Opinie Moto.pl: Wielki, ale oszczędny SUV. Hyundai Santa Fe 2021 pozytywnie zaskakuje nie tylko spalaniem

To jeden z najnowszych i zarazem największy samochód w palecie Hyundaia. Wiele rozwiązań technicznych dzieli z Kią Sorento, ale nie brak mu charakteru. W tym aucie wciąż znajdziemy diesla, ale producent reklamuje głównie wersje hybrydowe. Czy słusznie? Postanowiliśmy sprawdzić, jak ten kolos radzi sobie z niewielkim silnikiem benzynowym wspieranym przez motor elektryczny.

Więcej testów samochodów znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl

Słowo elegancki dobrze opisuje estetykę koreańskiego okrętu flagowego. Agresywnie wystylizowane nadwozie mierzy 478,5 cm długości. Z prześwitem na poziomie 17,5 cm i napędem na cztery koła, sprawdzi się zarówno przy forsowaniu miejskich krawężników, jak i przeszkód w lekkim terenie. Na kiepsko oświetlonych drogach warto korzystać z wydajnych, adaptacyjnych reflektorów LED-owych. Jego żywiołem są jednak asfaltowe szlaki. Zwłaszcza miejskie, gdzie hybryda ładowana z gniazdka czuje się najlepiej.

Zobacz wideo Według producenta to samochód dla osób pogodnych duchem. A co my myślimy o samochodzie Hyundai Kona?

Hyundai Santa Fe 2021 - hybryda najmocniejsza w rodzinie

W Hyundai wciąż znajdziemy diesle, co nie jest takie oczywiste w pozostałych producentów. Wpływa na to coraz mniejsze zainteresowanie takim napędem, ale nie możemy przekreślać ropniaków. W dużych SUV-ach sprawdzają się wciąż nad wyraz dobrze. W Santa Fe mamy do dyspozycji znaną konstrukcją o pojemności 2.2 litra i mocy 202 KM. Współpracuje z AWD i automatyczną, hydrokinetyczną przekładnią o ośmiu przełożeniach.

Na drugim biegunie są hybrydy. Jest klasyczna oraz taka, którą doładujemy z gniazdka. Ten drugi wariant to najmocniejsza w gamie propozycja. Rozwija 265 koni mechanicznych i dysponuje 6-stopniowym automatem. Co ciekawe, za kluczowe źródło napędu uchodzi benzynowa jednostka o pojemności zaledwie 1.6 litra. Ma 180 KM i 265 Nm. Dzięki wsparciu motoru elektrycznego, parametry są bardzo przyzwoite i jak się okazuje, wystarczające do rozpędzania ponad 2-tonowego auta.

Sumaryczna moc obu jednostek to 265 KM. To sprawia, że pędzony na obie osie SUV przyspiesza do setki w 8,8 sekundy, a wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 187 km/h. To tożsama liczba dla wszystkich wersji benzynowych. Bez fajerwerków, ale z powodzeniem wystarczy podczas codziennej eksploatacji nie tylko w mieście. W aglomeracyjnych korkach szybko do akcji włącza się elektryk o mocy 91 KM. Litowo-polimerowa bateria mieści w sobie 13,8 kWh.

Przy spokojnej jeździe i korzystaniu z delikatnej rekuperacji, pokonamy na prądzie dystans rzędu 45-50 kilometrów. Nieźle, bowiem producent obiecuje zasięg na poziomie 58 km i średnie zużycie paliwa poniżej 2 litrów. Brzmi absurdalnie? Nie do końca.

Delikatne obchodzenie się z pedałem gazu w powolnym tempie opróżnia zasoby paliwowe. A w tej kwestii trzeba mieć na uwadze, że zbiornik mieści niespełna 50 litrów. Niewiele, biorąc pod uwagę charakterystykę auta i nastawienie na długie podróże. Nie musimy się jednak przesadnie martwić. Hyundai potrafi być wyjątkowo oszczędny.

