Sezon zimowy kończymy w tym roku tam, gdzie go rozpoczęliśmy. 300 km na zachód od Murmańska w Ivalo. O ile jeszcze w styczniu, podczas premiery Volvo XC90 V8, to fińskie miasteczko przywitało nas temperaturą minus 10 st. (wyjątkowo ciepła ta zima), z początkiem kwietnia zrobiło się pięć kresek na plusie. Śnieg na drogach zdążył stopnieć, a pokrywy lodowe na jeziorach robią się coraz cieńsze. To ostatnia okazja, by trochę się jeszcze poślizgać.
Wiadomości są dwie i obie pomyślne: mamy do dyspozycji Skody Octavie 4x4 i we wszystkich samochodach ESP jest w pełni odłączalne. Nie ma na co czekać!
Pierwsze obroty wykonuję wersją wysokoprężną. Skoda zdecydowała się połączyć napęd 4x4 z dwoma zaledwie silnikami: znanym już dobrze 1,9 TDI o mocy 105 KM oraz nowym, benzynowym 2,0 FSI z bezpośrednim wtryskiem paliwa i mocą 150 KM. Obie wersje wyposażono w sześciostopniowe manualne skrzynie biegów. Pierwsze dwa przełożenia są stosunkowo krótkie. Po części kompensują brak terenowego reduktora. Napęd 4x4 jest całkowicie bezobsługowy i załącza się automatycznie. W warunkach dobrej przyczepności moc przekazywana jest tylko na przednią oś. Jeśli jednak elektronika wykryje uślizg przednich kół, natychmiast zwiększa ciśnienie w obudowie sprzęgła wiskotycznego i kieruje odpowiednią część mocy do tyłu. Poznajcie Haldex drugiej generacji. Układ sterujący napędem reaguje, gdy przednie koła wykonają dziesięciostopniowy zaledwie poślizg wzdłużny. Co więcej, w przeciwieństwie do "zwykłego" sprzęgła wiskotycznego, system precyzyjnie dozuje podział mocy przód/tył, a ponadto współpracuje z ABS oraz ESP i wyłącza się podczas gwałtownego hamowania, by nie destabilizować samochodu. Antidotum na śliskie nawierzchnie? Nie do końca. Jak pokazały testy, kierowca wciąż ma wiele do powiedzenia. I dobrze!
Turbodiesel początkowo wydaje się wystarczająco mocny, ale już po wrzuceniu trzeciego biegu dostaje zadyszki. Większa masa Octavii 4x4 (prawie półtorej tony) daje znać o sobie. Na stromych podjazdach redukuję do jedynki, żeby nie spaść poniżej minimalnych obrotów dla sprężarki, po to by sekundę później zmienić bieg na drugi, litując się nad rzężącym na czerwonym polu silnikiem. I tak cały czas. Bez sensu! Dwulitrowy turbodiesel o mocy 140 koni byłby zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, ale na razie na próżno szukać go pod maską Octavii 4x4. Po krótkiej przygodzie z TDI mam ochotę na benzyniaka. Może w porównaniu z turbodieslem nie poraża momentem obrotowym (200 zamiast 250 Nm), ale kręci się do ponad 6000 obrotów i rozwija moc większą o prawie połowę.
Obserwując Octavie kręcące się po lodzie, próbuję zarejestrować moment dołączania tylnej osi. Bezskutecznie. Także w moim 2,0 FSI układ 4x4 działa praktycznie bez opóźnień. Próba na okręgu o średnicy 50 m i obwodzie długości 200 m to doskonały sprawdzian dla czteronapędowej Skody. W końcu napęd obu osi przydaje się nie tylko w terenie czy na ośnieżonych drogach. To także nieoceniona pomoc w zachowaniu sterowności na łukach i w zakrętach. Początkowo wyjeżdża przez przód jak każda przednionapędówka, ale już po chwili Octavia zaczyna zacieśniać tor jazdy aż do pojawienia się łatwej do kontrolowania nadsterowności. Po kilku okrążeniach łapię rytm i udaje mi się zrobić rundkę, jadąc "pełnym bokiem". To nawet proste! Trzeba z wyczuciem kontrować kierownicą i pod żadnym pozorem nie puszczać wciśniętego do oporu pedału gazu. Diesel tego nie potrafi, bo powyżej 4000 obrotów traci parę, a benzyna jest w świetnej formie! Nie mam zamiaru przesiadać się z powrotem do klekota. Tym bardziej że jedziemy do hotelu oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów i chcę sprawdzić tę zachwalaną oszczędność paliwa wersji FSI.
Wrzucam torbę do bagażnika i dopiero po chwili słyszę, jak ląduje na dnie. Co to, studnia? No, prawie. 580 litrów mierzone do krawędzi okien robi wrażenie już na papierze. W rzeczywistości napęd 4x4 nie zjadł ani litra pojemności bagażnika kombi (4x4 występuje tylko w tej wersji). Jakby tego było mało, powierzchnia ładunkowa jest całkowicie płaska, a pod nią ukryto pełnowymiarowe koło zapasowe. I jeszcze coś: bak samochodu powiększono o 5 litrów, by poprawić zasięg, a zawieszenie wersji Adventure podniesiono o 2,4 cm, aby chronić podwozie. Niemożliwe? To słowo przestało istnieć w słowniku Skody. Przynajmniej do pewnego stopnia.
Po dotarciu na kolację (średnie zużycie 9,2 litra - mowa o paliwie) wymieniamy poglądy ze szwajcarskimi dziennikarzami. Jeden z nich podkreśla brak turbodoładowanego silnika benzynowego oferowanego w poprzedniej generacji Octavii (Tour). Dla Szwajcara 1,9 TDI jest za słaby, a 2,0 FSI ma zbyt mały moment obrotowy. Trudno będzie Czechom dogodzić komuś, kto w garażu ma Audi RS4. Na razie w (cichych) planach jest włożenie pod maskę silnika 2,0 TFSI o mocy 200 KM znanego już z Audi A4 i Golfa GTI, ale raczej trafi on do następcy sportowej Octavii RS, a nie 4x4. Obserwując politykę cenową Skody, można mieć jednak wątpliwości, czy nowy RS będzie tańszy od oryginalnego GTI. Mówicie, że Skoda to i tak Volkswagen, a hasło "czeska motoryzacja" nie ma nic wspólnego z narodowym przemysłem? Być może. Ale Skoda zatrudnia prawie 24 tys. Czechów, płacąc im średnio przeszło 700 euro miesięcznie. Więcej, niż wynosi średnia krajowa. Octavia 4x4 dowodzi, że zasłużyli w tym roku na ponad siedmioprocentową podwyżkę. Jeszcze jakiś dowcip? Jakoś nie słyszę.
układ 4x4, Haldex II generacji
zawieszenie podniesione o 2,4 cm
bak większy o 5 litrów
sześciobiegowa, manualna skrzynia biegów
4 airbagi, czujniki parkowania przód/tył, klimatyzacja półautomatyczna, radioodtwarzacz z CD, komputer pokładowy, felgi aluminiowe 15"
kurtyny powietrzne (1600), metalowa osłona silnika (600), tempomat (900). reflektory ksenonowe (2800), system nawigacji satelitarnej (8600)
Pojemne, dobrze wykonane wnętrze, przepastny bagażnik, podniesione zawieszenie dobrze łączące komfort z pewnymi własnościami jezdnymi, sprawny układ 4x4
Zbyt uboga oferta silników, przeciętne osiągi, wysoka cena
W porównaniu z poprzednim modelem, Octavia wskoczyła co najmniej o klasę wyżej w kategoriach wykonanie, przestronność, komfort i wyposażenie. Niestety, w ślad za tym poszły również ceny. Wciąż produkowaną poprzedniczkę (Tour) w wersji kombi z napędem 4x4 i silnikiem 1,8 T 150 KM można kupić za 70 440 zł. Być może nie dorównuje nowej Octavii, ale 30 000 złotych w zupełności uzasadnia tę różnicę. Nie jestem przekonany, czy Polacy są już gotowi wydać sto tysięcy na kompakt ze znaczkiem Skody. Nawet, jeśli to bardzo dobry samochód.