Mercedes ML 63 AMG - test | Za kierownicą | Ogień i woda

Mercedes ML 63 AMG - samochód, w którym piekło miesza się z niebem, a sens z bezsensem. Test najsilniejszego SUV na świecie

W świecie motoryzacji, od dawien dawna istnieje coś takiego jak zimna wojna. Cichy wyścig zbrojeń, prężenie muskuł. Posiadanie w swojej ofercie tego naj... najmocniejszego, silniejszego od konkurencji. Jeszcze do niedawna 300 KM to było naprawdę coś. Porsche czy Ferrari szczyciły się taką mocą. Dzisiaj trzysta już na nikim nie robi  wrażenia. Magiczna liczba przyblakła, straciła swoją siłę. Ile więc koni mechanicznych musi mieć najsilniejszy produkowany seryjnie SUV? Odpowiedź brzmi - 557. Mercedes strącił z podium BMW X6M/X5M. Ma od nich... o dwa konie mechaniczne więcej. Teraz  Stuttgart  czeka na ruch przeciwnika. Zimna wojna trwa.

Test | Jeep Grand Cherokee SRT8

Zostawmy jednak te zabawy dużych chłopców w koncernach samochodowych i przyjrzyjmy się bliżej testowemu Mercedesowi ML 63 AMG z opcjonalnym Performance Package . To opcjonalny Pakiet Kierowcy AMG (15 243 zł), który podnosi moc z 525 KM do wspomnianych, królewskich 557 KM. Dodatkowo zniesione, albo właściwie przesunięte jest elektroniczne ograniczenie szybkości. Teraz ML może pognać nawet 280 km/h. Prędkość, która nawet na papierze robi wrażenie. ML jest więc bardzo mocny i bardzo szybki. Ma więc dwie cechy, które niekoniecznie są wyznacznikiem dla aut tej klasy. Nigdy nie miałem problemu z zaakceptowaniem aut typu SUV. Od czasów pierwszej generacji BMW X5 przekonałem się, że są to całkiem pomysłowe środki transportu. Siedzisz wyżej, czujesz się w nich bezpieczniej, masz sporo miejsca, niezłą wielofunkcyjność wnętrza, wyżej zawieszona karoseria pozwala bezstresowo pokonywać w mieście krawężniki, a napęd na cztery koła przydaje się zimą czy na mokrej nawierzchni. Do tego większość z nich całkiem nieźle się prowadzi. Oczywiście nie nadają się do jazdy terenowej, jednak właściciele SUV na pole wychodzą co najwyżej z swoim psem, ale na pewno nie wjeżdżają na nie samochodem. Więc taka klasa M z fajnym dieslem to naprawdę dobry samochód. Jednak mam problem z mocnymi SUV. Połączenie wysokiego auta, o dużej masie własnej z potężną mocą zapewnia niewiele więcej niż dobre osiągi połączone z ogromnym zużyciem paliwa. Otrzymujesz szybkie TGV, które szybko jeździ po prostej.

Nowy ML to ładny samochód. Zresztą ostatnimi czasy design Mercedesa staje się coraz lepszy, Klasa A czy nowy CLA są tego idealnym przykładem. Stuttgart znowu wyznacza trendy. SUV szczególnie w wersji AMG prezentuje się atrakcyjnie. Poszerzone o 20 mm błotniki, masywny przedni zderzak z dużymi wlotami powietrza , 20 calowe koła i cztery rury wydechowe tworzą harmonijny obraz. ML AMG ma w sobie coś z zadziorności bez pominięcia elegancji. Już przy pierwszym kontakcie czuć  nim wyjątkowość, widać, że to osobnik alfa. Również wnętrze mi odpowiada. Lubię matowe drewno i prędkościomierze wyskalowane do 320 km/h. Miejsca w środku jest dużo, fotele są wygodne, a bagażnik mieści od 690 do 2010 litrów. Czyli więcej niż konkurencja (BMW X5 - 620/1750 l, Porsche Cayenne 670/11780l).

Najsilniejsze tuningowe SUV. Część I

Pod maską zamontowano silnik V8 z podwójnym turbodoładowaniem. Mimo oznaczenia 63 AMG jednostka napędowa ma pojemność 5,5 litra. Z pakietem AMG Performance moc zwiększa się z 525 KM do 557 KM. Maksymalny moment obrotowy wynosi 760 Nm, co też jest wartością rekordową wśród konkurencji. Doładowane V8 BMW i Porsche osiągają niższe momenty obrotowe (680 Nm BMW X5 M, 700 Nm Porsche Cayenne Turbo S). W każdym materiale prasowym Mercedes podkreśla zmniejszenie zużycia paliwa o 26,5%  w porównaniu z poprzednim modelem. Rozpisują się o wprowadzeniu wtrysku paliwa ze spalaniem prowadzonym strumieniowo, zastosowaniem bi-turbo (poprzedni silnik był wolnossący), układzie zarządzania alternatorem, programem jazdy Controlled Efficiency z funkcją strat-stop. Wszystko po to, żebym uwierzył, że ten potwór pali średnio, według danych fabrycznych 11,8 litra na setkę. Witajcie w strefie marzeń. Żeby tematu spalania nie przeciągać powiem od razu, nie, nie pali tyle co obiecuje producent i nie wiem jak trzeba by jeździć tym 2,3 tonowym kolosem żeby osiągnąć taką średnią. Realia wyglądają nieco inaczej: 15-18 litrów to norma. Jeśli zrobicie sobie rezerwację lewego pasa na autostradzie (oczywiście nie naszej, tylko niemieckiej) to trzeba się liczyć że co 100 km z baku ubędzie dobre 25 litrów paliwa. Myślę, że nikogo z was to nie dziwi, a żadnego z właścicieli nie boli.

