Citroen C5 Aircross Hybrid to hybryda ładowana z gniazdka (PHEV). Współpracują tu ze sobą dwa silniki - benzynowy 1.6 PureTech o mocy 180 KM i elektryczny motor, a łączna moc układu to 225 KM. Ta przekłada się na zaskakująco dobre osiągi (8,7 s do setki i 225 km/h). Z kolei ukryty pod podłogą akumulator o pojemności 13,2 kWh pozwala przejechać spore dystanse na samym prądzie. Producent mówi o okolicach 50 km, ja bez problemu przejeżdżam 30-40 km. Ile kosztuje Citroen z wtyczką? Bez promocji i rabatów 160 150 zł za bazową wersję Feel. Lepiej wyposażona Shine Pack to 172 000 zł.
Hybrydy plug-in ze swojej najlepszej strony pokazują się oczywiście na krótkich dystansach, regularnie ładowane. Jednak tym razem C5 Aircross Hybrid nie miał łatwego życia. Akumulator rozładowałem już pierwszego dnia, a następnego ruszyłem w polskie góry.
W sumie pokonaliśmy prawie 1000 km. Przez większość czasu jechaliśmy we czworo, ale na dobre 300 km dosiadła się do nas koleżanka z dużą walizką. I tu dał o sobie znać pierwszy z minusów Citroena C5 Aircross z plakietką "Hybrid". Hybryda ma mniejszy bagażnik - ze świetnych 580 l zmalał do 460 l. Wciąż jest więc duży, ale jeśli na pokładzie będzie w sumie piątka osób, a każdy weźmie bagaż na kilka dni, to upchnięcie wszystkiego będzie wymagało chwili zastanowienia. Po krótkiej grze w tetrisa udało nam się zapakować. I to bez przesuwania foteli tylnej kanapy.
Tylną kanapę można przesuwać, ale nie musieliśmy tego robić, a dzięki temu nikt z jadących z tyłu nie narzekał na brak miejsca. Ba, miał go sporo. Citroen C5 Aircross mierzy 4500 mm długości, a jego rozstaw osi to 2730 mm. Należy więc do szeroko pojętego segmentu SUV-ów C, a na tle konkurentów wyróżnia się właśnie przestronnością. Miejsca na nogi i głowy jest mnóstwo. Dwoje pasażerów z tyłu podróżuje w nienagannym komforcie. Kiedy dosiądzie się trzecia osoba, to zrobi się oczywiście ciaśniej, ale tylny rząd ma trzy oddzielne, wyprofilowane miejsca. Każde jest miękkie i wygodne. Pasażerowie mają USB, nawiewy (niektóre auta C o tym zapominają...), a także całkiem spore kieszenie w drzwiach i fotelach. Podróż może też umilać panoramiczne okno dachowe.
Przestrzeń i komfort jazdy z tyłu to ogromny plus Citroena C5 Aircross w każdej wersji.
Zapakowany pod sam dach C5 Aircross Hybrid musiał się zmierzyć z korkiem w mieście (wylot z Warszawy), ekspresówką, odcinkowym pomiarem prędkości na A1, autostradą, krajówkami i wieloma górskimi drogami, a potem drogą powrotną. To znakomita trasa dla diesla, ale nie rozładowanej jeszcze przed startem hybrydy plug-in. Citroen udowodnił jednak, że decyzja o wykorzystaniu dość dużego silnika spalinowego była strzałem w dziesiątkę. 180-konna jednostka radzi sobie z SUV-em bez problemu. Sprawnie go napędza, nie ma problemu z prędkościami na drogach szybkiego ruchu czy sprawnym wyprzedzaniem. W tym ostatnim scenariuszu wspomaga ją oczywiście silnik elektryczny - nawet, jeśli komputer pokładowy pokazuje 0 km zasięgu to elektryk zawsze ma zapas prądu, żeby się włączyć.
No i pochwalić muszę zużycie paliwa. Sprawdziłem spalanie po zaparkowaniu auta już pod domem. 8,0 l/100 km po tak długiej trasie, bez ładowania, z kompletem pasażerów i zapchanym bagażnikiem to znakomity wynik. Zwłaszcza, że nikt nie kupuje plugina z myślą o regularnych, długich podróżach. Auta z wtyczką głównie jeżdżą po mieście. C5 Aircross Hybrid pokazał jednak, że podczas rodzinnych wypadów spisze się na piątkę. A z pewnością nie zrujnuje waszego portfela podczas urlopu.
