Opinie Moto.pl: Volvo XC40 T5 vs. Jeep Renegade 4xe. SUV-y z elektrycznym doładowaniem

Hybrydy plug-in notują w Polsce trzycyfrowe wzrosty sprzedaży. Nic dziwnego, bowiem w wariancie kompaktowym przekonują funkcjonalnością, komfortem na podrzędnych drogach wspominających z rozrzewnieniem równy asfalt, a także dynamiką. Zwłaszcza w sytuacji, gdy otrzymujemy wsparcie jednostki elektrycznej i doładowania spalinowej. Postanowiliśmy sprawdzić w codziennych warunkach Volvo i Jeepa.

Volvo XC40 - opinia. Wyrazisty

Najmniejszy w gamie SUV Volvo został oparty na nowej płycie podłogowej CMA. Inżynierowie zbudowali na niej pierwsze w pełni elektryczne auto w koncernie, a w przyszłości wiele pojazdów przypisanych do segmentu B i C. Dzięki modułowej platformie, udało się stworzyć samochód wymiarami odpowiadający kompaktowym crossoverom. Auto ma 443 centymetry długości, 186 szerokości i 165 wysokości. Rozstaw osi na poziomie 270 cm zwiastuje sporo przestrzeni w kabinie.

Podobieństwo do większego XC60, czy serii 90 jest nieuniknione w dobie powszechnej unifikacji. Zbliżony jest zatem kształt przednich reflektorów, tylnych kloszy i forma sporych rozmiarów grilla. Prześwit na poziomie 21 centymetrów to półka znacznie większych i dzielniejszych w terenie SUV-ów. W tej kwestii nie należy jednak oczekiwać cudów od szwedzkiej konstrukcji, zwłaszcza na 20-calowych felgach z niskoprofilowymi oponami. Powyższy parametr dobrze sprawdzi się w mieście podczas pokonywania wysokich krawężników i gwarantuje stosunkowo wysoką pozycję za kierownicą. To jeden z czynników, dla którego klienci tak chętnie przesiadają się do crossoverów. Wyższe umieszczenie siedziska przekłada się na lepszą widoczność w każdym kierunku i subiektywne poczucie bezpieczeństwa.

Zobacz wideo Nowy SUV powinien trafić do gustów fanów marki Volvo [RECENZJA]

Jeep Renegade - opinie. Muskularny

Jeep bardzo dyskretnie podszedł do stylizacji swoich hybrydowych modeli. W tym przypadku, pogoń za niższą emisją CO2 i rynkowymi trendami nie odbiła się na zewnętrznej, muskularnej prezencji również najmniejszego w gamie auta. Renegade zyskał jedynie dodatkową klapkę nad tylnym nadkolem i oznaczenie 4XE przytwierdzone do pokrywy bagażnika. Reszta pozostała bez zmian w tym jednym z najciekawszych, kompaktowych SUV-ów. Auto wciąż ma 423,5 centymetra długości, 180,5 szerokości i 167 wysokości. Rozstaw osi wynosi 257 cm. Znacznie wzrosła za to masa własna. Wspomagany prądem samochód przytył ponad 300 kilogramów. Taka jest jednak cena postępu. W kwestii dodatków, podobnie jak u konkurenta, możemy liczyć na LED-owe reflektory, 19-calowe obręcze ze stopów lekkich i przyciemnione szyby boczne. Jak na kilka lat rynkowej obecności, auto wciąż wygląda atrakcyjnie. Zwłaszcza po niedawno przeprowadzonym liftingu. Jednocześnie, to pierwszy pojazd koncernu produkowany we Włoszech.

