Siedmioosobowy Mercedes GLB przyjechał do nas do redakcji i nie miał łatwego życia. Zresztą widzicie to na zdjęciach. Musiał się zmierzyć ze śnieżycami, lodem, błotem i wyjątkowo trudnymi warunkami na drodze, a wcale nie był wyposażony w napęd 4Matic. Można go oczywiście dokupić już w wersji 200. Ta kosztuje wyjściowo 175 400 zł, a z 4Maticiem - startuje od 184 900 zł (ceny wersji 7 os.). Co kryje się pod oznaczeniem 200? Benzynowy silnik 1.3, opracowany przez Daimlera we współpracy z aliansem Renault-Nissan. Oferuje kierowcy 163 KM i 250 Nm, a w testowanej wersji napęd na przednie koła przekazuje siedmiostopniowy automat.
To bardzo żwawy zespół, jak na jedną z bazowych odmian SUV-a. Rozpędza GLB od 0 do 100 km/h w 9,1 s, a prędkość maksymalna wynosi 207 km/h. Silnik bardzo chętnie reaguje na nasze polecenia, dając poczucie, że jedziemy przyjemnie dynamicznym autem. Do codziennej jazdy to jednostka w zupełności wystarczająca. Na plus zapisuję dynamikę i reakcje, ale trzeba też wspomnieć o jednym minusie. Zmuszony do pracy na wysokich obrotach silnik staje się dość głośny i niekulturalny. Na szczęście, żeby to odczuć trzeba GLB 200 mocno przycisnąć. Przez większość czasu w ogóle nie narzekamy na kulturę pracy.
Producent podaje, że siedmiomiejscowe GLB 200 potrzebuje 7,0 l benzyny na pokonanie 100 km. Myślę, że w normalnych warunkach bez problemu udałoby się uzyskać wyniki z ósemką z przodu. Podczas mrozów, śnieżyc i korków, jakie powodowały, spalanie wychodziło mi w granicach 9-10 l/100 km.
Bardzo upraszczając, Mercedes GLB to rozciągnięte, praktyczniejsze GLA z większym bagażnikiem i trzecim rzędem siedzeń. Do tej pory Mercedes (ani żaden z bezpośrednich rywali) nie miał takiego modelu. GLB, choć oparte o kompaktową konstrukcję, rozmiarami zbliża się do GLC, a przestronnością wnętrza - wręcz szokuje. Fotele na samym tyle traktowałbym raczej jako ciekawostkę albo jako opcję dla małych dzieci. Zdaniem Mercedesa zmieszczą się dwie osoby o wzroście do 168 cm, ale nie będzie im już tak wygodnie. Za to oba fotele rozkładają się łatwo i są zaopatrzone w złącza ISOFIX. Dzięki temu Mercedesem GLB można przewozić aż czwórkę dzieci w fotelikach. Jak na SUV-a tych rozmiarów, to znakomity wynik. Bo jak duże jest GLB?
Mierzy 4634 mm długości, 1834 mm szerokości i 1658 mm wysokości. Rozstaw osi wynosi 2829 mm rozstawu i pozwolił nie tylko na wygospodarowanie trzeciego rzędu siedzeń, ale zapewnia wygodne podróżowanie nawet wysokim osobom w drugim. Raczej nikt nie będzie narzekał na brak miejsca na nogi czy głowę ani pokładowe schowki i złącza USB (o ile macie wtyczki typu C). To prawdziwie rodzinna propozycja. Bagażnik w wersji 7 os. ma 570 l (maks. 1805 l). Tylna kanapa jest przesuwna i można ją składać w proporcjach 40:20:40. W kategorii "przestronność" i "praktyczność" GLB zasługuje na piątkę. Na pewno nie można nazwać go małym.
Na zdjęciach Mercedes GLB wydawał mi się trochę niezgrabny, jakby na siłę przedłużony. Ktoś kiedyś przy mnie porównał go do jamnika i się zgodziłem. To było jednak mylne wrażenie. Na żywo GLB prezentuje się jak rasowy i, zaskakująco duży, SUV. Jest muskularny, masywny i bardzo mi się spodobał. Choć GLB ze zdjęć nie miało oznaczenia 4Matic, to zdradza też terenowe aspiracje. Nawet w podostrzonej pakietem AMG konfiguracji przyciąga wzrok terenowymi dodatkami. Radzi sobie też w ciężką zimę, bo ma całkiem spory prześwit (135 mm), a nawet, kiedy przesadzicie lekko z prędkością na śliskim lub wjedziecie w zdradliwy śnieg, to wesprą was stosowni asystenci. Jeśli nie przekroczycie pewnej granicy, to GLB dzielnie poradzi sobie z każdą opresją. Nawet, kiedy inni się ślizgają.
Przywołane na początku ceny z pewnością sprawiły, że wielu z was złapało się za głowę. Drogo, prawda? No i, jak to w marce premium bywa, bardzo łatwo dopisać do tych kwot kolejne kilkadziesiąt tysięcy dodatkami i pakietami. Tylko, że GLB to propozycja marki Mercedes i kierowana jest do kierowców, którzy niekoniecznie liczą każdą złotówkę. To zdecydowanie najlepiej wykonany i najlepiej wyposażony SUV tego typu. Nie jestem fanem projektu wnętrz nowych Mercedesów, zwłaszcza tego z niewkomponowanymi ekranami i turbinami, ale to nie zmienia faktu, że jak już siedzimy za kierownicą, to na każdym kroku czujemy, że jedziemy autem z wyższej półki.
Mercedes GLB ma wszystkie zalety większych braci - komfort jazdy, wyciszenie, pewne zachowanie na drogach szybkiego ruchu, wygodne fotele, zaawansowany system MBUX, armię asystentów i systemów wsparcia kierowcy, znakomite audio, nastrojowe oświetlenie i masę opcji, których nie spodziewamy się po SUV-ie z metką "kompaktowy".
Myślałem o wadach nowego SUV-a Mercedesa, ale tak naprawdę poza czasem głośnym silnikiem i dość wysokim spalaniem (które trudno GLB wytykać ze względu na warunki na drodze), to nie znalazłem ich więcej. GLB 200 to rodzinna propozycja do spokojnej, codziennej jazdy z dziećmi do szkoły, do pracy, a czasem w dłuższą trasę. I jako samochód tego typu sprawuje się bardzo dobrze. Jest przestronnie, praktycznie i wygodnie. Na tych, którzy od Mercedesa oczekują emocji i sportowego pazura, w cenniku czeka jeszcze wersja 250 (224 KM) oraz 306-konne AMG. GLB 200 sportowych ambicji nie ma, ale dla większości kierowców będzie w zupełności wystarczający.