Najpierw kazano mi założyć niepalną bieliznę, kominiarkę, profesjonalny strój kierowców Audi Sport, specjalne buty i kask. Już wtedy czułem się dziwnie. Trochę, jak w popularnym memie o pistolecie hukowym Stalker M906. Wystroiłem się, jakbym miał zaraz rzucić na torze wyzwanie Lewisowi Hamiltonowi, a swoimi umiejętnościami za kierownicą wyczynowych aut mogę najwyżej zirytować jamnika. No ale dobrze...
Więcej testów samochodów, czasem tak niezwykłych, znajdziesz na stronie głównej gazety.pl
Potem była krótka odprawa. Już przy Audi RS Q e-tron, przy którym cały czas pracowali mechanicy i inżynierowie. Sam widok dakarowej rajdówki sprawia, że człowiek staje się podekscytowany. Z drugiej strony słowa ekipy Audi Sport wzbudzały zupełnie inne emocje. Dowiedziałem się m.in., że:
Prowizoryczny garaż, gdzie mechanicy pracowali nad Audi RS Q e-tron fot. Filip Trusz
Wszystko jasne? To proszę podpisać papiery i zaraz zaczniemy. Okazało się, że pojadę jako pierwszy z naszej małej grupy. Zostałem więc sam w prowizorycznym garażu. Z mieszanką ekscytacji i przerażenia. Niekoniecznie słowami na odprawie.
Zaraz pojadę samochodem, który może kosztować kilkanaście albo i kilkadziesiąt milionów euro, a tak naprawdę jest wciąż rozwijanym i testowanym prototypem. To nawet nie limitowany supersamochód. To wyczynowa bestia, którą na co dzień jeżdżą kierowcy Audi Sport i przygotowują się do kolejnego Dakaru. W świecie rajdów terenowych miałem zrobić kilka kółek bolidem F1 Mercedesa lub Red Bulla.
Redaktor Trusz udaje, że wszystko jest pod kontrolą fot. Audi
Tracktest RS Q e-tron Audi Communications Motorsport / Audi Communications Motorsport
Kiedy czekam aż wszystko będzie gotowe, podchodzi do mnie Stephane Peterhansel i klepie w plecy. Zapewnia, że nie mam się czego bać, a auto jest banalnie proste do prowadzenia. Z powątpiewaniem kręcę głową. Podejrzewam, że dla Peterhansela, dakorowego rekordzisty, który wygrał Rajd Dakar aż 14 razy, pojęcie "easy to drive" to coś innego.
Mistrz każe mi jeszcze jechać RS Q e-tron jak gokartem. Pedały są tak ułożone, że klasyczna jazda z użyciem prawej stopy jest praktycznie niemożliwa. Lewa hamuje, prawa przyspiesza. To też ma być "easy", mimo że zwykli kierowcy, tacy jak ja, nie mają wyczucia w lewej nodze, która na sprzęgle działa dość zerojedynkowo.
O Dakarze i RS Q e-tron opowiadał nam sam Peterhansel fot. Filip Trusz
Napęd Audi RS Q e-tron jest elektryczny. Osie przednia i tylna nie są połączone mechanicznie, a każda z nich jest napędzana zespołem generator-rozrusznik (MGU) pochodzącym z bolidu Audi e-tron FE07. Moc układu to 392 KM, mierząca 4,5-metra długości i ważąca dwie tony rajdówka przyspiesza na luźnej nawierzchni od 0 do 100 km/h w 4,5 sekundy. Na pustynnych bezdrożach potrafi się rozpędzić do 170 km/h, a prędkość maksymalną ograniczają przepisy.
Wysokonapięciowy akumulator ważny 370 kg, a wielkością jest porównywalny do tego z bolidu Formuły E. Ma pojemność 52 kWh.
Dla Audi RS Q e-tron to nie skok. To codzienność fot. Audi
Jak ładować elektryczną rajdówkę na pustyni? Na pokładzie Audi RS Q e-tron zamontowano przetwornik energii, którego zadaniem jest ładowanie wysokonapięciowego akumulatora podczas jazdy. Składa się z wydajnego silnika TFSI pochodzącego z wyścigów DTM sprzężonego z kolejnym zespołem MGU (inna jednostka napędowa niż w Formule E).
Silnik spalinowy z RS 5 DTM zoptymalizowano do pracy w pustynnych warunkach. Ma wyraźnie mniejszą moc - obniżoną z 450 do 200 kW i pracuje w zakresie obrotów od 4500 do 6000. Inżynierowie podkreślają, że w takim aucie jednostka musi sobie poradzić w wysokich i niskich temperaturach oraz wysoko nad poziomem morza. Dlatego zoptymalizowano tłoki, wtryskiwacze i turbosprężarkę.
Audi chwali się, że uzyskaniem zużycia jednostkowego na poziomie nieco mniej niż 200 g na kWh. Zbiornik paliwa może pomieścić 300 litrów.
