Nowy Opel Corsa to tak naprawdę zmodernizowana wersja generacji F tego modelu z 2019 r., pierwszej która powstała po przejęciu niemieckiej marki przez koncern Stellantis. Wiele razy pisałem, że Opel rozkwita pod skrzydłami giganta i ma szansę wrócić do lat chwały, biorąc to, co najlepsze z zasobów koncernu, zachowując przy tym unikalny charakter. Dzięki dyrektorowi designu Markowi Adamsowi to drugie idzie równie dobrze, jak pierwsze. Kolejnym argumentem na poparcie mojej tezy może być nowy Opel Corsa, który zyskał charakterystyczny przedni pas nazwany przez Opla "Vizor" i nawiązujący wyglądem do klasycznych modeli tej marki. Ale to nie koniec zmian w nowej Corsie.
Więcej opisów nowych modeli samochodów możesz przeczytać na stronie Gazeta.pl
Miałem okazję dokładnie obejrzeć zmodernizowany model na żywo, a nawet w nim posiedzieć, tylko... że to było w listopadzie 2022 roku. Aż do tej pory Opel kazał mi czekać z opisaniem wrażeń, bo wcześniej obowiązywało embargo. Nie rozumiem, dlaczego modernizacja w połowie cyklu życia modelu była aż taką tajemnicą, ale mniejsza z tym. Wreszcie mogę napisać, co o nim myślę.
Lubiłem Opla Corsę F od początku i nowa wersja niczego nie zmieni. Uważam, że w zalewie SUV-ów, crossoverów i innych nietypowych modeli wciąż jest miejsce na klasyczne miejskie auta, a Corsa jest ich bardzo udanym reprezentantem. W nowej wersji oprócz przedniej części z diodowymi reflektorami Intelli-Lux zmienił się przede wszystkim kokpit we wnętrzu. Teraz można zamówić system multimedialny z dotykowym ekranem o przekątnej 10 cali.
Pozostałe ważne nowości kryją zelektryfikowane napędy. Opel Corsa po raz pierwszy będzie oferowany jako mikrohybryda z silnikiem elektrycznym pracującym przy napięciu 48 V, wyręczającym silnik spalinowy w zasilaniu elektrycznych urządzeń. Dzięki temu na dłużej można wyłączać główny silnik benzynowy. Poza tym mocniejsze jednostki napędowe o mocy 100 KM i 136 KM można wyposażyć w dwusprzęgłowe zautomatyzowane skrzynie biegów.
Największą nowością w gamie napędowej Corsy jest nowa wersja silnika elektrycznego. Oprócz 136-konnej Corsy-e teraz będzie dostępna mocniejsza, która osiąga aż 156 KM. Poprzednio Corsa-e była zdecydowanie najciekawszą i najprzyjemniejszą do jazdy odmianą tego modelu. Podejrzewam, że nowa stała się jeszcze lepsza, bo dodatkowo zwiększono efektywność napędu, co pozwala teraz przejechać do 357 km słabszą odmianą i do 402 km 156-konną Corsą-e. To będzie prawdziwe elektryczne GTI.
Drobnych zmian jest znacznie więcej, ale nie będą wpływać tak bardzo na ogólną ocenę samochodu, jak wymienione nowości. Na żywo samochód zrobił na mnie dobre wrażenie. Nowa Corsa jest porządnie wykończona i wygląda ładniej od poprzedniczki. Zmian jest mniej, niż oczekiwałem i większości można się było spodziewać, bo podobne nowości zadebiutowały wcześniej w nowych modelach innych marek koncernu Stellantis. Dlatego nowości w Corsie robią mniejsze wrażenie, ale to nic. Nie zawsze da się być pierwszym, ale mimo to można zostać najlepszym.
Opel Corsa to skromne z natury auto, które nie budzi aż tak dużych emocji, jak efektowne crossovery. Przy okazji jest też od nich tańsze, a sprawdzi się równie dobrze w mieście i poza nim. Moim zdaniem tak właśnie powinny wyglądać samochody elektryczne dla mas. W przypadku nowych wersji elektrycznego Opla Corsa-e na drodze do sukcesu może stanąć wyłącznie zbyt wysoka cena. Dowiemy się tego pod koniec 2023 roku, bo dopiero wówczas nowa Corsa ma znaleźć się w sprzedaży. Materiał zrealizowany podczas wyjazdu sfinansowanego przez koncern Stellantis.