Opinie Moto.pl: Seat Leon e-Hybrid. Mógłbym nim jeździć nie tylko do testu

Są czasem samochody, które podobają mi się na tyle, że chętnie widziałbym je u siebie na dłużej. I nie chodzi mi tu drogie i szybkie auta klasy premium. Tylko np. Peugeota 208. Albo większego o rozmiar Seata Leona, którym jeździłem przez ostatni tydzień.

Seat Leon e-Hybrid - wymiary. Czy nowy Leon jest nowy?

Nowy Seat Leon nie jest do końca nowy, choć na pierwszy rzut oka prezentuje się rewolucyjnie. Wygląd zmienił się diametralnie, a Hiszpanie zaproponowali zupełnie nowe linie, inny przód i tył z charakterystyczną świetlną listwą. Nawet "Leon" pod znaczkiem na klapie bagażnika jest nowy, bo teraz stylizowany jest na odręczny napis. Mi jego wygląd bardzo się podoba (zwłaszcza w testowanej, trochę usportowionej wersji FR), ale i ja zauważam, że Leon stracił trochę swojego charakteru. Wyraźnie zapatrzył się na kilku rywali w klasie. Moim zdaniem efekt jest świetny. Inni mogą narzekać na tę lekką wtórność. Jak np. Zuzanna w teście Leona 1.5 eTSI:

Nowy Seat Leon, podobnie jak bratni VW Golf 8, bazuje na lekko zmodyfikowanej platformie MQB Evo. Tej samej, co poprzednik. Pięciodrzwiowy hatchback ma 4368 mm długości (o 86 mm więcej w stosunku do poprzedniej generacji), 1800 mm szerokości (o 16 mm mniej) i 1456 mm wysokości (o 3 mm mniej). Rozstaw osi wynosi 2686 mm, czyli o 50 mm więcej niż w trzeciej generacji. Bagażnik standardowo pomieści 380 l, czyli tyle co wcześniej. Wersja e-Hybrid to jednak o ok. 100 l mniej.

Seat Leon e-HybridSeat Leon e-Hybrid fot. Filip Trusz

Seat Leon e-Hybrid - cena i silnik

Seat Leon e-Hybrid kosztuje wyjściowo 134 300 zł i dostępny jest tylko w dwóch topowych wersjach wyposażenia: eleganckiej Xcellence i usportowionej FR. Plakietka "e-Hybrid" na nadwoziu oznacza dobrze znany układ hybrydowy, który koncern VAG wykorzystał już w kilku swoich modelach. Jego sercem jest benzynowy silnik 1.4 TSI o mocy 150 KM, który dzięki drugiemu, elektrycznemu, silnikowi jest w stanie dostarczyć kierowcy 204 KM. Akumulator ma 12,8 kWh pojemności netto. Moc na przednie koła przekazuje sześciostopniowy automat DSG.

To najmocniejsze wydanie Seata Leona. Nie licząc oczywiście Cupry Leona. Nowego Leona można zamówić jeszcze z:

  • Silnikami benzynowymi 1.0 TSI 90 KM lub 110 KM oraz 1.5 TSI 150 KM. Cennik otwiera 71 100 zł.
  • Miękkimi hybrydami 1.0 eTSI 110 KM oraz 1.5 eTSI 150 KM. Od 90 300 zł.
  • Dwoma dieslami 2.0 TDI 115 KM lub 2.0 CR TDI 150 KM. Tańszy z nich kosztuje wyjściowo 94 400 zł.

Seat Leon e-HybridSeat Leon e-Hybrid fot. Filip Trusz

Seat Leon e-Hybrid - osiągi i wrażenia z jazdy

204 KM mocy przekłada się na świetne osiągi. Seat Leon e-Hybrid rozpędza się do 100 km/h w 7,5 s, a na prostej osiągnie 220 km/h. Nieźle, jak na wersję, która nie aspiruje do bycia sportową. Leon, jeśli w akumulatorze zostało trochę prądu, bardzo chętnie korzysta z tej mocy, nie waha się, żeby użyć dwóch silników i okazuje się przyjemnie dynamiczny. Nie przepada tylko za bardzo szybkim ruszaniem na śliskiej nawierzchni (wystarczy bardziej wilgotny asfalt), bo gubi trakcję, a koła buksują. To niestety przypadłość wielu pluginów, które w takiej sytuacji wyraźnie nie radzą sobie z dużą mocą i momentem, którymi dysponują.

Bardzo przyjemnie mi się Leonem jeździło. Tak po prostu. Układ kierowniczy jest precyzyjny, zawieszenie komfortowe, a auto bardzo zwarte. Wyższa waga (akumulatory) nie pogarsza właściwości jezdnych, a Seat zachęca do dynamiczniejszej jazdy i wraz z elektryfikacją nie zapomniał o frajdzie z jazdy. e-Hybrid pazur pokazuje zwłaszcza, kiedy zabronimy mu jeździć tylko na elektryku i wymusimy tryb hybrydowy. Wtedy zaczynamy czuć te 204 KM. Podoba mi się też, że system wyboru trybów jazdy pozwala bardzo szeroko skonfigurować tryb Individual i dostosować auto do swoich preferencji. Poszczególne opcje i suwaki naprawdę zmieniają charakter auta. Jeszcze bardziej mi się podoba, że Leon zapamiętuje, w którym trybie ostatnio jeździliśmy i właśnie w nim się odpala. Za kierownicą Leon nie jest może tak angażujący jak Focus, ale to ścisła czołówka segmentu. Przynajmniej w moim subiektywnym rankingu.