I nam udało się trochę pokurzyć, choć nie tak spektakularnie jak zawodowcom z Audi Sport fot. Audi
W surowej i ciasnej kabinie czeka na mnie Edouard Boulanger, pilot Stephana Peterhansela. Na pokładzie jest mnóstwo przycisków, pokręteł, lampek, przełączników i ekran, ale mnie ma nic nie interesować. Kierowca w RS Q e-tron skupia się tylko na pedałach, kierownicy, prędkościomierzu i wskaźniku ciśnienia opon. Całą resztą zawiaduje pilot.
Francuz pokazuje mi, jak uruchomić maszynę i wydaje polecenie, by ruszyć.
Audi RS Q e-tron startuje w akompaniamencie jazgotu dwóch silników elektrycznych. W samochodach osobowych są praktycznie bezgłośne, w rajdówce brzmią jak napęd statku kosmicznego.
Zaskakuje to, jak banalny w prowadzeniu jest ten potwór. Reaguje na gaz z absolutnym spokojem, kierownica chodzi lekko, a auto prowadzi się przyjemnie. Nie jest wcale twarde i brutalne. Robię test hamowania i okazuje się, że operowanie hamulcem lewą stopą również jest zaskakująco intuicyjne. Szok. Znam cywilne, sprzedawane normalnie w salonach sportowe modele, które są trudniejsze w prowadzeniu i bardziej męczące.
Wszystkimi przełącznikami i wskaźnikami przejmuje się pilot fot. Filip Trusz
Po pierwszym zapoznawczym kółku dostaję od swojego (jak to brzmi...) pilota pozwolenie, żeby przycisnąć. Edouard Boulanger mówi, że mamy parę okrążeń. Teraz mam rozpędzić auto jak najbardziej na krótkich prostych, w kolejnych pobawimy się w zakrętach.
Wciskam w końcu gaz do oporu i nastaje apokalipsa. Na spacerowe tempo starczyły elektryki. Pod ciut większym obciążeniem do gry dołącza generator prądu z DTM. Spalinowa jednostka jest ogłuszająco głośna i pracuje na stałych obrotach. Nieważne, jak szybko jedziecie, hamujecie czy przyspieszacie... Silnik kręci się cały czas tak samo. Jego hukowi towarzyszą futurystyczne dźwięki elektryków. Na moje pytanie, czy tak jest cały czas, francuski zawodnik potwierdza. Sześć godzin dziennie w nieustannym hałasie przy zawrotnych prędkościach podczas przebijania się przez pustynie Arabii Saudyjskiej.
Audi RS Q e-tron przy wyższych prędkościach nie jest już miłym i prostym elektrykiem. Jest dzikim brutalem, dla którego offroadowy tor testowy na Sardynii nie jest żadnym wyzwaniem. Ja też nie. Czuję, że nie jestem w stanie nawet zbliżyć się do umiejętności tego samochodu. Jest tak irracjonalnie przyczepny i pewny swego, że znowu zaczyna mnie przerażać.
Nie potrafię wyczuć, kiedy tak naprawdę stracę przyczepność. Pewnie przy prędkości, której nie jestem w stanie osiągnąć. Ze strachu, bo po prostu nie wyobrażam sobie, że można tak szybko wejść w zakręt. Nawet nie próbuję. Ostatnie kółka rzeczywiście się bawię, wprowadzając auto w kontrolowany poślizg i zostawiając za sobą tumany kurzu. Tu to łatwe.
Podczas przejazdów innych osób często w ogóle nie widać auta fot. Audi
Stephane Peterhausel miał rację. Audi RS Q e-tron jest "easy to drive". Dodałbym jednak do tego jeszcze, że przy okazji jest "extremely hard to master". Ale jeśli już się to zrobi, to robi się groźnie. Dla rywali.
W czerwcu 2021 r. RS Q e-tron stawił się na pierwsze testy w terenie. Tam udało mu się przejechać całe trzy minuty i się zepsuł. W styczniu 2022 r. przyjechał już na Dakar. "Jeszcze testowo". Tak, żeby zobaczyć, jak nowatorska konstrukcja spisze się w prawdziwej walce. Ku zdziwieniu wszystkich załogi Audi Sport wygrały w sumie cztery etapy, a w klasyfikacjach dziennych na podium stawały 14 razy. Okazało się, że RS Q e-tron jest gotowy do wygrywania już teraz, co mocno zaskoczyło konkurencję.
Po debiucie w Rajdzie Dakar w styczniu, w którym wygrało cztery etapy, Audi RS Q e-tron odniosło swoje pierwsze zwycięstwo w rajdowej klasyfikacji generalnej. Stephane Peterhansel i Edouard Boulanger wygrali drugą rundę Rajdowych Mistrzostw Świata FIA w Abu Dhabi. Francuzi zakończyli zmagania z przewagą 29,49 minuty nad pozostałymi rywalami.
Audi RS Q e-tron fot. Audi
W sumie za kierownicą Audi RS Q e-tron spędziłem może z piętnaście minut. Tydzień temu, a wciąż trochę czuję te emocje. Okazja przejechania się dakarową rajdówką zdarza się pewnie raz w życiu. Niesamowite przeżycie i niesamowity projekt.
I choć nigdy za Dakarem jakoś specjalnie nie przepadałem, to w 2023 r. na pewno będę śledził wyniki Stephana Peterhansela i Edouarda Boulangera.