Mercedes najwidoczniej bardzo uważnie słucha swoich klientów i na bieżąco dostosowuje swoje portfolio do ich oczekiwań. CLE Coupe narodził się z potrzeby zaoferowania pojazdu łączącego cechy Coupe Klas C i E, pewnego złotego środka pomiędzy tymi dwoma, na pierwszy rzut oka podobnymi, a z drugiej strony jakże różniącymi się pojazdami. By sprawdzić, czy ta sztuka udała się niemieckiemu producentowi wybrałem się do Hiszpanii.
CLE Coupe dla każdego fana marki już na pierwszy rzut oka wyda się czymś bardzo dobrze znanym. Linia nadwozia przywodzi na myśl przede wszystkim Coupe Klasy C, które swoją lekkością i harmonijną budową zyskało zdecydowanie więcej fanów niż jego większy krewniak Coupe Klasy E. Brakowało jej jednak reprezentacyjnej, bardziej dostojnej formy, na co zresztą narzekali klienci. Dlatego też CLE jest większe od obu tych pojazdów — mierzy bowiem 485 cm długości, 186 cm szerokości i 143 cm wysokości.
Widać to zresztą we wnętrzu, zwłaszcza gdy wejdziemy na tylne siedzenie. Auta o dwudrzwiowych nadwoziach zdołały już przyzwyczaić do tego, że z tyłu raczej nie ma co liczyć na dużo miejsca na kolana. Tutaj o dziwo miejsca jest sporo, i nawet wysocy pasażerowie nie powinni narzekać na ciasnotę. Oczywiście nad głową przestrzeni może zabraknąć, jednak umówmy się - nie wybieramy coupe po to, by martwić się komfortem podróżowania pasażerów.
Takie auta przeznaczone są przede wszystkim dla kierowców. W końcu nawet majętnemu prezesowi dużej firmy może znudzić się ciągła jazda na tylnej kanapie Klasy S. Dwudrzwiowe Mercedesy mają jednak cieszyć właściciela nie tylko właściwościami jedynymi, ale także swoją prezencją. Co oczywiste, wizualne walory CLE zachwalał główny stylista Mercedesa Gorden Wagener, z którym to też mieliśmy okazję porozmawiać przy okazji naszych drogowych testów. Projektant wielokrotnie podkreślał ikoniczny styl nadwozia, jego ponadczasowość, a także pewnego rodzaju seksowną stronę.
Muszę przyznać, że w tych słowach jest wiele racji. Gdy powolutku przejeżdżałem przez wąskie uliczki w centrum San Sebastian, wielokrotnie odwracałem wzrok od jezdni. Odbijająca się od przeszklonych sklepowych witryn sylwetka CLE automatycznie przykuwała moje spojrzenie. Rzeczywiście ma w sobie "to coś". I nie piszę tutaj o czymś krzykliwym, wulgarnym, ale subtelnym, ukrytym.
Wróćmy jednak do wnętrza. Po zajęciu fotela kierowcy wita nas dobrze znany kokpit zaadaptowany z Klasy C. Prawdopodobnie w waszych głowach rodzi się pytanie, dlaczego nie zdecydowano się tutaj umieścić "superekranu" MBUX Superscreen, który zawitał chociażby w nowej Klasie E. Odpowiedź jest prosta - obok Coupe oferowany będzie także kabriolet. Podczas jazdy ze złożonym dachem od olbrzymiej tafli ekranu mogłyby odbijać się promienie słońca i nieprzyjemnie razić kierowcę. Dlatego też postanowiono zunifikować wnętrza i postawić na bardziej racjonalną opcję. Istotną różnicą będzie jednak możliwość dostosowania stopnia pochylenia środkowego, 11,9-calowego ekranu systemu MBUX w wersji cabrio. Zupełnie tak, jak w modelu SL.
Wiele osób, które nie miał wcześniej do czynienia z mercedesowskimi "kupetami", będzie miało problem z odbiorem tego samochodu. W końcu coupe o nisko poprowadzonej linii dachu powinno odznaczać się sportowym zacięciem. Nic bardziej mylnego. Podczas krótkich testów miałem okazję poprowadzić topową wersję 450 CLE 4Matic oraz słabszą 300 CLE 4Matic. W obu przypadkach auto nie prowokowało do mocniejszego wciśnięcia pedału gazu, a raczej zachęcało do powolnego pochłaniani kilometrów. Zupełnie tak, jak w zasłużonych poprzednikach - C114, C123 czy C124.
