To pytanie zadasz sobie tylko raz. Zanim się przejedziesz.
Po co BMW X5 litera "M" i dopisek "Competition"? Można próbować szukać racjonalnych argumentów, ale wszystkie, o ile znajdziecie ich kilka, będą co najmniej naciągane. Bo ten samochód, a tak naprawdę cała klasa aż tak ekstremalnych SUV-ów, po prostu nie ma sensu. Sportowe samochody, z założenia, żeby jeździć jak najszybciej i radzić sobie jak najlepiej w zakrętach, powinny być przecież niskie, ciasne, twarde, zaprojektowane z myślą o aerodynamice i zwrotności. Bez kompromisów. Wystarczy spojrzeć na jakąkolwiek poważną serię wyścigową. Nie znajdziemy tam aut przypominających wysokie pudełka na kołach. Zdawałem sobie więc sprawę, że wsiadam do samochodu bez sensu. Zabawki dla najbogatszych, której ceny startują od 667 tysięcy złotych, a jednak szybko przestało mi to przeszkadzać.
Wręcz przeciwnie. BMW X5 M Competition mnie zachwyciło. Właśnie tym brakiem sensu.
Nie da się nie zachwycić BMW, które ma pod maską 4,4-litrową V-ósemkę z z technologią M TwinPower Turbo o wysokoobrotowej charakterystyce. W odmianie Competition V8 legitymuje się kosmicznymi liczbami - 625 KM mocy i 750 Nm maksymalnego momentu obrotowego. A to daje... 3,9 s od 0 do 100 km/h. To terytorium najszybszych, stricte sportowych samochodów naszych czasów, a do niedawna aut, do których dodawaliśmy przedrostek "super".
Oczywiście taka moc nie mogła się obyć bez dalszych ingerencji oddziału M. W X5 M Competition mamy ponadto:
Mnóstwo sportowych terminów, technologii i systemów, prawda? Tylko, że w X5 M Competition wcale nie muszą cię obchodzić. Nie, bo X5 M ani na chwilę nie zapomina o swoich prawdziwych korzeniach. To przecież rodzinny i przestronny SUV. BMW X5 ze zdjęć wciąż nim jest. Wykonanie i wykorzystane materiały to najwyższa półka. Bagażnik jest ogromny i ma półkę, na której można usiąść. Z tyłu miejsca jest aż nadto, a z przodu nikt nie będzie narzekał na brak miejsca czy schowków, a to można wytknąć choćby modelowi Cayenne.
Nawet plakietka "Competition" nie zabiera X5 komfortu jazdy. Owszem, auto jest bardziej zwarte, co czuć na każdym kroku, ale w komfortowych ustawieniach nie męczy. Podczas codziennej jazdy wadę odkryjemy jedną - przepiękne felgi (21 cale z przodu, 22 z tyłu) nie lubią się z nierównościami (choć i tak jest bardzo dobrze), no i będziecie się o nie bać przy każdym parkowaniu. Ile to pali? Przy normalnej jeździe mówimy o kilkunastu litrach na 100 km. Spokojnie można zejść do 13 l/100 km.
Znudziła ci się spokojna i rodzinna jazda? Proszę bardzo. Kciukiem trącasz jeden z czerwonych przycisków na kierownicy (co zmieniają można konfigurować), a BMW X5 M Competition przypomina sobie o dwóch ostatnich członach nazwy. Do gry wchodzą 625 KM mocy i wszystkie te sprytnego systemy M, które wymieniłem przed chwilą.
Unikalna całościowa koncepcja zapewniająca wybitne osiągi w zestawieniu z konkurencją. Doskonale skoordynowane współdziałanie napędu, układu jezdnego i karoserii zapewnia maksymalną sterowność, zwinność i dynamikę. Kompleksowe zestrojenie w ośrodkach testowych Miramas i Arjeplog, na pętli północnej toru Nürburgring i innych torach wyścigowych
- chwali się BMW w oficjalnej informacji prasowej. U kolegów z branży w testach często natykam się na sformułowanie, że jakiś samochód nie przejmuje się prawami fizyki. To już wyświechtany frazes, ale idealnie podsumowuje to, co czujemy za kierownicą takiego samochodu jak X5 M. Człowiek cały czas wie, że jedzie katedrą na kołach i za każdym razem nie może wyjść z podziwu, jak precyzyjnie taki SUV się prowadzi, jak zwinnie przeszedł przez zakręt, jak błyskawicznie reaguje na polecenia kierownicy, jak w ogóle się nie przechyla (!), jak od niechcenia przyspiesza i łamie granicę 4 s do setki, no i jak bez najmniejszego problemu wyhamowuje. Żeby dojść do limitów BMW X5 M trzeba je zebrać na tor.
"Tor" i "SUV" brzmią dziwnie obok siebie, ale wpiszcie sobie w serwisie YouTube którykolwiek topowy model i dopiszcie "Nurburgring". Ostatnio rekordy biło tam RS Q8.
Jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. To prawda. I jeśli tak spojrzymy na X5 M Competition, to rzeczywiście auto nie ma żadnego sensu, bo przecież równie drogi i równie mocny model stricte sportowy będzie szybszy i zwinniejszy. Więc po co tu aż tak potężny silnik V8, osiągi z kosmosu i armia systemów, która ma walczyć z prawami fizyki? Po nic. Nie są potrzebne w SUV-ie. Ale są i są niesamowite. BMW imponuje, a podczas każdej przejażdżki wymalowuje na twojej twarzy szeroki uśmiech. V-ósemka dostarcza ogromnych emocji. Nieważne, czy jedziecie powoli i tylko napawacie się komfortem jazdy i jej przyjemnym dźwiękiem, czy może w najbardziej sportowym trybie jazdy w ogłuszającym ryku wydechu zostawiacie z tyłu 99,9 proc. samochodów na ulicy. Nieważne. BMW X5 Competition to sam szczyt swojego segmentu i SUV niezwykły. Jeśli jesteście w gronie wybrańców, których na niego stać, to będziecie zachwyceni. I nieważne, że pośrednie wersje M50i/d mają pewnie więcej sensu. Nieważne.
Tydzień po BMW X5 M Competition do redakcji przyjechało Porsche Cayenne GTS Coupe, którym również miałem okazję jeździć. I choć to BMW podobało mi się znacznie bardziej i to z nim rozstawałem się z żalem, to Porsche w kategorii "sportowe doznania z jazdy" podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej, mimo słabszych osiągów. Niby te dwa SUV-y są do siebie bardzo podobne, a jednak różnią się od siebie diametralnie.