Trudno oprzeć się wrażeniu, że Trafic jest jednym z popularniejszych dostawczaków na Starym Kontynencie. Potwierdzają to suche dane. Pierwsza generacja zadebiutowała w 1980 i od tego czasu do klientów biznesowych trafiło ponad 2,4 miliona egzemplarzy rozmaitych wariantów. Auto wypełnia lukę między Kangoo i Masterem, uchodząc za najbardziej uniwersalne. Nie jest też najnowsze, ale nie możemy zapominać, że dostawczaki rządzą się własnymi prawami. Wcielenie numer jeden utrzymano w produkcji przez 20 lat. Następca wytrwał w katalogu firmy przez 14 lat, a obecny wóz trwa na posterunku od 2014. Po drodze przeszedł kilka liftingów, a najważniejszy ma miejsce teraz, wraz z premierą w pełni elektrycznego wariantu.
Trafic to produkt globalny. Dodatkowo, na jego bazie powstały Fiat Talento, Opel Vivaro, Nissan NV300, a także Mitsubishi Express. Ten ostatni dostępny jest tylko na kontynencie australijskim. Mimo, że nie jest najmłodszy, w codziennym, użytkowym życiu sprawdza się bez większego zarzutu. Kolejne liftingi w niewielkim stopniu wpływały na zewnętrzną formę. Warto natomiast docenić obecność reflektorów LED i szeroką gamę poddostawców – 359 autoryzowanych firm tworzących autorskie zabudowy.
Francuski dostawczak występuje w dwóch rozmiarach – 5,08 lub 5,48 metra. Do tego dochodzą dwie wysokości konstrukcji – 1,97 albo 2,50 metra. L2 potrafi przewozić przedmioty o długości 415 centymetrów. To zasługa innowacyjnej klapy pod kanapą pasażera w pierwszym rzędzie. Użyteczna objętość auta wynosi 5,8 m3 dla odmiany L1 i 8,9 m3 dla L2. Prostopadłościan można wzbogacić licznymi uchwytami, hakami, zaczepami i wzmocnieniami. Regularne kształty pozwalają na umieszczenie w luku bagażowym trzech europalet. Przestrzeń bagażowa umożliwia załadunek towarów o masie do 1100 kg, a maksymalna masa przyczepy to skromne 920 kg. Diesel w tej kategorii zdecydowanie wygrywa, bowiem potrafi ciągnąć przyczepę z hamulcem najazdowym o masie 2500 kg.
Za kierownicą Renault poczujemy się całkiem komfortowo. Pozycja do jazdy jest wygodna i jednocześnie ergonomiczna. Dostęp do wszelkich udogodnień następuje intuicyjnie. Na pokładzie znajdziemy między innymi system multimedialny EASY LINK z dotykowym ekranem o wysokiej rozdzielczości i przekątnej 8 cali. Współpracuje z przeciętną kamerą cofania i smartfonami opartymi na Android Auto oraz Apple CarPlay. Trzeba przyznać, że multimedia przenoszą nas w czasie do dekady wstecz. To jednak miłe wspomnienia, bowiem samo menu nie jest zbyt zaawansowane. Do dyspozycji mamy też automatyczną klimatyzację regulowaną w jednej strefie oraz szereg systemów biernego i aktywnego wsparcia kierowcy. Wystarczy, by odbyć całkiem komfortową podróż.
Tym bardziej, że wysoko zamontowany fotel oferuje niezły poziom wygody. Brak mu podtrzymania bocznego, ale to rzadkość w tym segmencie. Obok kierowcy z powodzeniem zmieszczą się dwie osoby. Twarde materiały wykończeniowe zostały solidnie spasowane, a faktura pozwala na ich utrzymanie w stanie względnej czystości. Poza tym, mamy sporo miejsca na rozmaite szpargały. Łączna pojemność schowków wynosi zadowalające 88 litrów.
