Był koniec lat 90., gdy w ofercie Seata pojawił się Leon. Auto wyglądające dynamicznie i równie dobrze jeżdżące. Oczekiwania wobec kolejnych generacji były duże, ale producent nie zawiódł. Czwarte wcielenie wprowadziło hiszpański kompakt w wyższy wymiar cyfryzacji. To dojrzała konstrukcja, która nie ma łatwego życia z uwagi na mocną konkurencję. Mimo trzech lat na karku, wciąż może się podobać.
4. generacja Leona korzysta z najnowszej płyty podłogowej koncernu (MQB Evo). W stosunku do poprzednika, auto jest troszkę wyższe (0,3 cm), nieznacznie węższe (1,1 cm) i wyraźnie dłuższe (8,6 cm). Seata najłatwiej poznać po mocno zmodyfikowanym pasie przednim z LED-owymi reflektorami. Z tyłu inaczej uformowano pokrywę bagażnika i wpisano w nią diodowy pas świetlny łączący klosze. W odmianie FR możemy liczyć na akcenty odcinające się od lakieru nadwozia. Odmiana ST mierzy 464 cm długości, 180 szerokości i 145 wysokości. Rozstaw osi wynosi 268,5 cm.
W stosunku do poprzednika, Seat wyraźnie urósł. Zarówno w pierwszym jak i w drugim rzędzie miejsca jest naprawdę sporo. Zadowalająco wypada też bagażnik. W standardowej konfiguracji zmieści 620 litrów. Do dyspozycji mamy asymetryczną kanapę z otworem na narty. Po jej złożeniu nie otrzymujemy idealnie płaskiej powierzchni, ale wystarczająco dużo przestrzeni, by zapakować do kufra 60-calowy telewizor lub pralkę (1600 litrów). Kabinę wykończono przyzwoitymi tworzywami. Większość z nich jest miękka i przyjemna w dotyku. Twardymi plastikami wyłożono dolną część kokpitu, ale całość robi porządne wrażenie. Niezłe noty zbiera także kokpit, choć miłośnicy analogowych rozwiązań nie poczują się tu komfortowo, bowiem na pierwszy plan wybijają się dwa ekrany.
Centralny, 8,25-calowy, dotykowy ekran współpracuje z kamerą cofania, nawigacją 3D, wydajnym nagłośnieniem oraz zewnętrznymi nośnikami pamięci. Za 3280 zł otrzymamy wariant o przekątnej 10 cali. Dość szybko reaguje na komendy użytkownika, ale potrafi się czasem zawiesić. Do tego ma dość zawiłe menu, zatem będziemy potrzebować chwili, by zlokalizować pożądane opcje. Należy też pamiętać, że multimedialnym kombajnem możemy sterować za sprawą gestów, zatem przypadkowe machnięcie ręką zmieni stację lub menu pulpitu. Szkoda, że pod nim umieszczono niepodświetlony panel do zawiadywania głośnością oraz temperaturą nawiewu.
Po zmroku jego obsługa nie należy do najłatwiejszych. Miłośnicy gadżetów ucieszą się natomiast z możliwości przerzucenia na wyświetlacz aplikacji ze smartfona. System łączy się z oprogramowaniem Android, a także iOS. Drugi z wyświetlaczy ma 10,25 cali i zastąpił analogowy cyferblat. Da się szafować ustawieniami graficznymi i wpisać w środek nawigację. Modny dodatek i w tym przypadku dość czytelny.
Czas szybko leci. 308 jest z nami od 16 lat. Dwie pierwsze generacje uchodziły za solidne propozycje, ale dopiero trzecia wyniosła francuski kompakt na nieznany dotąd pułap. Najnowsze wcielenie występuje jako hatchback i rodzinne kombi – identycznie jak u Seata. Auto wprowadza w koncernie nowy język stylizacyjny i trzeba przyznać, że zwraca na siebie uwagę. Dawno nie jeździliśmy familijnym wozem, który przyciągałby tyle serdecznych spojrzeń.
Kombi mierzy 463,5 cm długości. Gra zatem w jednej lidze z Leonem w tej kategorii. Do tego dopisujemy 185 cm szerokości i 144 wysokości. Spory jest też rozstaw osi – 273 cm. Takie rozmiary przekładają się na wymierne korzyści dla pasażerów w kabinie. Nie możemy też zapominać o adaptacyjnych reflektorach LED, których skuteczność docenimy po zmroku. Niemniej, auto znad Sekwany wygląda znacznie ciekawiej. Ma duży grill z nowym logotypem producenta i na powitanie wita animacją diodowych świateł. Niebieski lakier Avatar jako jedyny nie wymaga dopłaty i jest zdecydowanie warty grzechu.
