Seat dość późno zaczął wdrażać do oferty SUV-y. Jak już to zrobił, to z niezłym efektem. Ateca oparta jest na tej samej płycie modułowej MQB, co większość samochodów koncernu VAG. Auto prezentuje całkiem dynamiczny styl. Wynika to z pozycjonowania marki, która ma być atrakcyjną opcją dla osób ceniących wyszukany styl i preferujących aktywny styl życia. Nośne slogany reklamowe częściowo znajdują pokrycie w rzeczywistości. Kompaktowy Seat wyróżnia się na tle rodzimej konkurencji. Ma wiele sportowych akcentów, zwłaszcza w specyfikacji FR. Testowy egzemplarz wyróżniają 19-calowe obręcze z niskoprofilowymi oponami (3267 zł), wydatna lotka na szczycie elektrycznie unoszonej pokrywy bagażnika, przyciemnione szyby boczne, jak również srebrne tworzywa imitujące płyty ochronne w dolnej części nadwozia. Karoseria hiszpańskiego samochodu ma 464 cm długości, 184 szerokości i 161,5 wysokości. Rozstaw osi wynosi 2638 mm.
W Polsce nie jest hitem sprzedaży, ale obok tego samochodu trudno przejść obojętnie. Citroen postawił na oryginalne wzornictwo i dobrze na tym wyszedł. Nowa gama może się podobać, bo wnosi sporo świeżości do nudnego segmentu zdominowanego przez Niemców. C5 jest wyraźnie większy od Ateki. Ma 450 centymetrów długości, identyczną szerokość i o 3,5 cm więcej na wysokość. W kwestii rozstawu osi przewyższa Seata aż o 10 cm. Sporo, niemniej przez zgrabne proporcje karoserii nie widać za bardzo tych różnic. Dodatkowo, francuski SUV ma ponad 200 mm prześwitu, co wyróżnia go na tle konkurencji. 19-calowe koła wymagają dopłaty w wysokości 2200 zł. W pełni LED-owe reflektory są natomiast standardem w najwyższej specyfikacji Shine.
Produkty Seata mają kojarzyć się ze sportowymi doznaniami i przyjemnością z dynamicznego pokonywania kolejnych kilometrów. Czy to się udało?
Ateca w specyfikacji FR wygląda bardziej drapieżnie i tak też jeździ. Ma w swojej ofercie mocniejsze jednostki napędowe i benzynowe 2.0 TSI. Zasilany bezołowiowym paliwem motor generuje 190 koni mechanicznych i 350 Nm dostępnych w przedziale 1500-4400 obr./min. Współpracuje tylko z napędem na cztery koła i 7-stopniowym DSG. Taki zestaw napędowy jest trochę szybszy od tego w C5. Hiszpańskie auto potrzebuje 7,9 sekundy na sprint do setki. Prędkość maksymalna wynosi 212 km/h. Oprogramowanie skrzyni w TSI jest nieco inne. Jeszcze szybciej wpina kolejne przełożenia i wykazuje mniejszą zwłokę przy redukcji.
Układ jezdny osadzony na opcjonalnych, 19-calowych kołach jest wyraźnie sztywniejszy i gorzej radzi sobie z nierównościami. Na poprzecznych przeszkodach potrafi wydawać nieprzyjemne dla ucha dźwięki. Lepiej za to przedstawia się sytuacja w zakrętach, gdzie precyzja układu kierowniczego i dobra reakcja na dociskanie gazu robi swoje. Seat jest pewny i pozwala wykonywać te manewry zauważalnie szybciej. Przy wyższych prędkościach stabilność konstrukcji znajduje się na porównywalnym poziomie, podobnie jak hałas przedostający się do wnętrza.
Wyższe jest natomiast zużycie paliwa. W mieście trudno zejść poniżej 10 litrów. Bardziej realne są wyniki na poziomie 11-12 litrów. W leniwej trasie komputer pokładowy wskaże około 7,5-8 litrów.
W lekkim terenie, bardziej komfortowy jest układ jezdny Citroena. Nieco wyższy profil opony w połączeniu ze stosunkowo miękkimi nastawami zawieszenia gwarantuje więcej frajdy z jazdy po wypełnionych błotem koleinach. W Seacie trzeba zachować większą ostrożność podczas forsowania przeszkód.
