Są różne metody na rozszerzenie gamy samochodów producenta o nowe elektryczne modele. Koncern PSA wybrał najtańszą. Opracował uniwersalną platformę, którą można przystosować do różnych typów napędu. Potem stworzył na niej kilka modeli różniących się przede wszystkim stylem. To wiąże się z pewnymi ograniczeniami, ale ma również niebagatelne zalety.
Wadą jest przede wszystkim bardziej klasyczny projekt nadwozia, co skutkuje mniejszą ilością miejsca we wnętrzu. Łatwo to zauważyć kiedy porówna się elektryki PSA z samochodami konkurencji skonstruowanymi na platformach zaprojektowanych wyłącznie z myślą napędzie elektrycznym. Nie ma w nich dużych komór silnika i przestrzeni na skrzynię biegów układ przeniesienia napędu, zbiornik paliwa itp., za to jest dużo miejsca w kabinie.
Za to są przynajmniej trzy istotne zalety takiego wyboru. Tak skonstruowane samochody wyglądają i działają bardziej tradycyjnie niż elektryki budowane od podstaw, dlatego łatwiej do nich przekonać konserwatywnych nabywców, a takich jest wielu.
Przede wszystkim jednak uniwersalna, dzielona pomiędzy marki platforma konstrukcyjna obniża koszty opracowania modeli i pozwala na zmianę proporcji produkcji w zależności od potrzeb rynku. Dzięki temu Opel Corsa-e i Peugeot e-208 są jednymi z najtańszych nowoczesnych elektryków. To niebagatelny argument. Sprawdziliśmy czym się różnią od siebie dwa samochody koncernu PSA (a teraz Stellantis) oraz w czym są do siebie podobne.
Na pierwszy rzut oka oba auta wizualnie dzieli przepaść. Na drugi - wręcz przeciwnie. Opel Corsa-e i Peugeot e-208 mają bardzo podobny kształt nadwozia, mimo że wszystkie panele poszycia są zaprojektowane osobno. O ich odmiennym charakterze decydują detale, a nie linie karoserii. To dzięki stylistycznym szczegółom Peugeot prezentuje się znacznie bardziej awangardowo, a Opel spokojniej. Na szczęście oba są zgrabne i atrakcyjne, więc pod tym względem trudno dokonać złego wyboru.
Również wymiary zewnętrzne obu modeli są bardzo podobne. Długość, szerokość i wysokość Opla wynoszą odpowiednio: 406 cm, 176,5 cm, 143,3 cm, a Peugeota prezentują się następująco: 405,5 cm, 174,5 cm, 143 cm. Rozstaw osi obu aut jest praktycznie identyczny i mierzy 254 cm. Jeśli coś zdecyduje o wyborze jednego albo drugiego auta, na pewno nie będą to ich rozmiary.
Większość pytanych osób twierdzi, że to Peugeot wygląda bardziej atrakcyjnie, ale mnie tak samo podoba się prosta, zgrabna i nowoczesna sylwetka Opla. Uważam, że oba modele są porównywalnie atrakcyjne, za to Opel wygrywa, jeśli chodzi o projekt wnętrza.
Kabiny obu miejskich samochodów różnią się jak niebo i ziemia, ale są podobnie przestronne. Miejsca w miejskim Oplu i Peugeocie jest zdecydowanie sporo, jak na miejskie auta. Dopiero gdy porównamy wnętrza z autami opracowanymi na dedykowanych dla elektrycznych samochodów platformach, zaczynają być mniej imponujące. Mimo to wielu kierowcom mogą zastąpić samochody klasy kompaktowej, zwłaszcza tym, którzy używają ich przede wszystkim w mieście.
Ilość miejsca w drugim rzędzie jest przyzwoita i wystarczająca do krótszych podróży w cztery osoby, jeśli nie są bardzo wysokie. Przestrzeń w bagażniku w obu przypadkach też wygląda podobnie, ale nie jest imponująca. W przypadku Opla Corsy-e została określona przez producenta na 267 l, a w Peugeocie rzekomo wynosi 311 l. W ich spalinowych odpowiednikach jest trochę więcej miejsca w bagażnikach (część przestrzeni zajęły akumulatory), ale wbrew pozorom różnice nie są duże u wynoszą około 40 l.
Wygląda na to, że inne pojemności bagażników testowanych aut wynikają raczej ze sposobu pomiaru, niż realnych różnic, bo oba kufry są podobnie funkcjonalne. Opel stosuje własną metodę (ECIE), a Peugeot branżowy standard (VDA). Oczywiście w obu przypadkach przestrzeń użytkową można powiększyć składając asymetrycznie dzieloną tylną kanapę.
Różnice zaczynają się przy projekcie kabiny, a zwłaszcza tablicy przyrządów i stanowią największy kontrast między dwoma samochodami. Peugeot prezentuje nowoczesne bardzo awangardowe rozwiązanie. Nie jestem jego największym fanem. Wprawdzie zaczynam się do niego przyzwyczajać i doceniam oryginalność projektu, ale wciąż mam problem z jego ergonomią.
