Fani marki prosili o ten samochód od ponad 30 lat. Być może nie od czasów BMW M3 (E30) pierwszej generacji, które było potrzebne przede wszystkim do uzyskania wyścigowej homologacji i dostępne ze sportowym nadwoziem coupe (plus bardzo rzadki kabriolet). Od premiery drugiej generacji (E36) stało się jasne, że bawarska firma-litera jest otwarta na różne wersje nadwozia, oprócz... kombi. Audi i Mercedes mieli szybkie sportowe kombi w ofercie od dawna, BMW M GmbH było nieubłagane. Aż do teraz.
Więcej testów nowych samochodów przeczytasz na stronie Gazeta.pl
Szefowie M GmbH z początku zachowywali się bardzo pryncypialnie, ale z czasem łamali kolejne własne zasady. W kolejnych modelach pozwalali na: zautomatyzowaną skrzynię biegów, silnik z turbodoładowaniem i napęd na cztery koła. Na wersję Touring musieliśmy czekać najdłużej. Być może dlatego, że dyrekcja uważała M3 za zbyt hardkorowe auto, żeby używać go w rodzinnych celach. Miała trochę racji, ale przez ten cały czas M3 dojrzało i zgrzeczniało, więc może słusznie Touring dołączył do oferty dopiero teraz. Warto było czekać.
Kiedy zobaczyłem, jak wygląda samochód testowy, który trafił do redakcji Moto.pl, od razu wiedziałem, co chcę nim zrobić: pojechać w Alpy! Jest wprost wymarzony do tego celu. BMW M3 Touring z bagażnikiem dachowym, tak samo jak karoseria, polakierowanym na piękny zielony kolor "Isle of Man M" wygląda po prostu obłędnie i natychmiast kojarzy się z wyjazdem na narty albo na deskę. Rasowo poszerzone błotniki i cztery końcówki wydechu dopełniają tego dzieła.
Przez tydzień spędziłem w nim sporo czasu, przejechałem jakieś 2,5 tys. km i przyjąłem w jego imieniu tak dużo komplementów, że wprost nie mogłem w to uwierzyć. Ludzie spotykani w różnych miejscach w Polsce Czechach oraz Austrii byli zachwyceni sportowym kombi, na jego widok reagowali wyjątkowo entuzjastycznie i pozytywnie. Nie sposób zliczyć podniesione w górę kciuki i miłe słowa. Najwięcej pochodziło od właścicieli innych BMW, ale nie tylko oni byli pod urokiem pierwszego BMW M3 Touring w historii.
Jego silnik ma sześć cylindrów w rzędzie, trzy litry pojemności i dwie turbosprężarki, dzięki którym rozwija moc aż 510 koni mechanicznych. Jest przekazywana na cztery lub dwa koła za pośrednictwem automatycznej 8-stopniowej skrzyni biegów. Układ napędowy pozwala przyspieszyć do setki w 3,6 sekundy i osiągnąć prędkość 280 km/h (z pakietem M Driver), chociaż nie z boksem na dachu. Kierowca ma do wyboru sporo trybów jazdy, większość może indywidualnie konfigurować. Dwa z nich kryją się pod czerwonymi przełącznikami na kierownicy.
Największą atrakcją napędu M xDrive jest możliwość skierowania całej mocy wyłącznie na tylną oś, dzięki czemu M3 staje się naprawdę niegrzeczne, a fani marki zaczynają się szeroko uśmiechać. Prawie każdych warunkach napęd na cztery koła sprawia, że M3 Touring jest szybsze i prowadzi się lepiej, ale jazda w klasycznym stylu sprawia więcej frajdy. Jeśli dodatkowo wyłączymy kontrolę trakcji, poczciwe kombi staje się prawdziwym chuliganem.
Wyruszałem w podróż M3 Touring z duszą na ramieniu. Bałem się, że po kilkuset kilometrach będę miał dosyć jazdy niewygodnym, głośnym i twardym samochodem. Nie miałem pojęcia, jak bardzo się myliłem. Po ustawieniu komfortowego trybu BMW M3 Competition Touring jest grzeczny jak baranek. Może nim jeździć każdy kierowca, nawet początkujący pod warunkiem, że ma trochę oleju w głowie. W dodatku długa trasa nie męczy.