W kwestii przestronności wnętrza, 308 nie ma się czego wstydzić. To solidna, kompaktowa półka. Miejsca w dwóch rzędach wystarczy dla czterech rosłych osób. Przednie fotele są nie tylko dobrze wyprofilowane, lecz również wygodne. Zapewniają skuteczne podparcie w zakrętach i do tego efektownie wyglądają. Wyposażono je również w funkcję masażu. Z tyłu przestrzeń jest zbliżona do tej znanej z Leona. Bagażnik o pojemności 608 litrów jest ustawny i foremny. W razie potrzeby, można położyć oparcia asymetrycznej kanapy i zyskać blisko 1634 l.
Atrakcyjność nadwozia wprost przekłada się na projekt kokpitu. To nowa jakość w koncernie. Przed oczami kierowcy widnieje sportowa, spłaszczona obustronnie, wielofunkcyjna kierownica, a tuż za nią wkomponowano zestaw wirtualnych wskaźników o przekątnej 10 cali. Jest czytelny, ma zmienną grafikę i możemy go personalizować. Taką samą wielkością dysponuje centralny ekran. Bezprzewodowo łączy się ze smartfonami bazującymi na Apple CarPlay i Android Auto. Nowy interfejs możemy programować względem własnych preferencji. Plus za wysoką rozdzielczość i dobry system kamer.
Ciekawostką jest opcjonalny ekran i-Toggles umożliwiający umieszczenie weń pięciu wybranych opcji. To równie przydatne, jak i fizyczne pokrętło do sterowania głośnością. Jakość materiałów wykończeniowych notuje duży postęp względem poprzednika, a względem Seata może pochwalić się nie tylko ciekawszą formą wizualną, lecz również spasowaniem i lepszymi tworzywami. Dawno nie pisaliśmy w ten sposób o Peugeocie w stosunku do konkurencji.
Seat oferuje znacznie szerszą paletę jednostek napędowych. Podstawowy wariant rozwija 150 , zaś najmocniejszy 190. Niemniej to bazowe, 150-konne 1.5 TSI jest najchętniej wybieranym w klasycznej gamie modelu. Silnik napędza większość modeli koncernu VAG i trzeba przyznać, że robi to naprawdę skutecznie. W tym przypadku mamy do dyspozycji 250 Nm i manualną, 6-stopniową przekładnię. Mechanizm działa całkiem precyzyjnie, choć w marce uchodzącej za nieco mocniej nacechowaną sportem, oczekiwalibyśmy doznań chociażby z przekładni stosowanych w Maździe. Nie zmienia to faktu, że łatwo się zaprzyjaźnić z lekką pracą sprzęgła i lewarka. Wystarczy oprzeć łokieć na podłokietniku i dać się prowadzić.
Przy wykorzystaniu pełnego potencjału, pierwsza setka pojawia się na liczniku już po 8,9 sekundy. Na drugą musimy czekać znacznie dłużej, by w końcu wskazówka prędkościomierza skończyła bieg na 218 km/h. Istotne, że auto nie ma większych problemów z wyprzedzaniem. Motor dostaje zadyszki dopiero w okolicy 140-150 km/h.
Zawieszenie Seata osadzone na 18-calowych kołach skutecznie radzi sobie z nierównościami. Harmonijnie tłumi ubytki w asfalcie i gwarantuje pewność nie tylko na prostej, lecz również w w nieco szybciej pokonywanych łukach. Problem ma natomiast z poprzecznymi przeszkodami, gdzie spod nóg zaczynają dobiegać głuche, niezbyt przyjemne dźwięki. Nadwozie nie wykazuje tendencji do wychylania, a samochód na granicy przyczepności zachowuje się neutralnie. Dobrze należy też ocenić układ kierowniczy. Wiernie przekazuje kierowcy informacje na temat aktualnego położenia kół.
W widocznej na zdjęciach wersji Xcellence nie mamy możliwości dokupienia adaptacyjnego zawieszenia (tylko w odmianie FR). Niemniej, standardowe nastawy funkcjonują nad wyraz dobrze. Do tego dochodzi akceptowalne zużycie paliwa. W spokojnej trasie da się zejść do 5 litrów z niewielkim ogonem. W mieście komputer pokładowy wskaże 7-8,5 l, podobnie na autostradzie. Co ważne, przy wysokich prędkościach Seat pewnie trzyma obrany kierunek i nieźle izoluje od hałasu z zewnątrz. W odmianie ze skrzynią manualną mamy klasycznego benzyniaka. Opcjonalne DSG otrzymało wsparcie miękkiej hybrydy, gdzie zużycie paliwa może okazać się mniejsze o 8-10 procent.
Nieco inaczej przedstawia się sytuacja w Peugeocie. Przy okazji zmiany warty, z gamy napędowej wypadło kilka mocnych silników. W ich miejsce pojawiły się nowe, ale niektóre dobrze znane. Ostoją pozostał 1.2 PureTech sprzężony z manualną przekładnią o sześciu stopniach. Rozwija 130 KM. Wyżej w hierarchii znajduje się 1.6 połączony z elektrykiem. Hybryda ładowana z gniazdka generuje 180 albo 225 koni mechanicznych. Niemniej, bazowy wariant całkiem sprawnie napędza trzecią generację 308.
