Prawdziwie luksusowe samochody budzą we mnie mieszane uczucia. Tak naprawdę to kwiatki do kożucha motoryzacji, bo nie są jej do niczego potrzebne. Już największe limuzyny, coupe i SUV-y klasy premium zapewniają tak wysoki poziom komfortu, osiągów oraz bezpieczeństwa, że powinny zadowolić każdego rozsądnego człowieka. Czy w najdroższych autach świata chodzi tylko o to, żeby pokazać swoje bogactwo innym? Czy w ogóle są w dobrym guście? Czy mógłbym być właścicielem jednego z nich? Zastanawiałem się nad tym przez cały dzień za kierownicą nowego rolls-royce'a spectre. Pierwszego elektrycznego samochodu tej marki.
Więcej recenzji nowych samochodów znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Przedstawiciele brytyjskiej firmy przy każdej możliwej okazji podkreślają, że nowe coupe to przede wszystkim rolls-royce, dopiero później samochód elektryczny i w sumie... mają rację. Bezgłośny i działający natychmiastowo napęd idealnie pasuje do luksusowych aut. Dotyczy to zwłaszcza marki Rolls-Royce, która od początku swojej historii starała się ukryć źródło napędu. Silniki zawsze miały pracować możliwie cicho, bezwibracyjnie (pamiętacie pokazy z monetą stawianą na sztorc na pracującym motorze?) i przyspieszać bez wysiłku. W przypadku napędu elektrycznego te cele są znacznie łatwiejsze do osiągnięcia.
Inne wady albo raczej cechy silników elektrycznych również stanowią najmniejszą przeszkodę właśnie w autach luksusowych. Takie samochody są duże i ciężkie, więc łatwo ukryć w ich podwoziu pojemne baterie. Wysoka cena nie ma znaczenia, a osiągi? Zapewniam, że w przypadku spectre są wystarczające. Zawsze uważałem, że elektryczny napęd nie stoi na drodze do prestiżu, a wręcz przeciwnie - pozwala go wznieść na jeszcze wyższy poziom. Na korzyść rolls-royce'a działa też fakt, że wprowadził na rynek pierwsze na świecie prawdziwie luksusowe auto na prąd. Z pewnością będzie ich coraz więcej, ale to spectre przeciera im szlak.
Jeśli przeczytacie opis samochodu, którego lakier jest różowy, błyszczące obręcze kół mają 23 cale średnicy i podobnie jak atrapa chłodnicy są największe w historii tej marki, pewnie tak samo jak ja pomyślicie, że to niezbyt gustowne auto. Na szczęście sprawa przedstawia się lepiej na zdjęciach, bo okazuje się, że chodzi o delikatny brudny róż, którego kolor zainspirował szlachetny minerał: morganit. To przezroczysta odmiana berylu charakteryzująca się właśnie różowo-pomarańczową barwą.
Na żywo ta nieco kontrowersyjna konfiguracja wygląda jeszcze lepiej. Być może dlatego, że potężna bryła spectre i tak ściąga na siebie wszystkie spojrzenia, więc trochę chromu i różowy kolor wiele nie zmieniają. Nie nazwałbym sylwetki nowego rolls-royce'a piękną albo wyjątkowo zgrabną, ale na pewno jest imponująca i majestatyczna. Poza tym elektryczne coupe łączy klasyczne linie z nowoczesnymi detalami, takimi jak reflektory i tylne lampy. Nawet figurka "ducha ekstazy", a wzorowana na aktorce Eleanor Thornton, została zaprojektowana na nowo. Podobno poświęcono aż 830 godzin, aby Emily (to jej kolejne imię) stała się bardziej opływowa. Trudno to uwierzyć, ale nowy rolls-royce, mimo gracji przewróconej szafy, ma zaskakująco atrakcyjny współczynnik oporu powietrza Cd=0,25.
Nie zmienia to oczywistego faktu, że jest ogromnym i bardzo ciężkim autem. Mierzy niemal pięć i pół m długości, 1,57 m wysokości i ponad dwa metry szerokości (nie licząc lusterek!). Włącznie z nimi jego szerokość ma aż 2,14 m, co trzeba wziąć pod uwagę, kiedy mijamy inne pojazdy. Zaczynamy jednak od wsiadania do wnętrza przez olbrzymie, otwierane do tyłu drzwi. Wyglądają bardzo efektownie, ale mają aż półtora m długości, dlatego trzeba uważać przy ich uchylaniu. Teoretycznie przed uszkodzeniem chronią je specjalne czujniki, ale nie potrafiłem im bezgranicznie zaufać.
Manewrowanie potężnymi drzwiami ułatwiają elektryczne silniki, ale trudno było mi się przyzwyczaić do ich działania. Otwieraniem trzeba zajmować się samodzielnie przy wspomaganiu motorów na prąd, ale już zamykają się same po przytrzymaniu odpowiedniego przycisku na konsoli środkowej. Jednak nie wystarczy go wcisnąć. Taki brak konsekwencji sprawia, że ich używanie jest mało intuicyjne. Wydaje mi się, że rozsądniej byłoby, gdyby działały w obie strony w pełni automatycznie.
Za kierownicą siedzi się dość wysoko, ale bardzo wygodnie. Przed nami rozpościera się szalenie długa maska, która w elektryku nie jest do niczego potrzebna, ale pozwala zachować klasyczne dla brytyjskiej marki proporcje nadwozia. Zajrzałem pod nią, ale nie znalazłem tam nic ciekawego. Nie ma tam drugiego bagażnika, można obejrzeć tylko plastikową osłonę.
Wnętrze spectre jest miksem klasyki i nowoczesności, ale tak przeciwstawne cechy udało się połączyć w kabinie całkiem sprawnie. Chromowanym mechanicznym przełącznikom towarzyszą dyskretne ekrany ciekłokrystaliczne. Okrągłe zegary też zostały zastąpione wyświetlaczem wysokiej rozdzielczości. To troszkę razi, ale trudno się dziwić projektantom, że podjęli taką decyzję, bo możliwości cyfrowego kokpitu są nieporównanie większe. Za to wciąż można zatopić stopy w puszystych dywanikach z owczej wełny, podziwiać szerokie panele wykonane z pojedynczych fragmentów drewna i wąchać szlachetnie wyprawioną skórę.
Zmiana temperatury klimatyzacji odbywa się przy użyciu klasycznych manipulatorów, oddzielnie dla kierowcy, pasażera z przodu i osób na tylnych fotelach, ale to nie wszystko. Dodatkowo można regulować ją osobno dla górnej i dolnej części ciała. Dzięki temu tak naprawdę jest sześciostrefowa, co ponoć ma szczególne znaczenie dla kobiet, którym częściej marzną nogi. Temperaturę ustawia się orientacyjnie, a moc nadmuchu jest zaledwie czterostopniowa, ale, szczerze mówiąc, dokładniejsza regulacja nie jest do niczego potrzebna. We wnękach drzwi zgodnie z tradycją są ukryte parasolki. Czego chcieć więcej?
Na pewno nie przyszłoby mi do głowy, że chcę zamówić tysiące gwiazdek, a raczej mikroskopijnych diod, które imitują rozgwieżdżone niebo na podsufitce, rozświetlają prawą część deski rozdzielczej oraz panele drzwi. Klienci podobno cenią to rozwiązanie, ale nie jest do końca w moim guście. Na szczęście nie ma obowiązku zamawiania rozgwieżdżonego nieba do spectre. Wręcz przeciwnie, jak wiele elementów wyposażenia testowanego przeze mnie egzemplarza, tak i ten wymaga słonej dopłaty.