Uzbrojona w doładowany turbosprężarką sześciocylindrowy rzędowy silnik o pojemności trzech litrów "czterystapięćdziesiątka" może pochwalić się mocą 381 KM i 500 Nm momentu obrotowego. Zdaniem producenta takie osiągi pozwalają na sprint do setki w zaledwie 4,4 sekundy. Szczerze - nawet przez myśl mi nie przeszło tego zweryfikować. Dziewięciostopniowy automat wraz z dość miękkim układem kierowniczym wydają się szeptać - "odpręż się, nie ma po co się śpieszyć". Jazda CLE wręcz uspokaja i relaksuje, zwłaszcza gdy nocą wnętrze zostaje otulone ambientowym podświetleniem, a z głośników wydobywa się nasza ulubiona muzyka. Przy okazji, użytkowana w ten sposób jednostka odwdzięcza się całkiem niewielkim spalaniem. Zużycie oscylowało w granicach 8 litrów.
W przypadku 300 CLE 4Matic zalecenie spokojnej jazdy wydaje się wręcz wpisane w instrukcję obsługi. Mimo tego, że w obu wersjach pracuje ta sama skrzynia 9G-Tronic, tak współpracując z dwulitrowym, 258-konnym czterocylindrowym motorem, wydaje się być nieco ospała. Nawet po zmianie trybu na sportowy, próbując żwawiej przyśpieszyć, reakcja na gaz była spóźniona. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z tego, że CLE nie jest sportową maszyną, a raczej autem bulwarowym, idealnym do powolnego sunięcia przez miasto z opuszczonymi szybami. Tutaj mam jednak złą wiadomość - w porównaniu do swoich poprzedników auto posiada słupki B, przez co opuszczenie bocznych szyb nie daje już efektu "wow".
Pod względem resorowania trudno się do czegoś przyczepić. Zawieszenie dobrze wybiera nierówności, gwarantując tym samym wygodne podróżowanie. Szkoda, że fotele nie są nieco bardziej miękkie — wtedy ogólne wrażenia byłyby jeszcze lepsze. Tym, co jednak wydało mi się aż nadto "piankowe", był układ kierowniczy. Jadąc po drodze szybkiego ruchu, w pierwszej chwili poczułem, że auto jest odrobinę podsterowne i dopiero po większym skręceniu kierownicą zaczynało spełniać moje polecenia. Gdy jednak opuściłem ekspresówkę i wjechałem na kręty odcinek, odczucie to okazało się błędne. Auto ładnie wchodziło w zakręty i nie musiałem martwić się, że zaraz moje koła za chwilę znajdą się poza asfaltem.
Oczywiście, wszyscy, którzy czekają na nieco mocniejsze i wyraziste wcielenie CLE, nie będą zawiedzeni. Nieoficjalnie mówi już się o nadchodzącej wersji od AMG. Niestety, nie udało się wyciągnąć od przedstawicieli marki jakichkolwiek szczegółów na ten temat. Z pewnością pod maskę trafi coś więcej, niż tylko dwulitrowy silnik M139, co w przypadku C63 jest już pewnego rodzaju skazą na honorze.
Podczas kursowania wraz z moimi współpasażerami przetestowaliśmy także system MBUX, a zwłaszcza jego głosową obsługę. W najnowszej wersji inteligentny system "uczy się" użytkownika i dzięki temu łatwiej dostosowuje się do wydawanych przez niego komend. Muszę jednak przyznać, że budzony zwrotem "hej Mercedes" asystent nadal ma pewne niedociągnięcia i czasami nie potrafi odczytać intencji kierowcy. Szukając jednak pozytywów, w moim przypadku jego błędy poskutkowały m.in. rozszerzeniem muzycznych horyzontów — system odtworzył z aplikacji streamingowej utwór, którego tytuł pasował akurat do wypowiedzianej komendy.
CLE Coupe wydał mi się autem dziwnie znajomym. Już na samym starcie wiedziałem, czego mam się po nim spodziewać. Nie, nie jest on nudny, a raczej przyjemnie przewidywalny. Każdy, kto w przeszłości miał już okazję poprowadzić poprzedników tego modelu, poczuje się za jego kierownicą jak w domu. To opcja dla osób, które szukają komfortu i luksusu, a jednocześnie chcą czegoś bardziej interesującego niż typowy sedan-limzyna. Materiał powstał podczas wyjazdu sfinansowanego przez Mercedes Polska. Firma nie miała wcześniejszego wglądu w treść artykułu. W tekście wykorzystaliśmy zdjęcia producenta.