Charakterystycznego Volkswagena Transportera kojarzy każdy. Nawet, jeśli nie zna się na samochodach, nigdy nim nie jechał, nie ma żadnego pojęcia o motoryzacji, a oznaczenia z "T" na początku są dla niego czarną magią. To symbol nie tylko ruchu hipisowskiego, ale w ogóle swoich czasów. Do dzisiaj szalenie popularny.
Mało który model w historii motoryzacji tak bardzo zasłużył na miano prawdziwej ikony. Jest ich sporo lokalnie, jak naszych Maluchów, ale do policzenia globalnych wystarczą palce dwóch rąk. Do busika VW na pewno trzeba dopisać VW Garbusa, Forda Mustanga, Porsche 911, Jeepa Wranglera czy Vespę. Możliwe, że ktoś by jeszcze poszerzył tę listę, ale wcale nie o wiele pozycji. Jeśli interesuje was historia kultowego busa, to poniżej znajdziecie oddzielny artykuł. My dzisiaj spojrzymy w elektryczną przyszłość.
VW ID.Buzz ze swoimi nawiązaniami do Bulliego się nie kryje. Czasem producenci stawiają na drobne akcenty, ale to nie ten przypadek. Buzz od razu wita kierowcę charakterystycznym uśmiechem, a z Bulliego czerpie pełnymi garściami. I dobrze!
Na ulicach Buzz wzbudza zainteresowanie. Przechodnie się za nim oglądają, czasem pokazują palcami, inni kierowcy podnoszą kciuk w górę, a wszystkie emocje, jakie budzi, są pozytywne. Nie przesadzam i wcale się nie dziwię. Trudno o sympatyczniejsze auto na drodze.
Trzeba też pamiętać, że auta tego typu mają oddane grono fanów. Zloty miłośników busów to zawsze ogromne imprezy pełne dobrej energii. W świecie aut użytkowych (a to z niego wywodzą się busy i kampery) jest dużo mniej hejtu i wojen plemiennych, a na pewno nie tak intensywnych, jak w przypadku osobówek, gdzie ludzie potrafią się pokłócić o wszystko.
Sam projekt wnętrza dobrze znamy z innych Volkswagenów z rodziny ID, ale i tutaj producent zadbał, żeby kierowca i pasażerowie czuli się jak najlepiej. W Polsce oferowane są bardzo ciekawe kolorystyczne wersje. Ja jeździłem biało-żółtą, w której panował przyjemny nastrój. Bus jest bardzo przeszklony, co nie tylko zapewnia dobrą widoczność, ale też rozświetla wnętrze. Pod koniec roku do polskiego konfiguratora dołączy opcjonalny panoramiczny dach.
Każde miejsce w ID.Buzzie jest wygodne i nikt nie będzie narzekał na brak miejsca na nogi i głowę. Kierowca i pasażer mają pośrodku funkcjonalny podłokietnik (można go w ogóle wyjąć), a pasażerowie z tyłu mogą skorzystać ze swoich stoliczków. Są też mądrze rozmieszczone uchwyty na kubki, schowki i cała masa wejść USB-C.
Jak przystało na elektryka nowej ery, we wnętrzu nie znajdziemy naturalnej skóry, a do wykonania wielu elementów wykorzystano materiały z recyklingu. Jak z jakością? Oczywiście znajdziemy twarde miejsca, ale te strategiczne wykończono przyjemnie dla naszych dłoni i łokci.
Trzymiejscowa kanapa jest dzielona w proporcji 40:60, a jej oparcie można złożyć. Istotne, że obie części możemy przesuwać w zakresie aż 15 cm. Jeszcze lepiej przedstawia się bagażnik, który w standardowej konfiguracji mieści aż 1121 l. To gigantyczna pojemność.
Do ID.Buzza można dokupić funkcjonalne dodatki. Przykładowo zestaw campingowy zawierający łóżko, wysuwaną, dwupalnikową kuchenkę gazową i przybornik na szpargały. W testowanych Buzzach umieszczono płytę Multi-Flex. To nie tylko sposób na uporządkowanie przestrzeni bagażowej. Po złożeniu tylnej kanapy dostajemy do dyspozycji płaską podłogę o długości ponad dwóch metrów. Na tyle mocną, że można na nią położyć łóżko, a bagażnik wykorzystać do spania.