Jeep Renegade 4xe
Jeep Renegade 4xe fot. Piotr Mokwiński

Pod napięciem

Volvo skrupulatnie elektryfikuje swoją flotę. Wersje wysokoprężne XC40 wypadły z katalogu kilka miesięcy temu. Szwedzi postawili na benzynowe jednostki, bo takie są europejskie trendy. Tym bardziej, jeśli możemy wybierać pośród miękkich hybryd, plug-in oraz w pełni elektrycznej specyfikacji o zasięgu przekraczającym 400 kilometrów. Ta pojawi się jednak dopiero w połowie przyszłego roku. Póki co, najbardziej zaawansowany i najmocniejszy wariant to T5 z napędem na przednią oś. Oparto go na 1,5-litrowym silniku trzycylindrowym o mocy 180 koni mechanicznych. Dodatkowo wsparcie w postaci umieszczonego z przodu elektryka o mocy 82 KM i 160 Nm pozwoliło zachować praktyczność klasycznych odmian kompaktowego crossovera. W przeciwieństwie do większych modeli Volvo (hydrokinetyki), zastosowano tutaj dwusprzęgłową przekładnię automatyczną, a litowo-jonowy akumulator o pojemności 10,7 kWh pozwala teoretycznie przejechać ponad 50 kilometrów w trybie bezemisyjnym.

To szybkie XC40, choć ukierunkowane bardziej na komfort. Do tego wygląda niepozornie, zwłaszcza w najbogatszej specyfikacji Inscription. Niewiele osób będzie się spodziewać po najmniejszym SUV-ie ze Szwecji osiągów rodem z klasy kompaktowych sportowców. Na suchej nawierzchni auto skutecznie wgryza się w asfalt, zapędzając wskazówkę prędkościomierza do 100 km/h w 7,3 sekundy. Do 150 nie słabnie, by lekką zadyszkę złapać przy 160-170 km/h. Na Volvo nie robi wrażenia dociążenie kabiny dwiema osobami i podróżną walizką. Przy okazji, przyspiesza w sposób bardzo harmonijny i niewprowadzający jakiejkolwiek nerwowości. Silnik dobrze odseparowano od przedziału pasażerskiego, a zawieszenie osadzone na 20-calowych obręczach nieźle radzi sobie z filtrowaniem nierówności. Do wyboru kierowcy oddano jeszcze kilka trybów jazdy. W tym dynamiczny i ekonomiczny. Najlepiej jednak jeździ się po uruchomieniu modułu Hybrid. Wtedy wspomaganie kierownicy nieco zyskuje na sile, a układ jezdny lekko się rozleniwia zachęcając do majestatycznego pokonywania kolejnych kilometrów. Warto jeszcze wspomnieć o 7-stopniowym automacie. Przełożeniami żongluje niemal niezauważalnie. Dopiero, gdy sami wymusimy sekwencyjną zmianę trybu, poczujemy, że jednak skrzynia zgłasza gotowość do współpracy.

Taka jazda ma też wpływ na zużycie paliwa. Rozstrzał osiąganych wyników jest ogromny. Można osiągnąć konsumpcję na poziomie od 2 do 12 litrów na 100 km. To wszystko zależy nie tylko od stylu jazdy, ale także od częstotliwości ładowania. Minimalne spalanie osiągniemy uzupełniając systematycznie prąd i unikając jazdy na benzynie jak ognia. 12 to wynik autostradowy, gdy poruszamy się blisko prędkości maksymalnej. Jeżeli będziemy ładować auto raz dziennie, wykorzystamy tryb hybrydowy, a nasz dzienny przebieg nie przekroczy 70- 80 km, wynik na poziomie 5 l nie wymaga większych poświęceń. Bez ładowania auta, spalanie miejskie skacze do 8 l/100 km. Statystyki serwisowe Volvo pokazują, że właściciele hybryd PHEV tej marki w Europie pokonują w trybie czysto-elektrycznym około 40% przebiegu.

Warto wiedzieć, że na prądzie możemy podróżować z prędkością 125 km/h. Przymierzając się do pokonania kilkuset kilometrowej trasy, nie musimy obawiać się o zasięg. Nawet, jeśli w akumulatorach zostaną rezerwy energii, z pomocą przychodzi 48-litrowy zbiornik paliwa (pojemność jak w hybrydowym BMW 745e). Znacznie lepiej przedstawia się sytuacja w mieście, gdzie mamy możliwości doładowywania z domowego gniazdka lub publicznej ładowarki. Korzystając w domu z taryfy nocnej, „tankowanie” do pełna będzie kosztować około 3 zł (0,35 zł za 1 kWh). W tej cenie przejedziemy realnie 40-42 km w warunkach wzmożonego ruchu, gdzie rekuperacja funkcjonuje najbardziej efektywnie. Mniej więcej taki dzienny kilometraż przypisany jest do statystycznego Europejczyka.