Kanciasta kierownica nie jest najwygodniejsza do kręcenia, poza tym musi być ustawiona nisko, żeby nie zasłaniać ekranu ciekłokrystalicznego, który za to wygląda bardzo atrakcyjnie. Daje wrażenie trójwymiarowości i ma bardzo ładny projekt graficzny. Towarzyszy mu centralny panoramiczny wyświetlacz, a pod nim są przyciski rodem z samolotu myśliwskiego. W miarę wygodne chociaż nie idealne w obsłudze.
W porównaniu z Peugeotem kabina Opla wygląda jak ubranie kopciuszka. Jest prosta i skromna aż do przesady. Tylko w czasie jazdy okazuje się, że również bardziej ergonomiczna. Co prawda ekrany w testowanej wersji Corsy-e są małe, ale obsługa wszystkich systemów bardzo wygodna.
Do regulacji głośności zestawu multimedialnego służy pokrętło umieszczone w idealnym miejscu. Również do obsługi klimatyzacji używa się trzech wygodnych pokręteł. Jedyny wspólny element obu kabin, który od razu łatwo zauważyć, to drążek trybu pracy napędu, który ma nietypowy pistoletowy uchwyt. W Oplu wygląda trochę nie na miejscu, za to do wnętrza Peugeota pasuje jak ulał.
Na wnętrze e-208 znacznie przyjemniej się patrzy, a kabina Corsy-e jest praktyczniejsza i wygodniejsza do używania. Wybór należy do klienta, który musi zdecydować, czy podąża za sercem, czy rozumem, ale projekt kabiny jest głównym obiektywnym czynnikiem, który może decydować o zakupie, któregoś z porównywanych samochodów.
Trzeba dodać, że tworzywa sztuczne i tapicerka Peugeota prezentują się dużo ciekawiej, ale zastosowane w nim błyszczące tworzywa mogą szybko się porysować. W Oplu są smutne, czarne i matowe, ale pewnie będą wyglądać tak samo przez długi czas. Wnętrze niemieckiego elektryka nie jest tak atrakcyjne, jak jego wygląd zewnętrzny, ani jak kabina francuskiego bliźniaka.
Oba samochody prowadzą się bardzo dobrze. Wysoki komfort zapewnia nie tylko bezgłośny silnik, ale również dobrze tłumiące nierówności zawieszenie. Moim zdaniem wynika to z wyższej masy własnej samochodu, którą podnoszą akumulatory schowane w podwoziu. W obu przypadkach wynosi około 1500 kg, sporo jak na miejskie auta, ale nie szokująco dużo. Peugeot e-208 jest zdecydowanie najlepiej prowadzącą się odmianą miejskiego Peugeota, w przypadku Opla jest podobnie.
Również układ kierowniczy, a nawet hamulcowy nie rozczarowują. Zwłaszcza po mieście jednym i drugim samochodem się jeździ bardzo przyjemnie i sprawnie, ale nie ma pomiędzy nimi wielkich różnic. Trzeba podkreślić, że oba auta po przesiadce z modeli spalinowych nie wymagają długiego przyzwyczajania się.
Działają niemal tak samo. Mimo braku skrzyni biegów tryby jazdy wybiera się analogicznie jak w przypadku automatów w modelach spalinowych. Nowością może być tylko tryb B wzmacniający hamowanie silnikiem przy odejmowaniu pedału przyspieszenia, wspomagający odzyskiwanie energii i poprawiający zasięg samochodów.
Warto przyzwyczaić się do jazdy z maksymalnym wykorzystaniem hamowania jednostką napędową, a nie układem hamulcowym, nawet jeśli dla kierowców aut spalinowych nie jest to naturalne. Przewidując sytuację na drodze i odpowiednio wcześnie zwalniając zamiast hamować w ostatniej chwili, można znacznie obniżyć zużycie energii elektrycznej.
W obu przypadkach silnik jest taki sam. Oczywiście elektryczny i umieszczony w tradycyjnej komorze, bo Opel i Peugeot mają napęd na przednią oś. Można nawet zajrzeć do środka i obejrzeć konstrukcję silnika, co w przypadku samochodów elektrycznych nie jest powszechne. Jednostka napędowa zastosowana w elektrycznych mieszczuchach zapewnia maksymalną moc 136 KM. Momentalnie reaguje na wciśnięcie prawego pedału i sprawia, że oba samochody są bardzo żwawe. Moment obrotowy o maksymalnej wartości 260 Nm pojawia się natychmiast i zdecydowanie katapultuje miejskie auta do przodu.
Osiągi obu aut są identyczne. Przyspieszenie do 100 km/h trwa 8,1 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 150 km/h. Ta druga może przeszkadzać w czasie dalszych podróży, głównie dlatego, że przy szybkościach autostradowych zasięg spada raczej szybko. Peugeot oraz Opel mają akumulatory trakcyjne o pojemności energetycznej 50 kWh. To rozsądny kompromis,= między możliwym do przejechania dystansem, a ceną i masą własną obu aut. Za to moc ładowania stałym prądem jest całkiem wysoka, bo może wynosić aż 100 kW.