Za to bardzo podobał mi się prześwietny opcjonalny zestaw audio, nad którym pracowały aż trzy różne firmy. Na szczęście znalazł się w specyfikacji testowanego spectre, bo jego kabina jest wyciszona idealnie, co pozwala w jeszcze większym stopniu delektować się muzyką. Nie przesadzę, jeśli powiem, że pod względem akustycznym nowy rolls-royce jest najbardziej komfortowym samochodem, jakim kiedykolwiek jeździłem. Chodzi zarówno o poziom ciszy, kiedy jej potrzebujemy, jak i jakość dźwięków, które wydaje z siebie system muzyczny.
Kiedy wyłączymy zestaw audio i sztuczne brzmienie silnika, w czasie jazdy "zjawą" (ang. spectre) można poczuć się w jak w kabinie deprywacji sensorycznej albo w komorze bezechowej. Niemal wszelkie dźwięki w niej znikają, dociera tylko ich blady cień, który jest niezbędny ze względów bezpieczeństwa. Dzięki temu jazda nowym coupe jest niezwykle kojąca. Inżynierowie Rolls-Royce'a zawsze próbują osiągnąć taki efekt. Wkładają w to mnóstwo wysiłku, a tu dodatkowo pomógł im elektryczny napęd i akumulator trakcyjny w podwoziu, który jest dodatkowym elementem wygłuszającym o masie 700 kg. W rezultacie rolls-royce spectre w tej chwili to prawdopodobnie najcichszy samochód na świecie.
Bateria ukryta w podwoziu musi być taka ciężka, bo przy masie własnej pojazdu wynoszącej niemal 2,9 tony i łącznej mocy dwóch elektrycznych silników (po jednym na każdą oś) wynoszącej 585 KM potrzeba sporo energii, żeby rozpędzić tego kolosa. Średnie zużycie i tak było mniejsze, niż się spodziewałem (pomiędzy 25 a 30 kWh/100 km), a dzięki pojemności akumulatorów wynoszącej około 102 kWh według danych homologacyjnych elektrycznym rolls-royce'em da się przejechać nawet 530 km.
Rolls-Royce bierze to, co najlepsze z grupy BMW
Nie jest tajemnicą, że motoryzacyjna marka Rolls-Royce od 2003 r. należy do grupy BMW. Dlatego szlachetna brytyjska marka śmiało czerpie z osiągnięć technicznych niemieckich inżynierów, a ma z czego. Pojemność akumulatora jest taka sama jak w nowym BMW i7, a moc silników plasuje się pomiędzy wersjami M60 i M70 bawarskiej limuzyny. Trzeba za to podkreślić, że nowy rolls-royce ma inne podwozie z aluminiową ramą przestrzenną oraz autorskie zawieszenie Planar, chociaż tak samo jak w BMW składa się z pneumatycznych elementów tłumiących zamiast amortyzatorów i sprężyn.
W przypadku spectre jest nie tylko adaptacyjne, ale, podobnie jak w modelu Ghost, zaopatrzone w dodatkowy tłumik drgań harmonicznych (tzw. TMD - tuned mass damper), którego zadaniem jest tłumienie szybkiej kompresji i odbicia, czyli eliminacja niekorzystnych efektów skoków zawieszenia o wysokiej częstotliwości. Z wolnymi ugięciami samodzielnie radzą sobie bardzo dobrze miechy powietrzne, ale z szybkimi wibracjami znacznie gorzej. Planar pozwala je skutecznie eliminować.
Jak takie skomplikowane technicznie rozwiązania sprawdzają się praktyce? Znakomicie, bo konstruktorom spectre udało się zachować charakterystyczny dla marki Rolls-Royce komfort resorowania, który przywodzi na myśl lot magicznym bajkowym dywanem (ang. magic carpet ride). Spectre po prostu płynie po każdej nawierzchni. Tylko największe nierówności drogi sprawiają, że jakiekolwiek sygnały o jej stanie docierają do wnętrza i trzeba za to winić olbrzymie 23-calowe koła.