M3 Competition Touring zapewnia zaskakująco wysoki komfort resorowania, nie jest zbytnio nerwowe przy zmianach kierunku jazdy, dźwięk silnika nigdy nie staje się natarczywy nawet w głośniejszym trybie, a kubełkowe fotele są wygodne, chociaż moje plecy potrzebowały kilku godzin, żeby się do nich przyzwyczaić. Jego laserowe reflektory działają po zmierzchu wyśmienicie. Najbardziej zaskoczyło mnie zużycie paliwa, które przy spokojnej jeździe potrafiło zejść poniżej 9 litrów na 100 km. Średnia zużycia z całej trasy, której większość została pokonana z prędkościami autostradowymi i sporym bagażnikiem na dachu, to 9,5 l na 100 km. Uważam to za szokująco niski wynik w przypadku takiego samochodu.
Wnętrze BMW M3 Touring jest porządnie wykończone i bardzo ergonomiczne. Kabiny samochodów z Bawarii są jednymi z moich ulubionych i w tym przypadku jest tak samo. Nie podoba mi się tylko jej czerwony kolor, mimo że idealnie pasuje do zielonego lakieru. Nie będę po raz kolejny rozwodził się nad zaletami wnętrza serii 3, powiem tylko, że wszystkie mechanizmy są tam, gdzie trzeba i działają tak, jak powinny. Podoba mi się również zestaw panoramiczny ekranów BMW Live Cockpit i lubię system operacyjny BMW w wersji 8, który możemy na nich oglądać i obsługiwać na kilka sposobów: m.in. pokrętłem iDrive i dotykiem. Razem to jedne z najlepszych multimediów na rynku.
Czy BMW M3 Competition Touring ma jakieś wady? Pierwszego dnia od fotela bolały mnie plecy, ale potem przestały. Pedały hamulca oraz gazu trzeba dotykać w trakcie manewrowania delikatnie, bo reagują dość gwałtownie na naciśnięcie, ale to normalne w sportowym samochodzie. Gdyby nie ten drobiazg można by zapomnieć o ponad 500 koniach pod prawą nogą. Jest jeszcze coś: podstawowa wersja tego modelu kosztuje 497 tys. zł. Egzemplarz widoczny na zdjęciach jest wyposażony w tyle dodatków, że trzeba by za niego zapłacić ponad 630 tys. zł. To bardzo zawęża krąg potencjalnych klientów na kombi niższej klasy średniej przeciętnej wielkości.
BMW M3 Competition Touring zawiozło mnie w pełnym komforcie i z wyjątkowym fasonem w austriackie Alpy. Po drodze zapewniało wszystkie emocje, na które miałem ochotę oraz spokój, kiedy byłem zmęczony. Sprawdziło się znakomicie na autostradach, krętych górskich drogach i trakcie zwiedzania okolicy. W boksie na dachu zmieścił się cały sprzęt snowboardowy i narciarski, a bagażnik nawet nie hałasował zbytnio w czasie jazdy, pod warunkiem że była zgodna z przepisami.
510 KM, bagażnik dachowy i zużycie paliwa nieznacznie przekraczające 9 l na 100 km — naprawdę nie sądziłem, że taka kombinacja jest możliwa. Wersja Touring ma jeszcze jedną dodatkową zaletę w porównaniu z innymi odmianami M3 i M4. Jest nie tylko bardziej praktyczna i moim zdaniem wygląda z nich wszystkich najlepiej, ale przede wszystkim nie kojarzy się z mało wyrafinowanym lekarstwem na kryzys wieku średniego.
Po pełnej wrażeń podróży BMW M3 Competition Touring natychmiast trafiło na listę moich ulubionych samochodów, obok Mercedesa SL, BMW iX, Toyoty GR Yaris, Alpine A110 i poczciwego Suzuki Jimny. Lubię je z banalnych powodów: czuję się w nich znakomicie i poprawiają mi humor. Zielone kombi dodatkowo jest z nich wszystkich najbardziej uniwersalne. Warto było czekać na taki samochód, ale dlaczego ponad 30 lat? Samochód udostępniła do testu firma BMW Polska Sp. z o.o.