Tak zwane kombivany to bodaj najbardziej wszechstronne auta na rynku, zwłaszcza jeśli mowa o wersjach osobowych z przeszklonym nadwoziem. Są jak szwajcarskie scyzoryki świata samochodów. Przedstawicielem tego gatunku jest Renault Kangoo, które stanowi najlepszy dowód na prawdziwość powyższego stwierdzenia.
Więcej testów nowych samochodów przeczytasz na stronie Gazeta.pl
Aktualna generacja Renault Kangoo wygląda jak typowy kombivan. Dwubryłowe proste nadwozie na pierwszy rzut oka nie budzi specjalnych emocji i nie grzeszy pięknością. Jego proporcje byłyby całkiem ładne, gdyby nie zaburzała ich nadmierna wysokość. W wersji użytkowej pozwala osiągnąć dużą objętość przestrzeni ładunkowej. W osobowej wydaje się niepotrzebna, ale producent znalazł sposób, żeby częściowo zagospodarować miejsce nad głowami.
Bodaj najciekawszym elementem zewnętrznym Renault Kangoo są relingi dachowe zintegrowane z bagażnikiem bazowym. Dwa aluminiowe elementy można łatwo wysunąć i zmienić w poprzeczki bagażnika. To rozwiązanie stosowane też w modelach Dacii, które wciąż mnie zaskakuje genialną prostotą.
Renault Kangoo sporo zyskuje przy bliższym poznaniu. Żeby się o tym przekonać, najlepiej wsiąść do środka. Pierwszym zaskoczeniem jest niesamowita przestronność wnętrza. Kangoo raptem niecałe 4,5 m długości, ale dzięki słusznej wysokości (niemal 184 cm) oraz szerokości niemal 192 cm w środku jest naprawdę mnóstwo miejsca. To samo dotyczy przepastnego bagażnika, który ma pojemność 775 l. Rzecz jasna część tej przestrzeni jest nad głowami kierowcy i pasażerów i wydaje się zbędna, ale producent umieścił w przedniej części dachu praktyczny i pojemny schowek. To dobry pomysł, problem sprawia jedynie sięgnięcie do niego, bo jest tak wysoko, że z miejsca kierowcy trudno to zrobić.
To dopiero początek atrakcji w kabinie francuskiego samochodu. Pomysłowych schowków jest w niej tak dużo, że łatwo przymknąć oko na przeciętnej jakości materiały wykończeniowe, które ożywiają tylko nieliczne pseudodrewniane wstawki. Za to mamy niezwykle pojemne kieszenie w drzwiach, kilka naprawdę dużych schowków w desce rozdzielczej, w konsoli środkowej, a nawet rozkładane stoliki dla pasażerów tylnych siedzeń i fabryczny uchwyt na telefon, który można podłączyć kablem do gniazda USB znajdującego się w najbliższym zamykanym schowku. Sprytne. We wszystkich wymienionych miejscach można schować mnóstwo przedmiotów, co przydaje się nie tylko w trakcie dłuższej podróży, ale nawet w czasie codziennej jazdy.
Wyposażenie testowego modelu Renault Kangoo jest zaskakująco bogate. Mamy tu nie tylko bezkluczykowe otwieranie i uruchamianie silnika, automatyczną dwustrefową klimatyzację, asystenta pasa ruchu, multimedia z Android Auto, tryby jazdy, automatyczne parkowanie, podgrzewane fotele i częściowo cyfrowe wskaźniki, ale nawet automatyczną skrzynię biegów.
Zautomatyzowana dwusprzęgłowa przekładnia EDC o siedmiu przełożeniach została połączona z poczciwym dieslem o pojemności 1,5 l i mocy 115 koni. Łatwo się domyślić, że taka kombinacja nie zapewnia Renault Kangoo oszałamiających osiągów. Samochód przyspiesza do setki w 12 sekund i rozpędza się do prędkości 175 km/h. Za to zużywa mało oleju napędowego, dzięki czemu jego zasięg jest imponujący, bo może zbliżyć się do 700 km. Ze względu na wysokie nadwozie, zawieszenie przystosowane do sporych obciążeń i leniwy układ kierowniczy, Renault Kangoo raczej nie zachęca do szybkiej jazdy po zakrętach, ale gwarantuje stosunkowo wysoki komfort podróży. To auto, którym można się wybrać naprawdę daleko i dojechać na miejsce nie bardzo zmęczonym.
Renault Kangoo naprawdę kojarzy się z poczciwym osiołkiem, bo jest autem, którym nie pochwalimy się przed znajomymi, ale może pełnić zaskakująco dużo ról i ze wszystkimi radzi sobie dobrze: codzienną jazdą po mieście, podróżowaniem, wożeniem towarów w niedużej firmie, a kiedy trzeba również przywiezieniem szafy ze sklepu meblowego. W ofercie Renault jest ostatnio dużo spektakularnych nowoczesnych modeli. Na ich tle Kangoo wypada blado, ale przez tydzień, w którym miałem okazję nim jeździć, nieustępliwie zbierało kolejne plusy. Pod koniec naprawdę je polubiłem. Przeszkadza mi tylko jedno, jego wysoka cena. Osobowe Renault Kangoo w dobrze wyposażonej wersji Techno i z najmocniejszym dieslem 1.5 dCi oraz zautomatyzowaną skrzynią biegów kosztuje 138 400 zł. To zdecydowanie za dużo, jak na auto, które w głębi duszy jest niedużym dostawczakiem. Samochód udostępniła do testu firma Renault Polska Sp. z o.o.