Wrażenia z jazdy Citroenem to wyraźne nawiązanie do czasów świetności hydropneumatyki. Francuzi idą na przekór modzie i nie dają sobie narzucić sportowego pierwiastka. Owszem, C5 ma kilka trybów do wyboru, ale w każdym z nich to komfort jest na pierwszym planie. Wysoko osadzone zawieszenie bezproblemowo radzi sobie z wszelkiej maści nierównościami, także z tymi poprzecznymi. Lekkie bujanie auta w szybciej pokonywanych zakrętach nie jest w tym przypadku wadą. Projektanci wyszli z założenia, że nie ma sensu iść na kompromis i szumne hasła reklamowe. Aircross został stworzony do wygodnego połykania setek kilometrów. Świetnie izoluje od zewnętrznych hałasów, a po wjechaniu w większy ubytek w asfalcie wciąż utrzymuje pożądaną stabilność. Jego układ kierowniczy nie zachęca do sprawdzania barier praw fizyki, co nie oznacza, że ten SUV boi się dynamicznych manewrów. Zaskakuje podążaniem za obranym przez kierowcę torem jazdy, ale w sposób nieoczywisty. Z lekkimi przechyłami karoserii i przyjemnym bujaniem. Sporą rolę w tym procesie odgrywa zestrojenie kontroli trakcji. Dodatkowo, mamy do wyboru kilka ustawień elektroniki, które niestety nie zastąpią niedostępnego napędu na obie osie. Spory prześwit częściowo wynagradza tę niedoskonałość możliwością forsowania wysokich krawężników i lekkich przeszkód terenowych.
Pod maską bazowej wersji C5 pracuje trzycylindrowy, 1.2-litrowy motor o mocy 130 KM. O ile w mniejszych autach PSA sprawdza się nieźle, o tyle w potężnym SUV-ie niekoniecznie. Fani jednostek benzynowych powinni postawić na 1.6 THP. Generuje 181 koni mechanicznych i 250 Nm dostępnych przy 1650 obr./min. Współpracuje z automatyczną, 8-stopniową skrzynią biegów i gwarantuje dobre osiągi. Pierwsza setka pojawia się na wirtualnym zestawie wskaźników po 8,2 sekundy, a wskazówka prędkościomierza wędruje do wartości 219 km/h. Parametry naprawdę przyzwoite, ale niewielu kierowców będzie chciało je weryfikować. To wbrew filozofii tego modelu. Tutaj chodzi przede wszystkim o elastyczność i bezpieczeństwo podczas wykonywania manewrów wyprzedzania. Z tym Citroen nie ma problemów. Dość żywiołowo reaguje na dociskanie gazu, co ku uciesze portfela nie skutkuje niepokojącym zużyciem paliwa. W mieście wyniki na poziomie 10-11 litrów są jak najbardziej akceptowalne. W spokojnej trasie można zejść do 7,2 litra.
Wsiadając do Seata można odnieść wrażenie, że wszelkie urządzenia są bliżej kierowcy. Spora w tym zasługa inaczej zaprojektowanego kokpitu oraz twardszych i mocniej wyprofilowanych foteli osadzonych odrobinę niżej. Jakość materiałów wykończeniowych w górnej części jest podobna, ale w dolnej i środkowej części plastiki są miejscami zbyt tandetne.
Cała centralna część kokpitu jest starszej generacji. System multimedialny pochodzi sprzed kilku lat, ale nie można zarzucić mu nieczytelności lub kiepskiej wydajności. Po prostu lekko odstaje od rozwiązań stosowanych chociażby w Tarraco - przez to prostszy w obsłudze. Łączy się z internetem, ma 8-calowy ekran dotykowy i został wyposażony w dysk twardy o pojemności 10 gb. Flagowa jednostka z wydajnym dźwiękiem sygnowanym przez BeatsAudio została wyceniona na 6495 złotych. Porównywalne multimedia w Citroenie są dostępne w standardzie odmiany Shine. Podobnie jak u francuskiego konkurenta, na liście opcji znajdziemy panoramiczne okno dachowe, ogrzewanie postojowe, wirtualny zestaw wskaźników, a także przeciętnej jakości kamerę cofania.