Trzeb przyznać, że jest szybki. Bardzo szybki. Przyspiesza z każdej prędkości, nieważne na którym biegu pracuje akurat 7 biegowy automat czy jakie obroty ma silnik. Sprint do setki trwa 4,7 sekundy. Takim kolosem to robi wrażenie. Właściwie wystarczy musnąć pedał gazu, a ML katapultuje się do przodu. Olbrzymi SUV nabiera prędkości bez najmniejszych problemów, nawet powyżej 220 km/h przyspiesza ostro do przodu. Zdawałoby się nieograniczony pęd do przodu zaczyna się zmniejszać dopiero powyżej 250 km/h. Osiągnięcie prędkości maksymalnej - 280 km/h - to żaden problem. Jazda na wprost takim tyranozaurem to więc sama przyjemność. Tym bardziej, że w najnowszej generacji klasy M układ wspomagania nareszcie pracuje bardzo precyzyjnie. W centralnym położeniu nie ma luzu i martwego punktu. Najmniejszy ruch kierownicą od razu przenoszony i odczuwalny jest na kołach. Może jeszcze nie jest to tak doskonały układ jezdny jak w Porsche, ale Mercedes na tym polu robi zdecydowanie postępy.  A co z zakrętami? Nie ma się co oszukiwać, zbyt dużej frajdy nie ma. Z włączonym programem zawieszenia SportPlus zawieszenie jest twarde i karoseria nie przechyla się na boki jednak duża masa własna i wysoka karoseria robią swoje. Praw fizyki nie da się oszukać. I tu się zaczyna problem z mocnymi SUV. Dostajesz duuużo mocy, ruszasz spod świateł, wciska cię w fotel, a układ kierowniczy robi dokładnie to co chcesz. Otrzymujesz więc wszystkie bodźce żeby trochę poszaleć. Dojeżdżasz do pierwszego zakrętu i czar pryska, zabawa się kończy. Masz moc, czujesz ją, a w Mercedesie dodatkowo słyszysz  przez donośny basowy bulgot silnika V8, jednak nie możesz jej za bardzo wykorzystać. No chyba, że na prostej. To takie lizanie lodów przez szybę.

Najsilniejsze tuningowe SUV. Część II

Po co więc takie samochody? Bo chcą ich klienci, którzy wręcz dopraszają się o modele ML i G w wersji AMG. Nie tylko w USA, Arabii Saudyjskiej czy w Azji. Również w Polsce. Tu chodzi o przepych i moc, dużo mocy. Cena za takie auto jest wysoka. ML 63 AMG kosztuje 523 641 złotych. BMW X5 M to wydatek co najmniej 487 900 złotych, natomiast za Cayenne Turbo S zapłacić trzeba aż 179 979 euro, czyli jakieś 720 000 złotych. Mercedes więc nie wypada najgorzej. Oczywiście jeśli się rozpędzimy z listą opcji to do tych 700 tysięcy też dojdziemy. Np. system nagłaśniający Bang&Olufsen BeoSound AMG kosztuje bagatela 23 429 zł, a COMAND Online ze zmieniarką kolejne 16 654 złotych. Kwoty ogromne, ale klient takiego auta raczej nie przejawia kłopotów finansowych. Wszystko jest relatywne.

Summa Summarum Mogę zrozumieć klientów, że chcą sobie sprawić takiego SUV. To wygodny, duży, komfortowy i bardzo szybki wielozadaniowiec. Basowy ryk, moc V8 i osiągi są imponujące. Jednak frajda kończy się na jeździe po prostej. Jeśli komuś takie szynowe przyspieszenie wystarczy to będzie z tego AMG zadowolony. Jako podsumowanie ML 63 AMG przypomina mi się kwestia Ala Pacino z Adwokata Diabła: Patrz, ale nie dotykaj. Dotykaj, ale nie smakuj. Smakuj, ale nie połykaj. Dokładnie taki jest. Rozpala zmysły, ale nie pozwala ich zaspokoić.

Gaz

znakomite osiągi, komfort jazdy, ilość miejsca, jakość wykończenia

Hamulec

cena, zużycie paliwa

Mercedes ML63 AMG | Kompendium

Więcej o: