I to od nich trzeba wyjść, ponieważ Citroen e-Berlingo z pewnością nie jest samochodem dla wszystkich. A wręcz przeciwnie - kierowany jest do ściśle określonego kierowcy. Jeśli macie gdzie go regularnie ładować (np. w domowym garażu) i poruszacie się głównie po mieście, no i szukacie rodzinnego samochodu, to trudno o lepszą propozycję na rynku.
Więcej testów nowych samochodów znajdziesz na stronie głównej gazety.pl
Kwestia zasięgu jest jednak kluczowa. Zwłaszcza w tak wietrzną i zimną pogodę, jak ostatnie dni, kiedy to znika w bardzo szybkim tempie. W aktualnym cenniku producent podaje, że średnie zużycie prądu waha się między 17,5 a 19,4 kWh na 100 km, a zasięg na jednym ładowaniu to około 245 km. Takie dane podane są dla obydwu wersji e-Berlingo: M (4403 mm długości i 2785 mm rozstawu osi) i XL (4753 mm i 2975 mm). Jak już zaglądamy co cennika, to wyjściowe ceny to odpowiednio 140 640 zł i 152 050 zł.
Swoją ponadprzeciętną praktyczność kombivany zawdzięczają charakterystycznej sylwetce. Ta jednak nie pomaga w zwiększaniu zasięgu, ponieważ w elektrykach bardzo ważna jest aerodynamika. Podczas ostatniego tygodnia, kiedy pudełkowate Berlingo musiało się zmagać z wichurami moje średnie zużycie oscylowało między 25 a 26 kWh na 100 km. Co ważne, jeździłem w trybie Normal i z klimatyzacją w ustawieniu Auto Soft. Jakbym się zmusił do ekojazdy, to na pewno bym urwał coś z tego wyniku. Ale nie musiałem. Do typowo miejskiej, takiej codziennej jazdy (o ile macie, gdzie regularnie ładować) zasięg jest w zupełności wystarczający. Jednak w dłuższą trasę w zimę e-Berlingo bym się raczej nie zapuszczał.
A jak wygląda kwestia ładowania?
Jeśli regularne ładowanie i niezbyt duży zasięg nie są dla ciebie problemem, to elektryczne Berlingo na pewno skradnie twoje serce. Do miejskiej jazdy elektryczny napęd to najlepszy wybór. Nie dość, że możemy za darmo parkować i jeździć buspasami, to cisza i kultura pracy wnoszą komfort jazdy na jeszcze wyższy poziom. Pod względem wygody Berlingo zawsze wybijało się na tle konkurentów, w wersji "e" jest jeszcze lepiej. Cisza, brak wibracji i płynne rozwijanie mocy idealnie pasuje do rodzinnego auta.
Citroena e-Berlingo napędza dobrze znany z innych aut PSA 136-konny silnik elektryczny (260 Nm maksymalnego momentu). Jak to w elektrykach bywa, jego reakcja na gaz jest błyskawiczna, co przydaje się podczas włączania się do ruchu lub zmiany pasa. I wcale nie trzeba włączać trybu Sport, w którym dostępna jest cała moc, by Citroen był dynamiczny. Ja praktycznie cały czas jeździłem w Normal (80 kW i 210 Nm) i Berlingo zachwycało elastycznością. Jest jeszcze Eco (60 kW i 180 Nm), ale nie potrzebowałem oszczędzać kilometrów zasięgu.
Elektryczny napęd to ogromna zaleta e-Berlingo. Jeździłem wersjami spalinowymi (te, niestety, z Polski wycofano) i elektryk to zdecydowanie najprzyjemniejsza odmiana.
Z nowości, jakie zauważyłem podczas tygodniowego testu, wymieniłbym na pewno bardzo estetyczne i czytelne wirtualne zegary o przekątnej 10 cali, nowe, elektryczne zakładki w prostym w obsłudze systemie multimedialnym (ekran ma 8 cali, system obsługuje Apple CarPlay i Android Auto, a wbudowane mapy to TomTom) oraz kilka stylistycznych detali.
A tak poza tym... to dokładnie to samo Berlingo, które bardzo dobrze znamy. To wzór wygodnego i przestronnego kombivana, który nie raz już na Moto.pl chwaliliśmy. Oczywiście auta tego typu to w dobie wszelkiej maści SUV-ów i crossoverów to nisza, ale wciąż mają bardzo dużo do zaoferowania. Pod względem przestronności, miejsca na nogi, głowy, bagaże i masy schowków to dokładnie ten sam samochód. Najlepiej pokażą to zdjęcie. Jeśli szukacie dokładnych litrów i centymetrów, to odsyłamy do innego tekstu. Warto podkreślić, że tylna kanapa to tak naprawdę trzy oddzielne fotele, a każdy wyposażony jest w ISOFIX-y.
A teraz kilka zdjęć nowego e-Berlingo:
Kierowcy, którzy jeżdżą z dziećmi, na pewno docenią dodatkowe lusterko do obserwowania tylnych siedzeń.
Oraz wielki bagażnik. Jest tak duży, że nie przeszkadzają w nim nawet kable do ładowania.
Wnętrze prezentuje się bardzo elegancko. Nie zabrakło kilku ciekawych zagrań projektantów, które sprawiają, że nie ma mowy o nudzie.
Mamy też kilka zdjęć schowków:
Kierowcę, który dotąd jeździł klasycznymi hatchbackami z początku jazda takim autem może przerażać, ale tak naprawdę Berlingo nie jest aż tak trudne do manewrowania. Trzeba oczywiście brać poprawkę na szerokość, ale pudełkowate kształty i duże lusterka pozwalają bardzo łatwo wyczuć samochód. Na liście opcji warto zaznaczyć kamerę cofania. Na pokładzie nie zabraknie nikomu też systemów bezpieczeństwa i asystentów kierowcy. Auta tego typu już dawno nie odstają pod względem wyposażenia od osobówek. W testowanym e-Berlingo oprócz kamerki wspierał mnie też system monitorowania martwego pola, system ostrzegający o ruchy poprzecznym przy cofaniu czy tempomat.
Problematyczne może być tylko otwieranie ogromnej klapy bagażnika, który w wersji M pomieści aż 597 litrów (2126 l po złożeniu siedzeń) i 850-2693 l w XL.
Ale i na to znaleziono rozwiązanie. Żeby dostać się do mniejszych bagaży nie trzeba wcale otwierać całej klapy, w Berlingo możemy otworzyć tylko tylną szybę. Bardzo wygodne i przydatne.
Sprzedaż samochodów tego typu napędzają wersje użytkowe, a osobowe kombivany już od dłuższego czasu stanowią na rynku ciekawostkę. I tak szkoda, że Francuzi zdecydowali się na uśmiercenie spalinowych wersji, które miały ogromną zaletę w postaci nieprzejmowania się zasięgiem. Z drugiej strony, jeśli mamy e-Berlingo gdzie ładować i nie robimy dziennie dużych przebiegów, to wersja elektryczna zaimponuje komfortem jazdy i elastycznością napędu. Elektryczny silnik pasuje do takiego samochodu. I nie zabiera nic z ponadprzeciętnych walorów praktycznych Berlingo.
Jeżdżący głównie po mieście miłośnicy kombivanów na pewno będą zadowoleni.