Ford Mustang Mach-E GT przekracza pewną granicę i stawia za nią spory krok. Podczas codziennej jazdy zdarzało mi się krzywić i pod nosem narzekać "nie no zawieszenie jest zdecydowanie zbyt twarde", "ale z tymi hamulcami to przesadzili" albo "nie szarp tak". Bo wersja GT wyraźnie wjeżdża na terytorium sportowych samochodów. I to wszystkimi czterema kołami. Więcej testów nowych samochodów znajdziesz na stronie głównej gazety.pl.
Na co dzień Mach-E GT w tym wydaniu naprawdę może być męczący, ponieważ jest zaskakująco sportowy. Twardy, szalenie szybko reaguje na każde nasze polecenie, nieważne, czy chodzi o ruchy kierownicą czy wciskanie gazu, a jeśli ktoś nam zajedzie drogę i musimy sami hamować (przez 90 proc. jeździ się przy użyciu jednego pedału, a auto samo wyhamowuje), to hamulce okazują się ostre jak brzytwy. Mustang dosłownie staje w miejscu.
Dlatego, jeśli nie szukacie tak bezkompromisowego auta, to radziłbym jednak zerknąć na słabsze odmiany Mach-E. Sam bym właśnie tak zrobił. Fordowi udało się przemycić do nich bardzo dużo DNA klasycznego pony cara, też są irracjonalnie szybkie, potrafią dostarczyć sporo frajdy z jazdy, a przy tym, jak przystało na nowoczesnego elektrycznego SUV-a, imponują przestrzenią w środku i nowinkami technicznymi. Tutaj przeczytacie nasz test właśnie takiej rozsądnej konfiguracji:
I jeśli ktoś się na niego zdecyduje, to dostanie absolutnie imponującego i szalonego SUV-a.
Mustang Mach-E dysponuje największym momentem obrotowym w historii Fordów oferowanych w Europie. To aż 860 Nm, które, jak to w samochodach elektrycznych, dostępne są od razu. Co więcej, dla wersji GT specjalnie zestrojono układ napędowy - przekazuje więcej momentu obrotowego na tylne koła, w czym pomagają specjalnie opracowane opony Pirelli, zdolne przenieść ekstremalnie wysoki moment obrotowy na nawierzchnię drogi. Za hamowanie odpowiadają tarcze hamulcowe Brembo o średnicy 385 mm.
Silniki elektryczne w wersji GT dostarczają kierowcy aż 487 KM mocy. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h? Zawrotne 3,7 sekundy, a na rozgrzanym asfalcie chyba i mniej. Z kolei prędkość maksymalna wynosi 200 km/h. To osiągi, które robią piorunujące wrażenia na każdym miłośniku samochodów wyczynowych. Mach-E jest szybszy nie tylko od swojego klasycznego brata, ale praktycznie wszystkich aut na drodze.
No i oczywiście to elektryk. Wyrywa więc przed siebie dosłownie jak wystrzelony z katapulty. Przez brak wibracji i dźwięku silnika dla pasażerów może to być traumatyczne przeżycie.
Ale i dla kierowcy. Mach-E GT tak szybko przyspiesza, że czujemy, jak krew odpływa nam z nóg.
Tak jak w innych Mustangach, Mach-E kierowca ma do wyboru trzy tryby jazdy: Whisper, Active oraz sportowy Untamed. W GT pojawia się jednak jeszcze jeden – Untamed Plus. Oprócz bardziej sportowo zestrojonego układu kierowniczego, ostrzejszej reakcji na wciśnięcie pedału przyspieszenia, usztywnionego zawieszenia, symulacji redukcji biegów i wzmocnionego dźwięku we wnętrzu w trybie Untamed, funkcja Untamed Plus kalibruje układ napędowy w celu zapewnienia stałej mocy i momentu obrotowego, żeby samochód był cały czas gotowy na sportową jazdę.
Tryb ten zmienia również ustawienia systemów kontroli trakcji i kontroli stabilności, ograniczając interwencje tych systemów w czasie jazdy po torze, a dźwięk układu napędowego jest wzmocniony, co słychać nawet podczas postoju.
Untamed Plus to tryb, w którym elektryczny Mach-E najlepiej pokazuje, dlaczego jest prawdziwym Mustangiem. Tak. Pozwala rzucić tyłem i pojechać bokiem.
W aktualnym cenniku, jaki znalazłem na stronie Forda przy Mustangu Mach-E GT widnieje 399 900 złotych. Standardem w Mach-E GT są m.in.:
Deklarowany przez producenta to 490 km wg WLTP. Aż tyle oczywiście nie udało mi się przejechać, ale Mustang Mach-E GT potrafi zaskoczyć niskim zużyciem energii. Zużycie na pewno byłoby wyższe przy ciągłej jeździe ze stałą prędkością drogą szybkiego ruchu, ale wtedy można się poratować szybką ładowarką. Ładowanie z mocą do 150 kW może zwiększyć zasięg jazdy średnio o 99 km w ciągu około 10 minut ładowania, a ładowanie od 10 do 80 proc. pojemności akumulatora trwa około 45 minut.
Ford Mustang Mach-E GT dostarczył mi mnóstwo frajdy z jazdy i nie raz zaskoczył przyczepnością i szalonym przyspieszeniem. Za kierownicą bawiłem się znakomicie. Choć często miałem go też dosyć, a z przejażdżki gorszą drogą wychodziłem zmęczony. Jeśli miałbym wybrać którąś wersję Mach-E, to z pewnością wsiadłbym do słabszego i spokojniejszego Mustanga.
Ale... Szukacie prawdziwie sportowego elektrycznego SUV-a? Trudno o lepszy adres. Mach-E GT sprawdzi się w tej roli wzorowo.