Karoq nie zaskakuje niczym szczególnym. Zachowawczy projekt karoserii i podobieństwo do większego Kodiaqa sprawia, że na drogach po prostu nie rzuca się w oczy. Zwłaszcza przednia część upodobniła się do flagowego SUV-a. Można ją doposażyć w pełni LED-owe oświetlenie, a także ochronną dokładkę z tworzywa pod przednim zderzakiem. Po raz pierwszy mamy w ofercie matrycowe światła z adaptacyjnym snopem. Czarnym plastikiem wyłożono natomiast dolną część progów. Ma to na celu zapobieganie odpryskom na lakierze podczas jazdy w lekkim terenie. W nadkolach możemy umieścić felgi w rozmiarze 17-19 cali. Pojawiły się nowe wzory. Za elektrycznie unoszoną pokrywę bagażnika trzeba dopłacić około 2 tysięcy zł. Nadwozie ma 438 centymetrów długości, 184 szerokości i 160 wysokości.
Więcej testów najnowszych samochodów znajdziesz na stronie głównej gazety.pl
Pozostałe zmiany nadwozia są kosmetyczne. To między innymi inaczej uformowane LED-y w tylnych kloszach, dynamiczne kierunkowskazy, a także inaczej uformowane zderzaki. Na tym samym poziomie pozostał rozstaw osi – 264 cm.
Kokpity wszystkich obecnie oferowanych Skód wyróżnia niemal podręcznikowa ergonomia. Wszelkie przełączniki kierowca ma w zasięgu wzroku i ręki. Karoqa możemy obecnie wyposażyć w cyfrowy zestaw wskaźników ze zmienną grafiką. Łatwo zawiadywać dwustrefową klimatyzacją automatyczną. Użytkownik ma do dyspozycji dwa pokrętła przypisane do każdej ze stref. Ponad nimi przyciski uruchamiające nawiew w pożądanym kierunku, a także trzystopniową regulację podgrzewania siedzisk. Największy, 9,2-calowy ekran zawiadujący multimediami debiutuje z nowymi udogodnieniami.
Podobnie, jak w innych modelach, tak i tu nie znajdziemy pokręteł od głośności i zmiany częstotliwości lub przybliżenia mapy. Wszystkie komendy trzeba wydawać palcem. O ile na równym asfalcie nie sprawia to większych trudności, o tyle trafienie w konkretną ikonkę na zniszczonej zębem czasu drodze stanowi nie lada wyzwanie. Dodatkowo, na ekranie zostaje sporo odcisków, więc warto mieć zawsze gdzieś pod ręką delikatną szmatkę. Sam w sobie system nie pozostawia wiele do życzenia. Mimo rozbudowanego menu, jego obsługa nie nastręcza większych trudności. Błyskawicznie reaguje na polecenia, ma wysokie nasycenie kolorów i rozdzielczość. Łączy się z internetem, a także bezprzewodowo z telefonami opartymi na Android Auto oraz Apple CarPlay. Nowością jest zestaw kamer 360 stopni.
Jakość wykończenia oraz zastosowanych tworzyw zbliżona jest do Octavii. Górne poszycie deski rozdzielczej wyłożono miękkim i przyjemnym w dotyku plastikiem. W dolnych partiach dominują twarde, lecz solidnie spasowane materiały. Niektóre z tworzyw zostały wykonane z przetworzonych butelek. Jasne wnętrze można wzbogacić dekorami imitującymi drewno lub aluminium. Fotele zapewniają wysoki poziom wygody, ale przydałoby się nieco mocniejsze wyprofilowanie oparć. Opcjonalnie, można je wyposażyć w sterowanie elektryczne w kilku płaszczyznach z pamięcią ustawień. Kanapa (trzy niezależne fotele dostępne opcjonalnie) jest przesuwna w zakresie kilku centymetrów, a miejsca wystarczy dla osób o wzroście do 185 centymetrów. Ogromny jest natomiast bagażnik. W zależności od ustawienia siedziska drugiego rzędu, zmieści od 479 do 588 litrów. Po złożeniu asymetrycznego oparcia, pojemność kufra rośnie do 1630 litrów. To jeden z najlepszych wyników w segmencie.
Pośród udogodnień czuwających nad bezpieczeństwem, znajdziemy aktywny tempomat z funkcją Stop & Go, asystenta parkowania z przyczepą oraz układ rozpoznający znaki drogowe. Skoda wychwyci również pieszych i rowerzystów. W razie kursu kolizyjnego i braku reakcji kierowcy, autonomiczne uruchomi hamulce.
Rewolucji nie spotkamy pod maską. W palecie silników znajdziemy propozycje o mocy od 110 do 190 koni mechanicznych. Zarówno benzynowe, jak i wysokoprężne łączą się z manualnymi, 6-stopniowymi przekładniami lub 7-biegowymi, dwusprzęgłowymi automatami. W opcji występuje też napęd na cztery koła oraz adaptacyjne zawieszenie z kilkoma trybami jazdy do wyboru.
Podstawowy motor to 1.0 TSI Evo o mocy 110 KM. Optymalny wybór stanowi natomiast 1.5 TSI (150 KM). To pierwszy poziom z opcjonalną skrzynią DSG. Żądni lepszej dynamiki mogą postawić na 2.0 TSI generujące 190 KM i 320 Nm. Tutaj w standardzie otrzymujemy system 4x4 wykorzystujący sprzęgło międzyosiowe typu Haldex. To prosta i wytrzymała konstrukcja.
Diesel jest jeden, ale występuje w dwóch wersjach mocy. 2.0 TDI rozwija 116 lub 150 KM. Mocniejszy wariant możemy sparować z 4x4 i automatyczną, dwusprzęgłową przekładnią. W pakiecie otrzymujemy 360 Nm, co zapewni dobrą elastyczność. Szczegóły dotyczące zapotrzebowania na paliwo powinniśmy poznać w najbliższych tygodniach.
Nasz kontakt z kompaktowym SUV-em był krótki i opierał się na doświadczeniach organoleptycznych. Producent poprawił tworzywa w kabinie i unowocześnił multimedia. Karoq wciąż jest funkcjonalnym i wygodnym autem. Jest motorem napędowym koncernu, a w rankingach sprzedaży ustępuje jedynie Octavii. Nowe wcielenie jest zgrabniejsze, ale równie wszechstronne jak poprzednik. Pierwsze egzemplarze powinny trafić do polskich salonów już za kilka tygodni. Nieco dłużej poczekamy na odmianę Sportline.