Mistrzem w ukrywaniu tzw. easter eggów i puszczania oczka do miłośników marki w motoryzacji jest zdecydowanie Jeep. W każdym jego modelu znajdziecie gdzieś poukrywane małe Willisy (i nie tylko). VW ID. Buzz również ma kilka takich smaczków. Niby są nikomu niepotrzebne, a sprawiają, że dany samochód po prostu zaczyna się lubić.
Po pierwszych jazdach skupiamy się głównie na ciekawostkach, ale mamy też kilka najważniejszych liczb. VW ID. Buzz ma 471 cm długości, 198,5 szerokości i 192,5 wysokości. Modułowa platforma MEB pozwoliła wygenerować spory rozstaw osi – 299 cm.
Na razie w katalogu dostępny jest tylko jeden wariant mocy. To 204-konny silnik przekazujący 310 Nm na koła tylnej osi. Takie parametry przekładają się na dobre osiągi – 10,2 sekundy do setki i 145 km/h prędkości maksymalnej (ograniczona elektronicznie). Przyjmując katalogowe zużycie na poziomie 21,7 kWh, maksymalny zasięg między tankowaniami prądu sięga ponad 420 km.
Z czasem oferta znacznie się powiększy. Zadebiutują dłuższe i mocniejsze wersje. Będzie wersja siedmioosobowa, pojawi się nawet sportowy GTX.
Pierwsze krótkie jazdy były krótkie, wstrzymujemy się więc z ocenami do porządniejszego testu, ale, jak już pewnie zauważyliście, pierwsze wrażenie jest pozytywne. ID.Buzz ma jedną wadę, która rzuca się w oczy po pierwszym kilometrze. Brak maski (krótkie zwisy) i pionowa szyba sprawiają, że jeśli będziecie pierwsi na światłach, to nie ma szansy, że zobaczycie, jakie akurat świeci. Trzeba się mocno schylić. Problem może być także z wyczyszczeniem szyby, bo jest daleko.
I to tyle. Elektryczny napęd świetnie pasuje do busa. Nawet w najsłabszej wersji z napędem na tył w ogóle nie brakuje mocy, a ID. Buzz cieszy szybką reakcją na gaz, płynną i kulturalną jazdą, wyciszeniem oraz dynamiką. Około 420 km zasięgu wg WLTP w zimowy dzień przełożyło się na lekko ponad 300 km, które pokazywał komputer pokładowy.
VW ID. Buzz nie był projektowany jako długodystansowiec, ta wartość powinna być więc wystarczająca. Dłuższa trasa? Dzięki szybkiej ładowarce 170 kW Buzza można naładować od 0 do 80 proc. w 30 minut. Z domowego wallboxa 11 kW ładowanie potrwa 7 godzin 30 minut, a z najzwyklejszego gniazdka - 35 godzin.
W Polsce VW ID. Buzz kosztuje wyjściowo 282 605 zł. To całkiem sporo, ale Volkswagen od razu oferuje bogate wyposażenie. Nie jest to też model masowy, a kierowany do fanów marki, a ci nie mają wątpliwości - to strzał w dziesiątkę. Bus tak naprawdę dopiero co wchodzi do sprzedaży, a w 2022 r. zebrano aż 26 600 zamówień. Także wielu kierowców w Polsce nie może się już doczekać elektrycznego następcy Bulliego.
ID. Buzz na drodze robi furorę, a za kierownicą wcale nie psuje tego znakomitego pierwszego wrażenia. Czekamy na pełnoprawny test, żeby rzucić mu porządne wyzwanie i sprawdzić, jak będzie się sprawować w starciu z trudnymi zadaniami, jakie zawsze stawiane są przed busami.
Testy będą na pewno dwa, ponieważ ID. Buzz ma też wersję Cargo, którą dzisiaj potraktowaliśmy po macoszemu: