Opinie Moto.pl: Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4. Określenie szok pasuje jak ulał. To nie clickbait

Hybryda i sport w jednej nazwie? W teorii możliwe. A w praktyce? Suzuki kusi solidnym maluchem, którzy wygląda na mocniejszy niż jest w rzeczywistości. Pora na samochód, który pod względem mocy i osiągów jest porównywalny z Volkswagenem Golfem GTI z lat 80. Oto powrót do przeszłości w japońskim wydaniu. Powrót, który wywołał mały spór w redakcji.

Co najmniej 160. Chyba jednak 180. A może 200 koni? Takie odpowiedzi najczęściej słyszałem podczas gorącej dyskusji na temat żółtego (lakier o wymownej nazwie Champion Yellow ZFT) Suzuki Swift Sport, które wstawiałem do swojego garażu. Żółty japoński maluch wzbudził bowiem spore zainteresowanie nie tylko moich sąsiadów, ale i dzieci z pobliskiego blokowiska. Szczególnie przypadł im do gustu imponujący tył z efektownymi dwoma końcówkami układu wydechowego. I nie tylko im.

Zobacz wideo W dziupli rozbierali ukradzionego japońskiego SUV-a. Wtedy z wizytą wpadła policja

Zadziorny japoński maluch przyciągał jak magnes uwagę kierowców leciwych BMW. Niemal za każdym razem, gdy na autostradzie A2 wyprzedzałem wolno sunące po prawym pasie stare „jedynki", „trójki" i „piątki" (zwykle już zagazowane) to ich kierowcy błyskawicznie lądowali tuż za moim zderzaku (mistrzowie małej odległości). Niemal każdy uznał, że nie może darować żółtemu Suzuki z napisem sport i musi je wyprzedzić. Dlaczego? Zapewne, bo tak. Po prostu tak. 

Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski

Szok – przyznał jeden z sąsiadów, gdy poznał dane techniczne japońskiego malucha. Wszyscy moi rozmówcy nie dowierzali, gdy zapewniałem, że z japońskiego 1.4 boosterjet inżynierowie wycisnęli ledwie 129 KM. "To nawet 150 koni nie ma?" – nie krył żalu stały bywalec podwórka. Nietrudno zatem o wrażenie, że określenie Sport jest na wyrost. Ale czy aby na pewno?

Prawie jak Golf GTI. Ale nie ten nowy Golf

Warto zajrzeć do danych technicznych i cennika (cena od 105,9 tys. zł). Okazuje się, że 129 KM (i 235 Nm momentu obrotowego) mierzy się z relatywnie niedużą masą. Małe Suzuki waży zaledwie tonę, a ściślej 1020-1025 kg. A to mniej więcej tyle, co Volkswagen Golf II GTI, któremu przecież trudno odmówić określenia sport czy hot hatch. Ówczesny Golf 1.8 GTI rozpędzał się do 200 - 208 km/h i potrzebował ok. 8,5-9 s na sprint od 0 do 100 km/h. Swift pojedzie zaś szybciej (220 km/h) i przyspieszy w podobnym czasie co niemiecki kompakt z końca lat 80.

To jest ten sport czy go nie ma? Cóż, w redakcji trwa spór. Redaktor Łukasz twierdził, że samochód jest mało sportowy. Odważyłem się na polemikę, gdyż w Suzuki poczułem się jak w dawnych japońskich i francuskich usportowionych (ale nie sportowych) maluchach sprzed lat. Oczywiście to w dużej mierze kwestia atmosfery, jaka panuje we wnętrzu (znakomite sportowe fotele, stylizacja deski rozdzielczej). Sportowych ambicji na drodze nie sposób jednak odmówić. Swift imponuje zwinnością i temperuje zapędy nieco usztywnionym zawieszeniem (pewna nerwowość pojawia się dopiero na wielokrotnie łatanej nawierzchni). W zestawieniu z ręczną skrzynią biegów i nieco hałaśliwym wydechem oraz wyjątkowo skromnie wyciszonym nadwoziem otrzymujemy miksturę, dzięki której poczułem się jak nastolatek za kierownicą nieco mocniejszego samochodu. Dla mnie to ogromna frajda i skok w czasie, gdy auta sprawiały tak wiele przyjemności z jazdy.

Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski


Deklarowanej przez producenta prędkości maksymalnej nie sprawdziłem. I nie zamierzam sprawdzić, jeśli nadarzy się okazja. Wystarczyło mi za to sprawne przemieszczanie się po mieście (ostrożniej przy pokonywaniu wyższych krawężników, gdyż prześwit to ledwie 12 cm) i przyjemność z wyjazdu poza obszar zabudowany, gdzie mogłem nacieszyć się krętymi i pustymi drogami lokalnymi. Na autostradzie Swift nie zachęcał zaś do jazdy z pedałem gazu w podłodze (dopiero wówczas najłatwiej wyczuć niedostatki mocy oraz wzmóc uwagę podczas utrzymania toru jazdy przy większych prędkościach — to akurat konsekwencja niskiej masy). Już przy dopuszczalnych prędkościach autostradowych robiło się głośno, co w przypadku Swifta zupełnie mi nie przeszkadzało. Byłem i wciąż jestem skłonny mu wiele wybaczyć.

Co wybaczyłem Suzuki?

Wybaczyłem zatem już nieco niedzisiejsze i niezbyt przestronne wnętrze (i twarde jak skała tworzywa), które dzięki analogowym wskaźnikom zachowało styl dawnej motoryzacji, za którą tęsknię. Nie przeszkadzał mi nawet relatywnie niewielki wyświetlacz (przekątna 7 cali) stacji multimedialnej, która pod względem nowoczesności wyraźnie ustępuje w porównaniu z konkurentami. Na aktywację połączenia ze smartfonem trzeba było dłużej czekać. Zdarzało się także, że tryb Apple CarPlay był zrywany i pomagało ponowne połączenie przewodu USB. Wiek konstrukcji zdradzały także układy asystujące kierowcę (układ przedkolizyjny z czujnikiem laserowym i kamerą), które wykazywały się przesadną wrażliwością, przez co łatwo o wrażenie, że za chwilę dojdzie do kolizji. Suzuki już dawno powinno w tej mierze zrobić porządek. 

Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4
Suzuki Swift Sport Hybrid 1.4 Tomasz Okurowski


Trudno mówić o nowoczesności także w przypadku układu hybrydowego z instalacją 48 V. To bowiem konstrukcja tzw. miękkiej hybrydy, czyli alternator ISG zintegrowany z rozrusznikiem, który służy nie tylko do rozruchu, ale także wspomaga żwawy turbodoładowany silnik benzynowy K14D podczas ruszania, przyspieszania i pracy na tzw. biegu jałowym. Co ma z tego kierowca? Przede wszystkim niewielką poprawę osiągów (lepsza reakcja samochodu na wciśnięcie pedału gazu, przez co Swift sprawia wrażenie całkiem żwawego malucha) i obniżenie spalania. Na jakie zużycie można liczyć? Utrzymanie średniej na poziomie 6-7 l nie jest trudne. To oznacza zasięg ok. 520-600 km na jednym tankowaniu. Wystarczająco.

W jednej kwestii byliśmy zaś zgodni w redakcji. Z przyjemnością przyznaliśmy, że Swift to dobry przykład solidnego samochodu wzbudzającego zaufanie (z pewnością najbardziej docenią to miłośnicy prawdziwych japońskich aut). Choć na tle innych maluchów segmentu nie wyróżnia się nowoczesnością, to jednak stanowi dobry pomost pomiędzy tzw. starą szkołą projektowania pojazdów a tym co obecnie jest modne i pożądane. Jednego przy tym jestem pewien. Gdy już kiedyś uda mi się zrealizować marzenia o dużej kolekcji aut i odpowiednim garażu to z pewnością Swift Sport miałby spore szanse, by zostać w niej na długo. Samochód użyczył do testu Suzuki Motor Poland. Firma nie miała wpływu i wglądu w treść publikowanego testu. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.