Istotne, elektryczno-spalinowy tandem funkcjonuje bardzo płynnie. Trzeba mieć mocno wyostrzone zmysły, by wychwycić przejście na zasilanie benzyną. Dobrze też wyważono trzycylindrowy silnik 1.5, dzięki czemu do kabiny przenoszą się minimalne wibracje. Przy tak mocnych parametrach, przydałby się natomiast system AWD, lepiej panujący nad momentem obrotowym. W tym miejscu musimy zaznaczyć, że Volvo ma aż 21 cm prześwitu. W sam raz do walki z wysokimi krawężnikami.

Volvo XC40 T5
Volvo XC40 T5 fot. Piotr Mokwiński

Trzy silniki

Amerykanie od lat stawiają na mocne silniki, choć dopiero teraz zdecydowali się na elektryfikację gamy. Hybrydy przesuwają auto na jeszcze wyższy poziom. To jednocześnie najmocniejsze odmiany kompaktowego samochodu w historii i pierwszego, który dysponuje trzema agregatami. Pierwszy i zarazem główny ma cztery cylindry i 1.3 litra pojemności. Doładowana jednostka generuje 180 KM i napędza przednią oś. Wspiera ją elektryczny motor wspomagający funkcjonowanie rozrusznika i pokładowego dobrodziejstwa inwentarza. Ten umieszczony z tyłu rozwija 60 KM i przekazuje 250 Nm na koła tylnej osi. Co ważne, podstawowym wyposażeniem każdej z odmian jest 6-stopniowa, hydrokinetyczna, automatyczna przekładnia.

Systemowy moment obrotowy na poziomie 500 Nm sprawia, że Renegade jest dynamiczny już od startu. Pierwsza setka pojawia się na liczniku po 7,1 sekundy. Dobrze należy ocenić też reakcję na gaz powyżej 100 km/h. Wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 200 km/h. Z uwagi na nieco większą masę (niespełna 1800 kg), auto jest trochę sztywniejsze względem klasycznych odmian, co przekłada się na pewność prowadzenia w zakrętach. Niezłe noty zbiera precyzja układu kierowniczego i wyciszenie przedziału pasażerskiego. Jazda po nierównych, podmiejskich drogach należy do przyjemnych doznań, choć nieco gorszych niż w Volvo. Amerykański SUV sprawnie radzi sobie z filtrowaniem ubytków w asfalcie, nie mając też większych problemów z tymi poprzecznymi. Korzystnie wypada również zużycie paliwa, choć do tego deklarowanego przez producenta, trudno się zbliżyć. Wariant optymistyczny potwierdzony przez WLTP zakłada, że komputer pokładowy wskaże w cyklu mieszanym zaledwie 2 litry na 100 kilometrów. Równie optymistycznie podchodzi do tematu każdy producent. To kwestia założenia, że będziemy regularnie uzupełniać energię z gniazdka, co w Jeepie zajmuje pięć, a w Volvo trzy godziny.

W tym miejscu przyda się odrobina suchych faktów. Litowo-jonowy magazyn energii mieści 11,4 kWh, ale użytkowa pojemność baterii nieznacznie przekracza 9 kWh. Tym samym, według danych fabrycznych, Renegade powinien przejechać na prądzie około 50 kilometrów. Taki tryb można wymusić przyciskiem i podróżować w cyklu bezemisyjnym z prędkością nawet 130 km/h. Trzeba jednak pamiętać, że dynamika jest wówczas mocno ograniczona i trzeba posiłkować się całkiem dobrze funkcjonującą rekuperacją. Wtedy rzadko będziemy kierować prawą stopę w stronę hamulca. I najważniejsze. Taka jazda sprawdza się jedynie w mieście, gdzie jesteśmy w stanie odzyskać najwięcej energii podczas wytracania prędkości i przewidywania zmian sygnalizacji świetlnej.