Na rynku nie ma dostawczaków o sportowych osiągach, ale dwulitrowe jednostki wysokoprężne z powodzeniem wystarczały do pokonywania długich tras z toną ładunku na plecach. W kategorii dynamiki, elektryk na ich tle wypada bardzo przyzwoicie. Producent nie podaje, w jakim czasie rozpędza się do setki, ale czyni to całkiem ochoczo. Reakcja na dociskanie gazu nie pozostawia wiele do życzenia. Podczas pierwszych jazd przejechaliśmy około 150 kilometrów po drogach lokalnych. W bagażowni spoczywał pakunek o masie 300 kilometrów, co dobrze wpływało na pracę tylnego zawieszenia. Kolejnych kilkaset kilogramów dostarcza litowo-jonowy akumulator. Całość skutecznie rozprawia się z prawami fizyki i sprawia, że zachowanie Trafika E-Tech może się bardziej podobać, niż klasycznego ropniaka. Jest dość sztywno i jednocześnie pewnie, również w zakrętach. Okazałe nadwozie ma tendencje do przechyłów, ale na akceptowalnym poziomie. Przyjemnie funkcjonuje też układ kierowniczy, wymagający użycia nieco większej siły. Mógłby być bardziej progresywny, by ułatwiać manewrowanie przy małych prędkościach parkingowych.
Dobrze wypada natomiast praca zawieszenia. Mimo zauważalnie większej masy względem diesla, skutecznie radzi sobie z pofalowanymi i zniszczonymi jezdniami. Auto podąża tam, gdzie kierowca sobie tego zażyczy. Całkiem nieźle spisuje się też jednostka napędowa, choć oferuje skromne 122 KM. Do tego dorzuca jednak 245 Nm uzyskiwane od startu. Trafikowi nie brakuje tchu podczas wyprzedzania, ale należy pamiętać, że prędkość maksymalna została ograniczona elektronicznie do 110 km/h. Zadowoli tych, co krążą po mieście i jego obwodnicy.
Osobną kwestią jest zasięg. Trafic wykorzystuje baterię o pojemności 52 kWh netto. Niezbyt duża, ale dzięki masie nieznacznie przekraczającej 300 kilogramów, udało się zachować przyzwoite parametry ładunkowe. W teorii, akumulator trakcyjny pozwala przejechać do 297 kilometrów w mieście. Praktyka pokazuje, że realny zasięg przy naszym zużyciu energii na poziomie 20 kWh to około 250 km. Wciąż nieźle, ale niewystarczająco dla logistyków ustawiających długie, międzymiastowe trasy. Do tego zaskakuje przeciętna rekuperacja bez możliwości regulacji. Owszem, auto hamuje po odjęciu gazu, ale czyni to w sposób delikatny. Przydałaby się większa siła odciążająca układ hamulcowy.
Póki co, ograniczenia płyną też ze strony ładowania. Obecna technologia pozwala korzystać z pokładowej ładowarki i stacji ściennej transferującej 7 kW – 5,5 godziny od 15 do 80 procent. Nieco lepiej przedstawia się prąd zmienny AC 22 kW – skraca czas do 1,5 godziny. Pośród dobrych informacji znajdujemy możliwość uzupełniania energii złączem DC (prąd stały) o mocy 50 kW. Ta opcja pojawi się jednak dopiero w przyszłym roku.
Francuzi wytyczają nowe szlaki swojej przygody z elektromobilnością. Od lat jednym z najpopularniejszych aut elektrycznych w Europie jest Zoe. W gamie mamy też Mastera, a niedawno ofertę uzupełnił Megane E-Tech. Wraz z bieżącym rokiem, Renault idzie o krok dalej, co powinno ucieszyć aglomeracyjnych dostawców i przedsiębiorców. Kangoo E-Tech sprawdzi się w transporcie lekkim i osobowym, a Trafic E-Tech pokryje zapotrzebowanie rynku średniego z możliwością przewiezienia trzech europalet. Są też jednak ograniczenia w postaci chociażby holowanej przyczepy. Diesel podoła 2,5-tonowemu wyzwaniu, a elektryk pociągnie skromne 920 kilogramów. Nie zmienia to faktu, że możliwość korzystania z darmowych parkingów, buspasów i stref bezemisyjnych, będzie dla wielu smacznym kąskiem. Na polskie cenniki musimy jeszcze chwilę poczekać. Powinny pojawić się na początku października. Wtedy też ruszą oficjalne zamówienia na nową konstrukcję z sekcji dostawczej Renault. Materiał powstał podczas wyjazdu sfinansowanego przez Renault Polska Sp. z o.o. Część zdjęć pochodzi z banku prasowego producenta.