W kwestii dostępnej przestrzeni, Ateca trochę odbiega od swojego rywala znad Sekwany. Nie ma na liście przesuwnej kanapy z niezależnymi siedziskami, ale w dwóch rzędach wygodnie usiądą cztery rosłe osoby. Fotele są nieźle wyprofilowane i okazują się komfortowe podczas dłuższych podróży. W zakrętach przyzwoicie podtrzymują ciało. Opcjonalnie, można je wyposażyć w pamięć ustawień i elektryczną regulację. Bagażnik zmieści 485 litrów. Po złożeniu oparć drugiego rzędu, możliwości przewozowe Seata rosną do 1500 litrów. Ponadto, kufer ma regularny kształt i kilka przydatnych haczyków na torby z zakupami. Nieco więcej funkcjonalności oferuje Citroen.
Przedział pasażerski Citroena wygląda równie oryginalnie, jak jego karoseria. Widać, że konstruktorzy przyłożyli się do detali. Mamy zatem do dyspozycji obszerne, wygodne fotele o przeciętnym trzymaniu bocznym. Okazują się jednak bardzo komfortowe podczas pokonywania długich tras. Można je wyposażyć w trzystopniową funkcję podgrzewania. W drugim rzędzie jest równie wygodnie. Trzy niezależne fotele zyskały możliwość regulacji oparcia i przesuwania siedziska. Bagażnik uchodzi za jeden z największych w segmencie – od 580 do 1630 litrów. Jakość materiałów wykończeniowych prezentuje podobny poziom względem Seata. Dzięki obiciu tkaniną, górna część kokpitu jest miękka i przyjemna w dotyku. Reszta jest zdecydowania zbyt twarda. Plus za funkcjonalne schowki.
Projekt deski rozdzielczej to zdominowały dwa wyświetlacze. Ten przed oczami kierowcy ma 12 cali i całkiem przyzwoitą grafikę, choć rozdzielczość nieco gorszą względem Seata. Lepiej natomiast przedstawia się wygląd i możliwość personalizacji. Centralny ekran zawiadujący multimediami, kamerą cofania i nawigacją ma 8 cali, a także głosową oraz dotykową obsługę. Zestaw kamer wypada równie przeciętnie, jak w hiszpańskim SUV-ie. Gorsza jest za to nawigacja z mapą rodem sprzed dekady. Plus za niezłe nagłośnienie i dość intuicyjną obsługę, choć trafienie w ikonki temperatury nawiewu podczas jazdy po nierównościach nie będzie łatwym zadaniem. Fizycznymi przyciskami możemy sterować jedynie kilkoma funkcjami. Plus trzeba przyznać za wygodny lewarek automatycznej przekładni.
Mimo, że Aircross wyróżnia się wielkością na tle kompaktowych rywali to jego ceny przedstawiają się dość atrakcyjnie. Podstawowa specyfikacja ze 130-konnym silnikiem 1.2 została wyceniona na 89 400 złotych. Najmocniejszy diesel wymaga wyłożenia na stół 122 tysięcy, a topowa specyfikacja uszczupli portfel o około 155 tysięcy zł.
Cennik Seata prezentuje podobny poziom. Za bazowy wariant ze stosunkowo słabym, 115-konnym silnikiem benzynowym trzeba zapłacić 84 800 zł. 190-konny diesel z napędem na obie osie i automatyczną skrzynią kosztuje 156 tysięcy. Po dołożeniu kilku gadżetów, finalna cena przekroczy 170 tysięcy zł.
Różnorodność aut w tym samym segmencie działa tylko i wyłącznie na korzyść klienta. Seat to dobra propozycja dla kierowców poszukujących pewnych właściwości jezdnych i napędu na obie osie podczas eksploatacji w trudniejszych warunkach. Ale nie oszukujmy się. Ateca nie jest off-roaderem, podobnie jak konkurencyjne, kompaktowe SUV-y. Citroen za to przekonuje komfortem i lekkością prowadzenia. Ma też bardziej przestronne wnętrze, ale mniej zaawansowane multimedia. Różnica między tym samochodami jest na tyle duża, że trafią w gusta innych użytkowników, co akurat cieszy.