Mimo rozsądnego spalania i tak będziecie z niepokojem obserwować wskaźnik paliwa i zasięgu, bo ten znika zaskakująco szybko. Wszystko przez mały, mniejszy o około 10 litrów niż w standardowym Aircrossie, bak, który pomieści 43 l. Niby sporo, ale jeśli (jak ja) zawsze lubicie mieć bezpieczny zapas benzyny, to postoje na stacjach będą częste. Na co dzień tej wady w ogóle nie zauważycie, ale już na drogach szybkiego ruchu - te 10 l mniej jest odczuwalne.
Doceniam C5 Aircrossa za własny charakter. Dzięki znakomitemu zawieszeniu (z progresywnymi ogranicznikami hydraulicznymi) i charakterystycznym dla marki, miękkim fotelom Citroen C5 Aircross jest wręcz arcykomfortowy. Sposób, w jaki C5 płynie po nierównościach jest niewyobrażalny i nie spodziewacie się go po aucie tej klasy. Żaden z kompaktowych SUV-ów nie może się z nim równać. Naprawdę, komfort jazdy kojarzy się raczej ze znacznie większymi propozycjami od BMW i Mercedesa. C5 dosłownie płynie przed siebie, w ogóle nie przejmując się nierównościami i gorszą nawierzchnią. Złego słowa nie można też powiedzieć o wyciszeniu. Właśnie takim samochodem chce się pojechać w dłuższą trasę ze znajomymi albo z rodziną.
Jednak podobnie jak w poprzednim teście chcę podkreślić, że choć komfort jazdy trzeba ocenić na 10/10, to Aircross z pewnością nie jest autem dla każdego. C5 naprawdę nieźle się prowadzi, ale nie zachęca do ostrych zakrętów, przechyla się w nich, a fotele, absurdalnie wygodne, nie zapewniają zbyt dobrego trzymania bocznego. Dla wielu kierowców, nawet w rodzinnym SUV-ie, to spory minus.
Warto wziąć to pod uwagę, bo Citroen ma swój charakter - drugiego takiego auta w tej klasie nie znajdziecie, co może być i ogromną zaletą, ale też równie dużą wadą. Ja się z nim polubiłem i uważam za jedno z najlepszych aut segmentu. Wy możecie stwierdzić coś zupełnie innego.
Taki urok samochodów, które są jakieś.
To mój drugi kontakt z hybrydowym C5. W galerii znajdziecie głównie zdjęcia białego Citroena z poprzedniego testu, ponieważ cały czarny świetnie wyglądał na żywo, ale dużo gorzej w obiektywie mojego telefonu ze względu na ostre słońce. Na koniec zostawiłem kilka słów o samej pracy napędu. Na łamach Moto.pl hybrydę PSA chwaliliśmy już w kilku innych testach, ale dopiero teraz zabraliśmy ją w trudniejsze górskie drogi, gdzie... też czuła się jak u siebie. Po pierwsze, każdy zjazd to okazja do podładowania akumulatorów, dlatego polecam włączać tryb B i zwiększyć siłę rekuperacji. Po drugie, każdy podjazd SUV wykonuje bez najmniejszego wysiłku. Korzysta wtedy z nagromadzonej energii, a auto napędzają dwa silniki na raz. To naprawdę czuć, a C5 Aircross nie łapie zadyszki. Nie mówię tu o sportowej jeździe, ponieważ do tej Citroen w ogóle nie zachęca i nie odnajduje się w niej najlepiej. Chodzi mi o komfort przyspieszania i zapas mocy - dzięki nim jazda jest przyjemna i relaksująca.
Producenci lubią nazywać hybrydy plug-in "motoryzacyjnym złotym środkiem". Łączą w końcu zalety elektryka (bezemisyjna jazda przez kilkadziesiąt kilometrów) z klasycznym napędem. Citroen C5 Aircross Hybrid podczas testu udowodnił, że coś w tym rzeczywiście jest. Przy regularnych długich trasach z pewnością na wierzch bardziej wyszłyby jego wady - waga, mniejszy bagażnik, wyższe spalanie i mniejszy bak. Te wcale nie są jednak aż tak istotne, jak mogłoby się wydawać. Takim autem jeździ się przede wszystkim po mieście, w pełni wykorzystując zalety napędu. Kilkusetkilometrowe dystanse pokonuje się dwa, może trzy razy do roku. Wtedy trochę wyższe zużycie nie będzie dotkliwe, a bagażnik i tak jest przestronny. No a C5 Aircross wciąż pozostaje C5 Aircrossem, czyli jednym z najoryginalniejszych i zdecydowanie najwygodniejszych SUV-ów w klasie.