Hyundai Santa Fe 2021
Hyundai Santa Fe 2021 fot. Tomasz Korniejew

Postanowiliśmy go sprawdzić na trasie liczącej około 80 km. Objęła odcinek miejski i lokalne drogi, gdzie nie przekraczaliśmy 90 km/h. Santa Fe dobrze czuje się w takich warunkach. Jego nadwozie lekko przechyla się w szybciej pokonywanych łukach, a zawieszenie zestrojono z myślą o komforcie. Układ jezdny harmonijnie rozprawia się z ubytkami w asfalcie.

Pracuje cicho i nie zachęca do mocnego dociskania gazu. To wszystko przekłada się na zużycie paliwa i pokazuje, że plug-in ma sens. 3,8 litra wskazał komputer pokładowy. W drugą stronę jechaliśmy klasyczną hybrydą i posiłkowaliśmy się tym, czym odzyskaliśmy podczas hamowania. Niemniej, w tych okolicznościach SUV również pokazał się z oszczędnej strony zużywając niespełna 7 litrów.

Ze znacznie większą konsumpcją benzyny spotkamy się na autostradzie. Utrzymywanie prędkości rzędu 140-150 km/h sprawi, że na każde 100 kilometrów będziemy potrzebować 10-11 litrów paliwa. To niezbyt korzystna wiadomość dla długodystansowców, którzy będą musieli wypatrywać dystrybutora co 400-450 km. Na drogach ekspresowych docenimy natomiast skuteczną izolację od świata zewnętrznego, stabilność pojazdu i niezłą reakcję silnika podczas prób dynamicznego wyprzedzania.

Hyundai Santa Fe 2021 przewiezie nawet siedmiu pasażerów

Hyundai z rozstawem osi na poziomie 276,5 cm pozwala zabrać na pokład nawet 7 osób. Trzeba się jednak liczyć z faktem, że ostatni rząd przewidziany jest dla ludzi o wzroście do 170 cm i wymaga dopłaty w wysokości 5 tysięcy zł. Pozostałe miejsca są bardzo komfortowe. Fotele masywne i opcjonalnie wyposażone w podgrzewanie i wentylację, a także dwuosiowo regulowane zagłówki. Docenimy też bagażnik, który w standardowej konfiguracji mieści aż 782 l. Otwór załadunkowy jest spory, a próg znajduje się na wysokości 78 cm od podłoża. Pokrywa unosi się elektrycznie.

Hyundai Santa Fe 2021 kokpit
Hyundai Santa Fe 2021 kokpit fot. Tomasz Korniejew

Kokpit zmontowano z porządnych i w znacznej mierze miękkich materiałów. Cieszy obecność wielu fizycznych przycisków, których obsługa jest intuicyjna. W kontrze pozostają dobra elektroniczne. W miejscu analogowych zegarów mamy do dyspozycji elektroniczne wskaźniki. Są czytelne, a po wrzuceniu kierunkowskazu, wyświetlają obraz z kamery monitorującej martwe pole. Ciekawe rozwiązanie, choć nieskuteczne podczas opadów deszczu.

Na szczycie deski umieszczono panoramiczny ekran o przekątnej 10,25 cala. Przekonuje uporządkowanym menu i sporych rozmiarów ikonkami, w które dość łatwo trafić palcem podczas jazdy po nierównościach. Oferuje też niezłej jakości zestaw kamer i całkiem precyzyjną nawigację.

Hyundai Santa Fe 2021 - cena

Santa Fe jest flagowym okrętem w polskiej ofercie koreańskiego koncernu. Nowoczesnym i komfortowym, choć w wersji plug-in rozczarowuje pojemnością zbiornika paliwa. To propozycja dla osób, które mają możliwość regularnego uzupełniania prądu i często poruszają się w mieście na krótkich odcinkach. Wówczas, koszty eksploatacji będą wyjątkowo niskie.

Musimy też pogodzić się z dość wysoką ceną. O ile podstawowy wariant z klasyczną hybrydą wyceniono na przyzwoite 160 tysięcy zł, o tyle auto ładowane z gniazdka wymaga wysupłania z portfela przynajmniej 228 900 zł. W zamian otrzymujemy niemal pełne wyposażenie z zakresu komfortu i bezpieczeństwa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.