Skoda Karoq nie jest nowością na rynku. Choć od debiutu dokonano kilku drobnych zmian, sama idea i wykonanie samochodu są takie same - proste i skuteczne. Karoq to crossover pozycjonowany w segmencie kompaktów, ale mierzy niecałe 4,4 metra więc bliżej mu do grupy B+. Skoda od dawna nie robi samochodów stricte przypisanych do swoich segmentów - Octavia mimo pozycjonowania obok Golfa jest od niego nieznacznie większa, tak samo Superb i Passat.
Skoda Karoq nie jest emocjonującym autem. Można wręcz powiedzieć, że jest nieco nudny, ale trzeba się zastanowić czy to wada. Cały ten segment jest odrobinę nudny i wymyślony na siłę. Podniesione hatchbacki, z napędem na przednią oś, oszczędnym silnikiem i sporym bagażnikiem, które rzadko kiedy opuszczają miejskie tereny, a cały offroad jaki spotykają w życiu to podjazd pod krawężnik. O zasadności segmentu crossoverów można dyskutować długo, czy ma sens czy nie, ale statystyki nie kłamią - kierowcy kupują takie auta na potęgę. Więc w tej nudzie jest metoda.
Skoda Karoq jest wykonana z porządnych, choć dość twardych materiałów. Wnętrze spasowano dobrze, podczas jazdy nic nie trzeszczy, a jasne plastiki i tapicerka odróżniają je nieco od konkurencji, gdzie z reguły dominuje czerń i smutna szarość. To mimo wszystko rzadko spotykana konfiguracja, która nadaje wnętrzu indywidualnego charakteru. A w połączeniu z czarną podsufitką prezentuje się naprawdę dobrze.
Na środku deski rozdzielczej mamy dotykowy wyświetlacz o przekątnej 9,2 cala, który jest kompatybilny ze złączem Apple Car Play i Android Auto. System działa bez zarzutu, a cyfrowe zegary umożliwiają dopasowanie ich wyglądu do preferencji. Jest też wielofunkcyjna, podgrzewana kierownica, a panel klimatyzacji jest prosty i intuicyjny. Producenci często prześcigają się w co dziwniejszych rozwiązaniach, dotykowych suwakach czy przyciskach, ale prawda jest taka, że nic nie zastąpi tradycyjnego, analogowego pokrętła.
Pod maskę trafił czterocylindrowy motor 1.5 TSI o mocy 150 KM. Napęd trafia na przednią oś za pośrednictwem siedmiobiegowej przekładni DSG. To więc wygodna pozycja nie tylko w mieście, ale i w trasę. Skrzynia, jak to DSG w całej grupie VAG, pracuje w porządku, dopóki nie chcecie wykrzesać z niej sportowych reakcji. Wtedy czasem potrafi się zgubić, ale spójrzmy prawdzie w oczy - Karoq nie jest sportowym autem i nawet takiego nie udaje. To samochód, którym pojedziesz w spokoju do pracy, na działkę, po dzieciaki do szkoły, a to wszystko bez zastanawiania się jaki bieg wrzucić. I chyba o to w tym wszystkim chodzi.
Karoq waży około 1300 kilogramów, ale 150-konny motor rozpędza go całkiem żwawo. Setka na prędkościomierzu pojawia się po 8,6 sekundy, a to naprawdę dobry i wystarczający wynik. Da się nim dynamicznie przyspieszyć w mieście, ale także w trasie podczas wyprzedzania nie powinno zabraknąć mocy. Wigor jest jednak okupiony zużyciem paliwa. Choć producent deklaruje zużycie na poziomie 5,5 l/100 km w cyklu mieszanym, komputer pokładowy chętniej wskazuje wartości zbliżone do 8 litrów.
Zawieszenie pracuje poprawnie, a układ DCC (dynamic chassis control) reguluje jego pracę w zależności od wybranego trybu. Nie są to drastyczne różnice, które mogłoby całkowicie zmienić charakter samochodu. Tryb sport jednak wystarcza, by dać kierowcy nieco bardziej bezpośrednie odczucia z jazdy.
Przyjęło się, że słowo "nudny" ma negatywny wydźwięk. Tymczasem moje odczucia po kilku dniach spędzonych za kierownicą Karoqa są jak najbardziej pozytywne, choć nie nacechowane adrenaliną i zachwytem. To po prostu dobre auto do codziennej eksploatacji, szczególnie dla osób, które stawiają komfort i praktyczność ponad doznania z jazdy. Bo w Karoqu trudno znaleźć jakiekolwiek wady - prowadzi się dobrze i pewnie (choć nie przepada za dynamicznym pokonywaniem zakrętów), ma dużo miejsca w środku, pojemny i praktyczny bagażnik o pojemności 521 litrów, wyposażony w rożne schowki, haczyki, a nawet wyjmowaną latarkę, a prześwit wynoszący 17,2 cm pozwala wjechać na wysoki krawężnik, albo nieutwardzoną drogę. Ma w sumie tylko jedną wadę. Jest drogi.
Skoda Karoq wyjściowo kosztuje 95 350 zł za wersję Ambition z silnikiem 1.0 TSI o mocy 110 KM i z manualną skrzynią biegów. Testowana odmiana Style (czyli środkowa w cenniku) zaczyna się od 101 350 zł za tę samą wersję silnikową, a z testowanym 1.5 TSI musimy zapłacić co najmniej 117 750 zł. Testowy egzemplarz został wyceniony na 156 250 zł. Na liście dodatkowego wyposażenia mamy m.in. system Columbus z 9,2-calowym ekranem (3 800 zł), wirtualne zegary (1 850 zł), boczne poduszki z tyłu (1 300 zł), DCC - adaptacyjne zawieszenie (4 600 zł), podgrzewana kierownica (1 000 zł) i przednia szyba (900 zł), bezkluczykowy dostęp (1 000 zł) czy pakiet Comfort (4 200 zł).