DS 4, mimo bardzo futurystycznego wyglądu, to tak naprawdę klasyczny kompakt. Mierzy 4,4 m długości, 1,83 m szerokości i 1,47 m wysokości. Rozstaw osi to 2,675 m, a bagażnik pomieści 430 l. Oparto go na dobrze znanej z innych samochodów koncernu PSA platformie EMP2, którą na potrzeby DS-a usztywniono i wzmocniono.
I to od razu czuć za kierownicą. Auto jest dużo bardziej zwarte i chętne do ciut ostrzejszego wchodzenia w zakręty niż stereotypowy francuz. Na szczęście projektanci nie poszli tutaj za daleko, a DS wciąż najlepiej czuje się podczas spokojnego pokonywania kolejnych kilometrów. Wtedy czaruje kierowcę i pasażerów ponadprzeciętnym komfortem.
Więcej testów nowych samochodów znajdziesz na stronie głównej gazety.pl
Imponują wtedy choćby arcykomfortowe fotele z przodu, które w testowym DS-ie oferowały nawet wentylację i kilka trybów przyjemnego masażu. Podczas jazdy nasza ulubiona muzyka leci z głośników firmy Focal Electra, a wypoczynku za kierownicą nie psują odgłosy z zewnątrz. DS 4 jest naprawdę bardzo dobrze wyciszony, nawet, kiedy jedziemy po drogach szybkiego ruchu.
W ogóle na pokładzie DS-a 4 dołożono wszelkich starań, żebyśmy czuli się komfortowo i wyjątkowo. Na każdym kroku. Awangardowy projekt kabiny to nie tylko spektakularny wygląd. To także dbałość o najdrobniejsze szczegóły, cała masa wysmakowanych detali i materiały wykończeniowe z najwyższej półki. To jedno z tych wnętrz, z których po prostu nie chce się wysiadać.
Zaskakuje poziom wykonania i użyte materiały. Spokojnie pasowałyby do auta z większego segmentu, a i tak osoby na pokładzie byłyby nimi zachwycone. Nikt z niemieckiej klasy premium nie zdecydował się jeszcze aż tak rozpieszczać swoich klientów w klasie kompakt. To niewątpliwy plus DS-a.
Zaletą, jak i wadą, może być sam projekt kabiny. Wielu kierowców natłok wspomnianych detali i nowoczesnych rozwiązań może po prostu przytłoczyć. To nie jest wnętrze dla konserwatystów. Za dużo się tu dzieje. Za to osoby znudzone ciągle tymi samymi rozwiązaniami w motoryzacji będą w siódmym niebie. Francuzi nie bali się ciekawych zagrań. Ukryli choćby kratki nawiewów, a pod ręką kierowcy umieścili malutki ekran dotykowy. Można nim wywoływać najważniejsze funkcje auta lub wpisywać litery, kiedy np. szukamy czegoś w nawigacji.
DS 4 ma jeszcze kilka pomysłów, jak wyróżnić się w segmencie C:
Trzon oferty stanowią jednostki benzynowe PureTech. Bazową propozycją jest trzycylindrowe 1.2 o mocy 130 KM. Półkę wyżej w cenniku znajdziemy większy silnik 1.6 o o mocy 180 lub 225 KM. DS nie rezygnuje z diesla - silnik wysokoprężny to BlueHDi o mocy 130 KM. Każda jednostka współpracuje z ośmiostopniowym automatem. Jak kształtują się ceny?
W nowych czasach nie mogło oczywiście zabraknąć zielonej odmiany. Tę rolę w przypadku DS-a pełni na razie ładowana z gniazdka hybryda o łączniej mocy 225 KM, której cennik otwiera zł. I to właśnie tę wersję testowaliśmy. Na układ napędowy składa się silnik PureTech 180 i elektryczny motor o mocy 110 KM. Hybryda nie ogranicza przestrzeni w środku. Tylna kanapa jest przestronna, a bagażnik mieści - porządne 390 litrów. Dodaje jednak 250 kg.
A ile DS 4 E-Tense przejedzie na samym prądzie? Zgodnie z pomiarami WLTP ponad 50 km. Mi udawało się bez problemu przejechać lekko ponad 30 km.
Mam wrażenie, że sam napęd hybrydowy najlepiej sprawuje się w trybie komfortowym lub sportowym. Wtedy doskonale wie, co robić. W tym pierwszym skupia się na spokojnej, wygodnej jeździe i robi to znakomicie. W drugim wie, że kierowca w każdej chwili będzie chciał wykorzystać 225 KM, jest więc gotowy na skorzystanie z potencjału dwóch silników. Pierwsza setka to kwestia 7,7 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 233 km/h.
Problemy pojawiają się, kiedy jedziemy w domyślnym trybie Hybrydowym. Systemowi zdarza się pogubić, zwłaszcza przy włączaniu silnika spalinowego, kiedy czujemy dość wyraźne szarpnięcie. Z kolei mocniejsze wciśnięcie gazu, kiedy chcemy dynamiczniej przyspieszyć, oznacza sporą zwłokę w reakcji na nasze polecenie i nieprzyjemne szarpnięcie, kiedy auto w końcu zacznie nabierać szybko prędkości.
Coś tu wyraźnie nie gra, a szkoda, bo przez większość czasu DS 4 czaruje komfortem na każdym kroku. Zwłaszcza w trybie elektrycznym lub moim ulubionym Komfort. Jednak, kiedy skończy się prąd, a auto musi żonglować napędem jak klasyczna hybryda są momenty, kiedy potrafi być irytujące.
Zakończyłem ostatni akapit narzekaniem, ale czasem szarpiący napęd to tylko drobna rysa na DS 4, którym byłem przez większość czasu po prostu zachwycony. Może dlatego, że w segmencie C moim ulubionym modelem jest Peugeot 308, a DS to przecież, upraszczając, jego wersja premium.
DS trzyma się swojego pomysłu na samochody i oferuje auta, których praktycznie nie da się porównać z autami konkurencji. Niby można DS 4 zestawiać z Klasą A albo Serią 1, ale tak naprawdę to kompletnie odmienna propozycja. Kierowana do innych odbiorców.