Opinie Moto.pl: Audi e-tron S. SUV, w którego trudno uwierzyć. A jest prawdziwy

Filip Trusz
Audi e-trona S poznałem dość dobrze. Najpierw na krętych i wymagających przełęczach Alp, a potem już klasycznie - w Warszawie i okolicach, gdzie pomógł mi nawet w bardzo ważnej sprawie.

Audi e-tron S to najdroższa i najmocniejsza propozycja w rodzinie elektrycznego SUV-a. I to propozycja absurdalnie szybka, legitymująca się liczbami, w które trudno uwierzyć, dopóki nie usiądziemy za kierownicą. Mamy tu aż trzy silniki elektryczne, 503 KM mocy systemowej i prawie 1000 Nm maksymalnego momentu obrotowego, który, jak to w elektrykach bywa, jest dostępny praktycznie od razu. Nie ma mowy o zwłoce czy zawahaniu.

Wciskasz gaz i samochód dosłownie wyrywa przed siebie. Audi zmierzyło e-tronowi S znakomite 4,5 sekundy do setki - kiedy wbija cię w fotel jesteś w stanie uwierzyć, że może być nawet trochę mniej.

Więcej testów nowych samochodów znajdziesz na stronie głównej gazety.pl

Zobacz wideo "3 tysiące kilometrów elektrykiem do raju elektryków". Podróż Audi Q4 Sportback e-tron z Warszawy do Norwegii

Nienaganna cisza. Nawet na niemieckiej autostradzie

Jednak jeszcze większe wrażenie robi łatwość, z jaką e-tron nabiera prędkości później. Trzeba naprawdę zbliżyć się do prędkości maksymalnej (210 km/h) by napęd złapał choć cień zadyszki. Na niemieckiej autostradzie, na której miałem okazję jechać, to nie problem. W Polsce? Trzeba uważać, ponieważ na drodze ekspresowej łapałem się na tym, że nieświadomie trochę przekraczam prędkość i musiałem raz za razem się poprawiać. Zdradliwa bywa nie tylko łatwość, z jaką e-tron S rozpędza się do absurdalnych prędkości, ale też cisza, w jakiej to robi. Brak wibracji, wzorowe wyciszenie i audio z wyższej półki nie dają odczuć, jak szybko jedziemy.

Dlatego najlepiej oddać stery zaawansowanemu adaptacyjnemu tempomatowi, który zadba byśmy bezpiecznie dotarli do celu. W grupie VAG tacy asystenci potrafią naprawdę sporo.

Zaskakujący SUV jest... zaskakująco zwykły

Audi e-tron S potrafi też zaskoczyć na krętych drogach. To właśnie ten SUV był jednym z trzech elektryków, którymi przejechaliśmy ponad 1000 km po Alpach. I udowodnił, że zarezerwowana dla usportowionych modeli z Ingolstadt litera "S" nie jest na wyrost. To nie tylko sportowe akcenty na nadwoziu i w kabinie, ale też progresywny układ kierowniczy, wydajne hamulce tarczowe (z tyłu 18", z przodu 19") oraz zawieszenie adaptive air suspension sport w standardzie.

Oczywiście za kierownicą cały czas czujemy dużą masę własną SUV-a (2620 kg), ale z drugiej strony ta sprawia, że auto trzyma się drogi jak przyklejone, a trzy silniki nie mają najmniejszych problemów z tymi wszystkimi kilogramami. Nie jest to samochód stworzony z myślą o torach i stricte sportowej jeździe, ale i tak potrafi dostarczyć całe mnóstwo frajdy z jazdy.

Wyprawa w Alpy elektrykamiWyprawa w Alpy elektrykami Mariusz Barwinski

Wszystkie te wrażenia są tym bardziej potęgowane, że Audi e-tron S pod wieloma względami jest bardzo zwykłym samochodem. Po np. Tesli Model X, która ma jeszcze lepsze liczby, spodziewamy się takich osiągów. Wiele elektryków z najwyższej półki lubi podkreślać, że są samochodami z innej bajki, nowej ery. Spójrzcie choćby na BMW iX. A Audi e-tron zostało zaprojektowane zupełnie inaczej. Nie licząc typowych e-akcentów (np. grill, klapka do ładowania i parę oznaczeń), to można by je wziąć za klasycznego SUV-a.

Wyprawa w Alpy elektrykamiWyprawa w Alpy elektrykami Mariusz Barwinski

Identycznie jest w środku. Projekt wnętrza jest trochę unowocześniony, lekko zmieniony, w systemie multimedialnym są nowe funkcje, ale tak naprawdę siedzimy w klasycznym, dużym, luksusowym SUV-ie Audi. Z bardzo długą listą wyposażenia, najnowszymi systemami bezpieczeństwa i asystentami kierowcy oraz tą charakterystyczną dla tej marki dbałością o szczegóły. I, jak przystało na SUV-a premium o długości 4,9 m, nic zarzucić nie można wykorzystanym materiałom.

Takie podejście to plus? A może minus? To już zależy od konkretnego klienta. Dla wielu takie konserwatywne podejście będzie dużą zaletą e-trona S.

Wyprawa w Alpy elektrykamiWyprawa w Alpy elektrykami Mariusz Barwinski

Liczby, które wypadają trochę gorzej

Na tle wielu elektryków tych rozmiarów Audi e-tron S może trochę odstawać zasięgiem. Producent zmierzył mu około 364 km  wg WLTP, a średnie zużycie to 26,2-28,4 kWh/100 km. I do tych wartości da się zbliżyć tylko w sprzyjających warunkach i przy spokojnej jeździe. Jeśli zaczniecie korzystać z pełnego potencjału trzech silników i 503 KM, to na jednym ładowaniu przejedziecie mniej.

Jednak ponad 350 km zasięgu powinno większości kierowców wystarczyć, zwłaszcza, że elektrykami jeździ się głównie po mieście, a posiadacze luksusowych SUV-ów na pewno mają gdzie je ładować. Wallbox w domowym garażu to dla nich żaden problem. A w trasie? Na stacjach ładowania o dużej mocy stan akumulatora Audi e-tron S sięga 80 proc. już po pół godzinie.

Ile takie Audi kosztuje? Sporo, ponieważ aż 416 800 zł wyjściowo. To jednak topowa propozycja w gamie, a w salonach czekają jeszcze znacznie rozsądniejsze e-trony - 50 (313 KM) za 310 300 zł oraz 55 (408 KM) za 347 600 zł.

Wyprawa w Alpy elektrykamiWyprawa w Alpy elektrykami Mariusz Barwinski

Audi e-tron S - opinie Moto.pl. Podsumowanie

Nie bez powodu na koniec wspomniałem o dwóch spokojniejszych i tańszych e-tronach. Tamte na pewno mają znacznie więcej sensu. Nie wiem, czy aż tak mocny i absurdalnie szybki SUV jest w ogóle potrzebny... ale to pytanie zadałem sobie dopiero teraz. Za kierownicą e-trona S się o tym nie myśli. Człowiek, przyzwyczajony do klasycznych aut, raczej zadaje sobie pytanie, jak to jest możliwe, że ten samochód w tak łatwy i niewymuszony (a czasem i niezauważalny) sposób potrafi przyspieszać. I jak potrafi zaskoczyć na krętej drodze. Przecież ma prawie pięć metrów długości i waży ponad 2,6 tony...

Czasem trudno uwierzyć w to, co niektóre elektryki potrafią. Audi e-tron S to najlepszy przykład takiego samochodu.

Audi e-tron SAudi e-tron S fot. Filip Trusz

Więcej o:
Copyright © Agora SA