Hybryda i napęd na cztery koła 4xe w nowych jeepach z pewnością wielu miłośników marki zaniepokoiły, ale ci nie mają powodów do niepokoju. Renegade to najdzielniejszy z małych crossoverów. Oczywiście nie terenówka, ale już terenówką wśród SUV-ów można go nazwać. Zwłaszcza Trailhawka. Wybierając akurat tę wersję, zyskujemy zawieszenie zapewniające skok koła do 20,5 cm i prześwit na poziomie 21 cm. Jeep w swojej klasie nie ma sobie równych. Potrafi pokonać strome wzniesienia, brodzić w wodzie o głębokości do 50 centymetrów, a podczas zjazdów uruchamia asystenta, który dohamowuje koła, by optymalizować przyczepność i prędkość. Dodatkowo, system Select-Terrain pozwala dopasować tryb do sytuacji na drodze zmieniając parametry elektroniczne poszczególnych systemów wspomagających.
Poza asfaltowymi szlakami Jeep Renegade Trailhawk 4xe czuje się znakomicie. Również wersje bez plakietki "Trailhawk" będą bardzo dzielne w trudniejszym terenie.
Niebieskie akcenty na nadwoziu i napis 4xe oznaczają ładowaną z gniazdka hybrydę. Pod maską pracuje benzynowy silnik 1.3, który parowany jest z sześciostopniowym automatem. Zapewnia moc 130 KM lub 180 KM, a wsparty 60 KM wytwarzanymi przez silnik elektryczny daje łącznie do dyspozycji 190 KM lub 240 KM mocy. Renegade Trailhawk oferowany jest tylko z mocniejszą hybrydą. I jest zaskakująco szybki. Pierwsza setka to kwestia 7,1 s. Ze względu na większą masę (+300 kg) auto usztywniono, ale i tak nie zachęcało mnie do szybszej jazdy. Nie mogłem się pozbyć wrażenia, że pudełkowaty Jeep nie był projektowany z myślą o aż takiej mocy a w zakrętach nie czułem się zbyt pewnie. Choć Renegade nie ma żadnych problemów z ich pokonywaniem, to jednak mnie do tego nie zachęcał. Dlatego z trybu Sport korzystałem sporadycznie.
Spokojna jazda pozwoliła mi za to sprawdzić, jak to jest z oszczędnością w Jeepie. W końcu to jedno z ważniejszych zagadnień w pluginach. Zdaniem producenta 11,4 kWh (ponad 9 kWh użytkowej) pojemności akumulatora pozwoli na przejechanie 50 km na samym prądzie. To wartość nierealna, ale bez najmniejszego problemu udawało mi się pokonać ponad 30 km, a to naprawdę niezły wynik. Pod tym względem Jeep wpisuje się w to, do czego przyzwyczaiły nas inne auta tego typu. Jeśli macie gdzie ładować auto codziennie (w domu lub na miejscu pracy), to wam to w zupełności wystarczy. Podczas codziennej jazdy spokojnie da się jeździ na samym prądzie. Zwłaszcza w ruchu miejskim, gdzie Renegade odzyska sporo energii z hamowania. W trybie EV pojedzie nawet 130 km/h, nie ma więc problemu z szybszą drogą. Mamy też trzy tryby jazdy: Electric (auto jedzie tylko na silniku elektrycznym), Hybrid (zachowuje się jak hybryda i jak najefektywniej zarządza napędem) oraz E-Save, w którym albo oszczędzamy zmagazynowaną energię, albo podładowujemy akumulator jednostką spalinową.
Deklarowane średnie zużycie to 2 l/100 km, ale nie udało mi się zbliżyć do tego wyniku. Tak, niestety, w pluginach bywa. Na papierze i podczas testów WLTP z pełnymi akumulatorami są znacznie oszczędniejsze niż w realnym świecie. Wychodziły mi podobne wyniki, co redaktorowi Piotrowi podczas jego kontaktu z tym modelem - 4-5 l/100 km. Przy ekojeździe dałoby się zejść niżej. Pamiętajcie jednak o regularnym ładowaniu. Bez elektrycznego wspomagania silnik spalinowy ma spory apetyt, a komputer pokładowy pokaże nawet 8-10 l.
Nowy napęd, stary dobry Jeep. Oprócz samej hybrydy, związanych z nią akcentów na nadwoziu i kabinie oraz paru nowych menu w systemie multimedialnym Renegade 4xe nie różni się tak naprawdę niczym od klasycznego odpowiednika. Ma wszystkie jego zalety, za które pokochali go kierowcy nie tylko w Europie - charakterystyczny wygląd, wyjątkowy projekt wnętrza i masę smaczków dla fanów marki.
Bagażnik pomieści 330 l, a po złożeniu kanapy - 1200 l. Materiały wykończeniowe są solidnie spasowane, choć niektóre, zwłaszcza w centralnej części, dość twarde. Cieszy obecność wielu fizycznych przełączników i pokręteł, co powoli przestaje być standardem. A szkoda, bo proste rozwiązania poprawiają wygodę codziennej obsługi pokładowych udogodnień. Tych w Jeepie znajdziemy sporo. Nieźle przedstawia się dotykowy ekran o przekątnej 8,4 cala. Szybko reaguje na polecenia, a system obsługuje Apple CarPlay oraz Android Auto.. Wyposażono go w menu pozwalające obserwować pracę napędu i statystyki jazdy na prądzie. Jak przystało na kompaktowego SUV-a, mamy do dyspozycji sporo przestrzeni w dwóch rzędach. Na kanapie z powodzeniem zmieszczą się osoby o wzroście do 185 centymetrów.
Testowany Jeep Renegade Trailhawk 4xe to prawie sam szczyt cennika i wyjściowo wyceniono go na 174 000. Z 240-konnym układem hybrydowym wybrać można jeszcze wersję S, która startuje od 182 000 zł. Słabszy 4xe o mocy 180 KM to kosztująca 172 000 zł wersja Limited.
Jeep Renegade Trailhawk 4xe ma wszystkie zalety zwykłego Jeepa Renegade. Oraz wszystkie zalety i wady hybryd typu plug-in. A to oznacza, że jeśli nie odstrasza was cena, macie gdzie go ładować i zamierzacie robić to regularnie, to okaże się znakomitym wyborem. To w końcu jeden z najciekawszych małych SUV-ów na rynku z ponadprzeciętnymi umiejętnościami w terenie. W wersji 4xe przez większość dni będziecie jeździć w trybie elektrycznym, a w razie potrzeby - dojedziecie wszędzie na jednostce spalinowej. Jednak, jeśli nie macie dostępu do gniazdka albo nie chce wam się bawić kablami, to spójrzcie na inne wersje. Hybrydy plug-in to świetne samochody. Dla świadomego i konkretnego kierowcy.