Czy na Toyotę można narzekać? Oczywiście, że tak! Szczególnie w dobie internetu i licznych komentarzy anonimowych internautów, że Toyota jest najlepsza na świecie. Czytając komentarze nie dziwię się, że miłośnicy japońskiej marki bywają porównywani do sekty. Tak. Do sekty. Krytyka bywa odbierana jak świętokradztwo. Zresztą podobnie zachowują się w internecie najbardziej zdeklarowani użytkownicy samochodów elektrycznych.
Pod względem jakości użytych materiałów to po prostu przeciętny, wręcz niedzisiejszy samochód. Czy to będzie przeszkadzać nabywcom? Jestem pewien, że nie. Czy to mi przeszkadza? Też nie.
Nawet dość przeciętne wygłuszenie (pod tym względem mam z japońskim producentem na pieńku) nie zniechęci do długich wyjazdów (Toyocie udało się jedynie lepiej odizolować kabinę od komory silnika). Przyznaję, że Toyota Camry to wygodna limuzyna na długie podróże (choć siedzisko fotela powinno być dłuższe) z dość subtelnie działającymi układami wspomagającymi kierowcę (centrowanie w pasie ruchu działa zadziwiająco dobrze, ale zdarza się, że radar aktywnego tempomatu przeoczy motocyklistę). Zawieszenie zadziwiająco skutecznie izoluje od wielu dziur, fałd, spękanej nawierzchni. Oszczędza także bujania zostawiając sporą rezerwę, gdy jakimś cudem kierowca Camry zechce jechać ostrzej i zmieniać pasy równie sprawnie co policyjny patrol speed na sygnale. Przyznaję, że jednak trudno mi to sobie wyobrazić.
Toyota Camry to auto, w którym nie mam ochoty mocniej wciskać pedału gazu. Wbrew pozorom wcale nie chodzi o przekładnię e-CVT, tylko o poczucie relaksu. Mogę toczyć się wolniej, jakby nigdzie mi się nie śpieszyło (choć świat widziany z perspektywy pasażerów Camry pędzi w zdumiewająco szybkim tempie). Nie muszę także wykorzystywać możliwości hybrydowego układu napędowego i ścigać się spod świateł (8,3 s od 0 do 100 km/h).
Bez wątpienia Camry nie tylko na pierwszy rzut oka jawi się jako samochód, który skonstruowano wiele lat temu. Wystarczy zająć miejsce za kierownicą (niestety siedzi się dość wysoko), by ujrzeć dobrze znane rozwiązania sprzed lat. Ekran pod względem rozdzielczości przywodzi na myśl wczesne płaskie telewizory LCD. Zastosowane kamery to niemal techniczne średniowiecze. Zegary kojarzą się z czasami zapomnianych już modeli Toyoty. Dźwignia automatycznej skrzyni biegów bardziej kojarzy się z czasami tak kultowych konstrukcji jak Mercedes W124 niż z nowszymi modelami dostępnymi w salonach. Nawet nagłośnienie firmowane przez JBL pozostawia nieco do życzenia, gdyż inżynierom nie do końca udało się zamaskować subwooferem dość ograniczonych możliwości głośników średnio-niskotonowych w drzwiach.
A jednak pod tą otoczką udało się Toyocie przemycić sporo ze współczesnego świata. Rozłóż podłokietnik z tyłu, by zobaczyć panel dotykowy ze zdalnym sterowaniem pokładowym systemem multimedialnym i elektryczną regulacją oparć kanapy (wówczas oparcia nie można złożyć) osobno dla pasażera po lewej i prawej stronie. Przejrzyj menu multimedialnego radia, by przekonać się, że Toyota jest podłączona do internetu. Podłącz iPhone kablem USB, by przekonać się, że CarPlay działa. I to zadziwiająco stabilnie, co wbrew pozorom nie jest takie oczywiste w wielu nowoczesnych samochodach. Z przodu skorzystasz z ładowarki indukcyjnej a z tyłu z portów z USB. A przed sobą na przedniej szybie zobaczysz udany ekran HUD oraz zadziw. Na tym jednak nie koniec.
To, co szczególnie istotne kryje się pod maską. Camry dostępna w Polsce to wersja hybrydowa z silnikiem benzynowym o pojemności 2,5 l (łączna moc układu napędowego to 218 KM). Niestety o wersjach takich jak V6 czy odmiany z napędem na wszystkie koła można tylko pomarzyć w Europie. Trudno, choć przyznaję, że hybrydowy napęd Camry wiele wynagradza. Autu nie brakuje wigoru, więc na pewno nie będzie zawalidrogą na trasie czy w mieście. Na dodatek Camry pokonuje kolejne kilometry zadowalając się wyjątkowo niewielkim zużyciem paliwa. Średnia w granicach 5 l/100 km to żaden wyczyn! Auto nie jest także zachłanne na paliwo, gdy ruszymy w trasę (łatwo utrzymać się pomiędzy 6 a 7 l). Jeśli utrzymamy prędkość dopuszczalną na autostradzie to okaże, się Camry spali mniej niż niejeden samochód z dieslem o podobnej mocy. Brawo!
Mimo licznych wad duży i przestronny sedan Toyoty da się lubić (doskonałe wyniki sprzedaży w wielu krajach świata nie dziwią). Dotyczy to również kwestii finansowych. W czasach, gdy współczesne auta stają się absurdalnie drogie Camry jest dość sensownie wycenione. Cennik rozpoczyna się od 178 900 zł (Comfort) i kończy na 199 900 zł (testowana Executive). Co znajdziemy u konkurencji? Miłośnicy sedanów znajdą m.in. mniejszego Mercedesa A 250 czy Audi A4 40TFSI. Wątpię jednak, by klient przywiązany do Toyoty wziął cokolwiek innego pod uwagę. I wiecie co? Wcale mu się nie dziwię.