Seat Leon e-HybridSeat Leon e-Hybrid fot. Filip Trusz

Seat Leon e-Hybrid - spalanie, zasięg, czas ładowania

Producent deklaruje 60 km zasięgu w trybie czysto elektrycznym. Do tej wartości nie udało mi się zbliżyć, ale bez problemu przejechałem pod 40 km, a kolejnego dnia przy niższych temperaturach - około 30 km. O ile macie gdzie auto ładować (a zakładam, że macie skoro czytacie o wersji e-Hybrid), to w zupełności wystarczający wynik. Rzadko jeździ się więcej, a zawsze w pogotowiu czeka silnik spalinowy. Zaletą pluginów jest też krótki czas ładowania. Z najzwyklejszego gniazdka od 0 do 100 proc. Leona e-Hybrid naładujecie w niecałe sześć godzin. Wystarczy więc noc albo pobyt w pracy.

Z kolei deklarowane zużycie paliwa to 1,1-1,3 l/100 km. Zmierzone oczywiście na pierwszych stu km z naładowanymi bateriami. Z racji mrozu i tego, że mieszkam w bloku, a przez pandemię rzadko bywam w redakcji, gdzie mogę podładować samochód, to przez większość testu jeździłem w trybie Hybrid. Na koniec Leon pokazał mi wynik z czwórką z przodu, co uważam za dobry wynik, bo często korzystałem z jego 204 KM. Przy regularnym ładowaniu wyszłoby znacznie mniej.

Zobacz wideo Cupra Formentor w naszej redakcji. Recenzujemy debiut pierwszego modelu marki

Seat Leon e-Hybrid - wnętrze

Tak jak wspomniałem we wstępie, nowy Seat Leon zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Ale nie to pierwsze. Z wnętrza usunięto praktycznie wszystkie przyciski, a to sprawia, że obsługa nie jest intuicyjna. Leona trzeba się nauczyć, a pierwsze chwile z nowym systemem multimedialnym to droga przez mękę. Nawet do nowego wybieraka skrzyni biegów trzeba przywyknąć. Mam też wrażenie, że trochę za dużo dzieje się na wirtualnych zegarach.

Jednak już po kilku przejażdżkach się w nowego Leona wjeździłem, wnętrze zaczęło mi się podobać, a ja czułem się w wygodnym, dobrze trzymającym fotelu jak w domu. To bardzo nowoczesny i jeden z najładniejszych projektów kabiny, jakie widziałem w tym segmencie. Nie, to zdecydowanie najładniejsze wnętrze w tej klasie. W wersji FR (topowej) nie można także narzekać na wykonanie i spasowanie poszczególnych elementów. Twarde plastiki sprytnie ukryto. Są, ale rzadko mamy z nimi kontakt. Sporo znajdziemy też smaczków, jak np. system monitorujący martwe pole, który ostrzega nas nie na lusterku, a wykorzystuje do tego ambiente. W ogóle jestem wielkim fanem ciągnącej się przez całą szerokość auta z przodu listwy nastrojowego oświetlenia. Po pierwszych problemach z obsługą doceniłem też trud, jaki włożono w grafiki systemu multimedialnego (obsługuje oczywiście Android Auto i Apple CarPlay) i wirtualnych zegarów. Całość sprawia, że to jeden z najświeższych kompaktów na rynku. Jeśli nie odstraszy was tak nowoczesny projekt, to będziecie zachwyceni.

Seat Leon e-HybridSeat Leon e-Hybrid fot. Filip Trusz

Seat Leon e-HybridSeat Leon e-Hybrid fot. Filip Trusz

Seat Leon e-HybridSeat Leon e-Hybrid fot. Filip Trusz

Seat Leon e-HybridSeat Leon e-Hybrid fot. Filip Trusz

Seat Leon e-HybridSeat Leon e-Hybrid fot. Filip Trusz

Seat Leon e-Hybrid - praktyczność

O bagażniku już wspominałem. Z tyłu miejsca jest pod dostatkiem, ale to nie powinno dziwić. To w końcu Leon na tej samej platformie, co poprzednik, a już poprzedniej generacji kompaktów z grupy VAG nie można było ganić za praktyczność. Jest sporo miejsca, a we wnętrzu wygospodarowano wygodne uchwyty na kubki, schowki i kieszenie w drzwiach. Pamiętać trzeba tylko o nowszym kablu lub przejściówce, bo Leon oferuje tylko złącza USB typu C. No i raz jeszcze podkreślę, że obsługa auta, przez brak przycisków i pokręteł, nie jest tak intuicyjna, jak mogłaby być. Ja się przyzwyczaiłem błyskawicznie i bez problemu wszystko znajdowałem w systemie. Jednak nie każdy musi.

Seat Leon e-HybridSeat Leon e-Hybrid fot. Filip Trusz

Seat Leon e-Hybrid - opinia. Podsumowanie

Seat Leon to porządny i bardzo dopracowany kompakt, ale tego mogliśmy spodziewać się przed premierą. Już poprzednik taki był. Nowy, choć oparty na tej samej platformie i technicznie bardzo podobny, proponuje jednak sporo nowych rozwiązań. Mnie nowoczesne wnętrze po kilku przejażdżkach kupiło absolutnie (was nie musi), a w Leonie czułem się znakomicie i rozstawałem się z nim niechętnie. To jeden z tych zwykłych samochodów, które dopisałem do listy "chciałbym takie auto mieć".

A wersja e-Hybrid? Jeśli będziecie ją regularnie ładować, to odwdzięczy się niskim zużyciem i osiągami z pogranicza warm/hot hatchy. Ja pewnie wybrałbym Leona ze 150-konnym silnikiem TSI.

Więcej o:
Copyright © Agora SA