Początkowo duże rozmiary spectre onieśmielają kierowcę. Trzeba pilnować, żeby nie zawadzić lusterkami o inne samochody, a na ciasnych zakrętach brać poprawkę na olbrzymi przód i stosunkowo długie zwisy nadwozia. Brytyjskie coupe na pewno nie jest najwygodniejszym autem do jazdy w mieście. Dość szybko można się przyzwyczaić do jego imponujących rozmiarów, ale wrażenie żeglowania luksusowym jachtem nie mija. Manewry trzeba planować z wyprzedzeniem i realizować ostrożnie. Parkowanie również może być problematyczne, ale właściciele rollsów mają na to sposób. Podjeżdżają pod najdroższy hotel w mieście i pytają grzecznie, czy mogą go zostawić przed nim na godzinę albo dwie. Obsługa zazwyczaj się zgadza, bo wtedy automatycznie wrasta prestiż tego miejsca.
Za to nie można narzekać na przyspieszenie ani jazdę po szybszych wirażach. Rolls-royce spectre rozpędza się nader chętnie. Dawniej firma z Goodwood nie podawała danych technicznych silnika ani osiągów, ale to się zmieniło. Teraz wiemy nie tylko, że ma napęd na obie osie, cztery skrętne koła i moc 585 KM, ale nawet to, że przyspiesza do setki w cztery i pół sekundy. Prędkość maksymalna nie jest oficjalnie podawana, ale znacznie przekracza 200 km/h. Poza tym spectre przyspiesza natychmiastowo, od razu po naciśnięciu prawego pedału. To kolejna zaleta napędu elektrycznego, który pozwala zapomnieć o olbrzymiej masie.
Rolls-royce przypomina o niej w trakcie hamowania, bo to czynność, z którą elektryczne coupe radzi sobie najgorzej. Jeśli się rozpędzimy, pedał hamulca trzeba naciskać naprawdę mocno, a i tak efekt nie jest do końca satysfakcjonujący. Układ kierowniczy ma mało bezpośrednie przełożenie, ale mimo to jest naprawdę precyzyjny, a nadwozie pomimo solidnych przechyłów łatwe do kontrolowania, dopóki pamiętamy o rozmiarach i masie samochodu. Spectre da się jeździć szybko, ale nie bardzo wiadomo, po co to robić. Znacznie lepiej płynąć nim majestatycznie i w ten sposób przedłużać cudowne chwile wytchnienia od pełnej stresów codzienności, która z pewnością jest udziałem bogaczy.
Kiedy szykowałem się do jazdy nowym rolls-royce'em spectre byłem przekonany, że chodzi w nim tylko o przepych i epatowanie niemożliwym bogactwem. Po kilku godzinach spędzonych za jego kierownicą już nie jestem tego taki pewien. Wciąż trudno mi sobie wyobrazić zakup takiego auta, ale powoli zaczynam rozumieć ludzi, którzy to robią. Czułem się w nim wyjątkowo i to nie tylko dlatego, że pierwsi właściciele odbierają swoje egzemplarze dopiero w ostatnim kwartale 2023 roku, a jeśli zamówisz go teraz, odbiór nastąpi za dwa lata. Teraz już wiem, że przypadku spectre nie chodzi wyłącznie o próżność na pokaz, ale również sprawienie sobie przyjemności. Każdy czasami lubi to zrobić na miarę własnych możliwości, a punkt widzenia potrafi się diametralnie zmienić, gdy staniemy na bardzo grubym portfelu.
Dlatego, chociaż zwykle na końcu podaję cenę samochodu, tym razem ograniczę się do stwierdzenia, że koszt zakupu spectre idzie w miliony, a nie setki tysięcy złotych. Poza tym cena nowego rolls-royce'a zmienia się w zależności od indywidualnej konfiguracji. Po jej poznaniu można dostać zawału, ale przecież dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Oni wolą je zarabiać. Samochód udostępniła do testu firma Rolls-Royce Motor Cars - Auto Fus Group Sp. j.