Komplet kluczy, który mieści się w niedużym etui, pozwala ogołocić karoserię Wranglera ze wszystkiego, co łączy się z biegnącymi przez prawie całą długość nadwozia pałąkami przeciwkapotażowymi. Łysy Jeep daje podobno niezapomniane wrażenia z jazdy, ale uczciwie przyznam, że w czasie testu deszczowa i wyjątkowo chłodna aura uniemożliwiła mi przekonanie się o tym na własnej skórze. Żółty Wrangler przedzierał się przez leśne dukty w kompletnym stroju.
We Wranglerze zawsze przeszkadzał mi jego nieco surferski wizerunek - wolę terenówki o nieco twardszym obliczu. Tak, terenówki. Sahara to najbardziej komfortowa odmiana Wranglera, a i tak nie jest w stanie zagwarantować ani ciszy, ani spokoju. Co prawda najnowszy Wrangler prowadzi się pewniej niż poprzednicy, ale do poczucia pełnej kontroli za kierownicą jest daleko - masz wrażenie, jakby nadwozie wybiegało nie w tę stronę, w którą skręcasz koła. Wrangler zdecydowanie nie jest mistrzem zakrętów. Nie jest też samochodem dobrze wyciszonym. Ale jak można oczekiwać tego od auta, którego aerodynamika porównywalna jest do meblościanki i którego dach (w twardej wersji) montowany jest na kilka zaczepów?
Jednak nie tylko to świadczy o tym, że nazwanie Wranglera SUV-em to dla niego obelga. Pokaż mi SUV-a, który potrafi brodzić do głębokości 760 mm, ma kąt natarcia 35,4 stopnia, kąt zejścia 30,7 stopnia, jest zbudowany na ramie, ma dwa sztywne mosty ze sprężynami i reduktor. To prawdziwa terenówka, z którą jednak da się żyć na co dzień. Jest zaskakująco zwrotna, ma wszystkie nowoczesne systemy bezpieczeństwa, a obraz z kamery cofania jest ostry jak żyletka.
Dwulitrowy silnik benzynowy pracujący pod maską Jeepa Wranglera rozwija 272 KM i 400 Nm. Dzięki turbinie nie trzeba go wkręcać na wysokie obroty, by poczuć reakcję na mocniejsze wciśnięcie gazu. To jak ten samochód jest elastyczny i jak ochoczo wyprzedza, jest wręcz zaprzeczeniem jego terenowego charakteru. Od chwili wciśnięcia gazu w podłogę do momentu przekroczenia 100 km/h mija 7,6 s. I choć ani pozycja za kierownicą (siedzisz bardzo wysoko), ani układ kierowniczy i zawieszenie nie zachęcają do szybkiej jazdy, to jednak sprawia ona dziwną przyjemność.
Ci którzy żałują, że z oferty Wranglera wypadło wolnossące V6, niech sprawdzą, co potrafi dwulitrowe R4. Wiem, że tu nie chodzi tylko o osiągi, ale o zupełnie inną kulturę pracy, ale motor dwulitrowy naprawdę jest godny tego samochodu. Nie tylko na asfalcie sprawdza się świetnie. A spalanie? Mój wynik to równe 14 l/100 km. I uznaję go za bardzo zadowalający, biorąc pod uwagę, ile czasu spędziłem na wspinaniu się pod piaszczyste wzniesienia. Przy zwykłej jeździe deklarowane przez Jeepa 11 l/100 km w mieście jest bezproblemowo osiągalne.
Klimat Jeepa Wranglera jest naprawdę wyjątkowy i nie do podrobienia. Tworzą go detale:
Wszystkie te szczegóły i ogół w postaci kształtu karoserii tworzą niezapomniany klimat. Za kierownicą siedzisz wysoko, przed tobą rozpościera się nienaturalnie wysoki kokpit, a odległość między krawędzią deski rozdzielczej i ustawioną prawie w pionie niedużą przednią szybą jest nienaturalnie mała. Na dodatek wyraźnie słyszysz pracujący pod długą maską silnik, a śpiących policjantów połykasz bez spuszczania nogi z gazu, czemu nie towarzyszy choćby najdrobniejszy szmer pracujących plastików - nadwozie jest niezwykle sztywne.
Ja ten klimat kupuję.