Mimo, że 2 litry wydają się nieprawdopodobne, Jeep na trasie obejmującej odcinki miejskie i drogi krajowe, zużył niewiele ponad 5,5 litra. To dobry wynik, jak na hybrydę ładowaną z gniazdka. Trzeba jednak mieć na względzie regularne uzupełnianie energii. W przeciwnym razie, konsumpcja paliwa w mieście na poziomie 8-10 litrów, nie będzie niczym wyjątkowym. Jeśli korzystamy z domowych zasobów, tankowanie do pełna zajmie pięć godzin. Kompaktowy SUV jest w stanie przyjąć na godzinę nawet 7 kW, zatem skrócimy ten czas do 100 minut decydując się na ładowarkę ścienną (Wallbox). Producent deklaruje, że w trybie bezemisyjnym przejedziemy 43-44 km. Praktyka pokazuje, że realny jest wynik o 12-13 km mniejszy.

Jeśli wybierzemy wersję Trailhawk, zyskujemy zawieszenie zapewniające skok koła do 20,5 cm i prześwit na poziomie 21 cm. Jeep w swojej klasie nie ma sobie równych. Potrafi pokonać strome wzniesienia, brodzić w wodzie o głębokości przynajmniej 50 centymetrów, a podczas zjazdów uruchamia asystenta, który dohamowuje koła, by optymalizować przyczepność i prędkość. Dodatkowo, system Select-Terrain pozwala dopasować tryb do sytuacji na drodze zmieniając parametry elektroniczne poszczególnych systemów wspomagających. Jeśli myślicie o eksploatacji auta poza asfaltowymi szlakami, to właśnie ta odmiana będzie najbardziej odpowiednia.

Jeep Renegade 4xe
Jeep Renegade 4xe fot. Piotr Mokwiński

XC40 - uporządkowane, minimalistyczne wnętrze

Miejsca wewnątrz starczy dla czterech rosłych pasażerów. Przednie fotele są bardzo wygodne i zostały wyposażone we wszechstronną regulację elektryczną (opcja za 2530 zł). Z tyłu przydałaby się regulacja pochylenia oparcia kanapy, ale i tak jest całkiem wygodnie. Bagażnik o pojemności 460 litrów ma spory schowek pod podłogą. Zmieści się w nim podróżny plecak lub średniej wielkości torba i wiele drobiazgów. Po złożeniu oparcia, przestrzeń ładunkowa rośnie do 1336 l.

Co ważne, klienci wreszcie mogą wybierać w rozmaitych, niedostępnych wcześniej kolorach wykończenia. Czerwona tapicerka lub pomarańczowa wyściółka boczków drzwiowych? Żaden problem. Materiały użyte w kabinie są w znacznej części miękkie i solidnie spasowane. Nie zabrakło też elektronicznych gadżetów w postaci 12-calowego ekranu zastępującego analogowe wskaźniki, czy tabletu o przekątnej 9 cali umieszczonego pośrodku. Jego obsługa wymaga przyzwyczajenia z uwagi na rozbudowane menu. System ma za to przejrzystą grafikę i zawiaduje większością pokładowych udogodnień. Można go też wyposażyć w tuner telewizyjny za 4150 złotych. Współpracuje z dobrej jakości kamerą cofania i wysokiej klasy zestawem audio. W Volvo czuć ducha premium.

Volvo XC40 T5
Volvo XC40 T5 fot. Piotr Mokwiński

Renegade - nieco ciaśniejszy i mniej funkcjonalny

W stosunku do spalinowych odmian, wnętrze hybrydy poddano jedynie kosmetycznym modyfikacjom. Co najbardziej istotne, nie zmieniła się pojemność bagażnika i wciąż wynosi 330 litrów. Po złożeniu oparć drugiego rzędu, możliwości przewozowe rosną do 1227 l. Z uwagi na mniejsze gabaryty nadwozia i skromniejszy rozstaw osi, Jeep nie dorównuje przestronnością konkurentowi. Niemniej, dla czterech dorosłych osób zapewni satysfakcjonujący poziom wygody podczas dłuższych podróży.