Motor ma 130 KM i 230 Nm dostępnych od 1750 obr./min. To wystarcza, by rozpędzić 308 w 9,9 sekundy do setki, a wskazówkę prędkościomierza zagonić do 210 km/h. W teorii brzmi nieźle i w praktyce też nie trzeba mieć obaw. Auto sprawnie nabiera prędkości od około 2 tysięcy obr./min. Poniżej tej wartości, benzynowej jednostce brakuje nieco tchu, ale później jest tylko lepiej. Motor dość chętnie wkręca się na obroty i nie przenosi zbyt wiele nieprzyjemnych drgań do kabiny, choć nie dorównuje kulturą pracy R4. Został skutecznie odizolowany od pasażerów, a podczas spokojnej jazdy trudno wyczuć, że mamy do czynienia z technologią R3. Nieźle też przedstawia się sytuacja przy prędkościach autostradowych. Poziom wyciszenia to bardzo przyzwoity poziom. Nieco gorzej natomiast wypada stabilność auta przy silnych podmuchach wiatru. Warto wówczas mocniej trzymać kierownicę.
Francuscy inżynierowie położyli spory nacisk na komfort. 308 trochę lepiej od Seata radzi sobie z poprzecznymi przeszkodami, a jego zawieszenie pracuje ciszej. Spory wpływ na taką sytuację ma obecność mniejszych felg z oponami o wyższym profilu. To też przekłada się na pewność prowadzenia w zakrętach. Te same łuki pokonamy Peugeotem nieco wolniej. Trochę większą siłą wspomagania cechuje się również układ kierowniczy. Pracuje lżej, co akurat korzystnie wpływa na jazdę po mieście. W kwestii zużycia paliwa, francuski kompakt wypada całkiem przyzwoicie. W mieście nietrudno o wyniki rzędu 6,5-7 litrów. W spokojnej trasie można zejść do niecałych 5. Przynajmniej o 0,5 litra mniej w stosunku do hiszpańskiego rywala.
Nasz egzemplarz wyposażono w automatyczną, 8-stopniową przekładnię. Manual jest tańszy o 9,5 tysiąca i godny rozważenia, ale w tej wielkości aucie znacznie lepiej sprawdza się automat. Zwłaszcza w korkach, gdzie możemy skupić się jedynie na drodze. Skrzynia całkiem sprawnie żongluje przełożeniami, choć czasem musi się chwilę zastanowić. Przede wszystkim w sytuacji, gdy zapragniemy ostrzej potraktować pedał gazu. Podczas spokojnej eksploatacji, mechanizm pracuje płynnie i przyjemnie.
Do tej pory to właśnie Leon był jedną z najjaśniejszych propozycji w segmencie kompaktowym. Głównie z uwagi na atrakcyjną stylizację i pewne właściwości jezdne. W momencie, gdy zadebiutował 308, nic już nie było takie samo. Francuzi wysoko zawiesili poprzeczkę. Postawili na wysokiej klasy jakość wnętrza i szeroką paletę dodatków z zakresu komfortu i bezpieczeństwa. Przy okazji popracowali nad zawieszeniem, dzięki czemu stało się bardziej precyzyjne. W tej kwestii Seat wciąż wypada nieco lepiej i oferuje szereg mocniejszych silników. Hiszpańskie auto cechuje się lepszą elastycznością na drogach ekspresowych i żwawiejj nabiera prędkości z 3-4 czterema osobami na pokładzie. W Peugeocie natomiast bardziej niezawodna okazuje się elektronika. System multimedialny ma większą stabilność i szybciej reaguje na polecenia. Ostatecznego wyboru nie ułatwi też cena, która w obu przypadkach znajduje się na podobnym, wysokim poziomie.
Stawiając na Leona, godzimy się z progiem wejścia na pułapie 110 400 zł. Dopłata do widocznej na zdjęciach odmiany Xcellence wynosi 6 tysięcy. Jeśli wybierzemy wersję z automatem i miękką hybrydą, portfel uszczupli kwota 123 600 zł. To jednak dopiero początek konfiguracji. Do tego warto dorzucić gadżety za 30-35 tysięcy, by cieszyć się całkiem nieźle wyposażonym egzemplarzem. U Francuzów jest podobnie, choć więcej zapłacimy za bazową specyfikację – 118 300 zł. Automat startuje od 127 800 zł, a wariant GT od 151 tysięcy zł.
Tym samym, Peugeot wymaga wyłożenia większej kwoty, ale zapewnia więcej wyrazistości i szlachetności w kabinie. Seat pozwoli zaoszczędzić kilka tysięcy i dołoży do tego mocniejszy motor okraszony całkiem precyzyjnym układem jezdnym. Jaki jest Wasz typ?