Biorąc pod uwagę miejski charakter e-208 i Corsy-e zasięg trzeba uznać za wystarczający. Nominalnie zgodnie ze sposobem pomiaru WLTP wynosi 337 km w przypadku Opla i 334 km w Peugeocie. Różnicę można pominąć zwłaszcza, że w obu autach prawdziwy zasięg jest znacznie niższy. W zimowych warunkach można nimi bez problemu przejechać około 250 km. Na szczęście prognoza komputerów pokładowych zazwyczaj jest prawidłowa i pojemność akumulatora nie spada w czasie jazdy szybciej, niż się spodziewamy. To rozsądne minimum do codziennej miejskiej jazdy.
Wady przedniego napędu można odczuć w dwóch przypadkach. Po pierwsze promień skrętu jest większy niż u tylnonapędowych konkurentów, przez co elektryczne: Opel i Peugeot nie są tak zwinne, ale wciąż wygrywają ze wszystkimi benzynowymi mieszczuchami, bo przyspieszenie jest w nich natychmiastowe i robi większe wrażenie, niż sugerują dane techniczne.
Drugi kłopot pojawia się w czasie jazdy po śliskiej nawierzchni. Przyczepność przedniej osi zawsze jest znacznie mniejsza niż tylnej, dlatego gdy na napędowych przednich kołach pojawia się wysoki moment obrotowy, nie potrafią jej skutecznie przenieść na asfalt. W takich warunkach trzeba po prostu delikatnie wciskać pedał przyspieszenia. W elektrykach z silnikiem z tyłu i napędem na tylną oś to praktycznie nieodczuwalne.
Przechodzimy do jednej z największych zalet porównywanych aut. Jak na samochody z napędem elektrycznym są wyjątkowo atrakcyjnie wycenione, ale znów będzie trudno wyłonić zwycięzcę. Cennik Opla Corsy-e zaczyna się od kwoty 132 490 zł, a Peugeota e-208 jest jeszcze bardziej atrakcyjny bo otwiera go kwota 124 900 zł.
Różnica jest zauważalna, zwłaszcza w klasie samochodów miejskich, ale raczej nie wystarczy, żeby podjąć decyzję o wyborze francuskiego auta. Tym bardziej, że w grę wchodzą rabaty w salonach obu marek. Być może cena bazowej wersji została przygotowana z myślą o ewentualnych rządowych dopłatach.
Jestem jednak przekonany, że gdy tylko takie się pojawią (nie liczyłbym na to, że będą przesadnie atrakcyjne), niemiecki producent natychmiast również obniży cenę bazowej wersji tak, żeby się na nie załapała. W tej chwili to nie ma znaczenia.
Istotne jest coś innego. Zakres cen obu porównywanych aut mniej zawiera się w granicach 130-150 tys. zł. Za mniej więcej tyle kupimy najlepiej wyposażone, najatrakcyjniejsze wersje obydwóch samochodów: Opel Corsa-e GS Line lub Peugeot e-208 GT Pack. Mówiąc kolokwialnie można mieć elektrycznego wypasionego Peugeota albo Opla za cenę niższą od bazowych modeli konkurencji.
To poważny atut dla osób narzekających na wysokie ceny elektryków. Wciąż kosztują znacznie więcej od miejskich aut z klasycznym napędem, ale różnica staje się mniejsza, a takie auta stają się bardziej dostępne. Poza tym można mieć nadzieję, że kiedyś wyrównają ją niższe koszty eksploatacji.
Pierwszy atut obu porównywanych modeli już wymieniłem. To jedne z najtańszych samochodów elektrycznych na rynku, w dodatku są nowoczesne i atrakcyjne. Drugim wbrew pozorom jest klasyczna konstrukcja. Niektórzy kierowcy chcą rzucić się w świat aut na prąd na główkę, skorzystać z ich wszystkich zalet i są w stanie za to dużo zapłacić. Oni raczej nie spojrzą na e-208 i Corsa-e, ale stanowią mniejszość.
Za to jest cała rzesza klientów, których odstraszają awangardowe rozwiązania techniczne i stylistyczne. Chcą mieć klasyczne miejskie auto, tylko na prąd. To dla nich zostały przygotowane modele Opel Corsa-e i Peugeot e-208. Być może jeśli je kupią przekonają się do zalet takiego napędu i przy zmianie auta na kolejne, wejdą głębiej do przysłowiowej wody.
Na razie mogą "zamoczyć stopy" za 130-150 tys. zł. Które z porównywanych aut jest lepsze? Sam nie wiedziałbym, co gdybym rozważał zakup któregoś z nich. Oba są porównywalnie atrakcyjne. Peugeot trochę ładniej wygląda, Opel jest ciut praktyczniejszy. Pewnie zdecydują osobiste sympatie do marek i przyzwyczajenia polskich kierowców.
Nie bez powodu oba bliźniacze modele są oferowane przez koncern Stellantis jednocześnie. Nie można bagatelizować zdobywanej latami sympatii nabywców i mozolnie budowanego wizerunku marek w poszczególnych krajach. Jedno jest pewne: Opel bardzo skorzystał na połączeniu z PSA, a Corsa-e jest na to kolejnym dowodem.