Materiały wykończeniowe są solidnie spasowane, choć niektóre, zwłaszcza w centralnej części, zbyt twarde. Cieszy obecność wielu fizycznych przełączników i pokręteł, co powoli przestaje być standardem. A szkoda, bo proste rozwiązania poprawiają wygodę codziennej obsługi pokładowych udogodnień. Tych w Jeepie znajdziemy sporo. Nieźle przedstawia się dotykowy ekran o przekątnej 8,4 cala. Szybko reaguje na polecenia wydawane palcem. Wyposażono go w menu pozwalające obserwować pracę napędu i statystyki jazdy na prądzie.

Jak przystało na kompaktowego SUV-a, mamy do dyspozycji sporo przestrzeni w dwóch rzędach. Na kanapie z powodzeniem zmieszczą się osoby o wzroście do 185 centymetrów. Warty rozważenia gadżet stanowi otwierane, panoramiczne okno dachowe i wydajne, LED-owe reflektory.

Jeep Renegade 4xe
Jeep Renegade 4xe fot. Jeep

Volvo XC40 T5 vs. Jeep Renegade 4xe - ile kosztują? Sytuacja cenowa

Hybrydy ładowane z gniazdka są wyraźnie droższe od wersji z napędem konwencjonalnym, ale też znacznie lepiej wyposażone. Decydując się na Volvo w najmocniejszej wersji plug-in, musimy liczyć się z wydatkiem na poziomie 214 900 zł. Jeep jest tańszy o 40 tysięcy, ale nieco gorzej zaopatrzony w dodatki z zakresu komfortu i bezpieczeństwa.

Volvo XC40 T5 vs. Jeep Renegade 4xe - porównanie. Podsumowanie

Tych zmian nie mogliśmy uniknąć. Udział diesla w Europie systematycznie spada i wynosi obecnie około 30 procent. Wkrótce będzie jeszcze mniejszy. Alternatywą dla tego napędu są właśnie hybrydy ładowane z gniazdka. Volvo przekonuje dbałością o detale, wysokiej klasy materiałami wykończeniowymi, komfortem jazdy i funkcjonalnym oraz przestronnym wnętrzem. Jeep jest nieco mniejszy, więc i ciaśniejszy. Nie ma aż tak zaawansowanych systemów bezpieczeństwa i skromniejszy zasięg w trybie elektrycznym. Zachowuje jednak pierwotny charakter marki i oferuje niezłe możliwości off-roadowe. Jeśli zapuszczamy się czasem na bardziej wymagające bezdroża, Renegade stanie się dobrym wyborem. Na co dzień, wyższą wygodę użytkowania zapewnia propozycja ze Szwecji.

Volvo XC40 T5 FWD - dane techniczne

  • Nadwozie: SUV, 5d
  • Moc: 180 + 82 KM przy 5800 obr./min
  • Moment obr.: 265 + 180 Nm przy 1500-3000 obr./min
  • Skrzynia biegów: automatyczna, 7-stopniowa
  • Napęd: na przednie koła
  • Wymiary: 4425/1863/1652 mm
  • Rozstaw osi: 2702 mm
  • Poj. bagażnika: 460 / 1336 l
  • 0-100 km/h: 7,3 s
  • Śr. zużycie paliwa: 4,4 l/100 km (dane testowe)
  • Prędkość maksymalna: 180 km/h
  • Cena: od 214 900 zł (T5 FWD)

Jeep Renegade 4xe - dane techniczne

  • Nadwozie: SUV, 5d
  • Moc: 180 + 60 KM przy 5750 obr./min
  • Moment obr.: 270 + 250 Nm przy 1850 obr./min
  • Skrzynia biegów: automatyczna, 6-stopniowa
  • Napęd: na cztery koła
  • Wymiary: 4236/1805/1692 mm
  • Rozstaw osi: 2570 mm
  • Poj. bagażnika: 330 / 1277 l
  • 0-100 km/h: 7,1 s
  • Śr. zużycie paliwa: 4,8 l/100 km (dane testowe)
  • Prędkość maksymalna: 199 km/h Cena: od 174 000 zł (Trailhawk)
Więcej o: