Ford S-Max znany jest już od niemal sześciu lat. W tym czasie dał się poznać z jak najlepszej strony. To całkiem pakowne auto rodzinne, które prowadzi się jak niejednego hatchbacka. I to mimo wysokiego nadwozia (166 cm). S-Max ma sprężyste dobrze zestrojone zawieszenie, które nie pozwala na przechyły w szybko pokonywanych zakrętach. W skrócie kierowca może przycisnąć mocniej gaz, a dzieci na tylnych fotelach ze spokojem podziwiać krajobraz za oknem.
Takie zawieszenie aż prosi się o mocny silnik. Początkowo najmocniejszy był R5 2.5 (220 KM). Tak, tak dokładnie ten sam, który napędzał Focusa ST. Po liftingu z połowy 2010 roku Ford zaprezentował jednak nowe silniki EcoBoost, a także nową skrzynię dwusprzęgłową PowerShift. Zamiast silnika 2.5 w ofercie pojawiły się dwie dwulitrówki z doładowaniem o mocach 203 i 240 KM.
Już ten słabszy robi dobre wrażenie. Maksymalny moment dostępny jest od 1750 obr./min, więc po wciśnięciu gazu nie trzeba długo czekać na reakcję. Na światłach auto zostawia wszystkich daleko w tyle. Liczby nie kłamią, sprint do setki zajmuje mu tylko 8,5 sekundy. Przypominamy, że to nadal rodzinny minivan.
Niestety nie ma róży bez kolców. Nowa skrzynia PowerShift pracuje szybko i sprawnie, znacznie szybciej od większości zwykłych automatów, ale nieco wolniej niż DSG Volkswagena. Irytująca jest jednak zwłoka przy ręcznej zmianie biegów. Może z łopatkami przy kierownicy byłoby nieco wygodniej i szybciej. Niestety te nie są dostępne nawet za dopłatą.
Jest też drugie ale. Spalanie. Poprzedni silnik mimo nazwy Eco, znany był z dużego apetytu. Nowy EcoBoost wypada przy nim lepiej. Ale nadal 11 litrów w mieście to wynik trudny do zaakceptowanie (dane fabryczne). W rzeczywistości jest jeszcze gorzej. Po kilkuset kilometrach komputer wskazał nam wynik nieco poniżej 13 litrów. Strach pomyśleć co może się dziać w zbiorniku, gdy kierowca ma cięższą nogę. Trzecie ale? Jest, oczywiście. "Ale" gdy tylko zaakceptujemy spore zużycie paliwa, Ford S-Max rozpieści nas pod względem przyjemności z jazdy i przestronności wnętrza. Na jakość tworzyw i jakość montażu też nie można narzekać. To wygodny rodzinny samochód o mocnym zacięciu sportowym. Szczególnie w mocniejszej, 240 konnej wersji silnikowej.
Ford S-Max 2.0 EcoBoost oferowany jest w dwóch wersjach wyposażenia: Titanium (od 122 750 zł) i Titanium S (od 139 450 zł). Obie są nieźle wyposażone, a różnice to m.in. 18-calowe koła, biksenonowe reflektory, czy sportowe zawieszenie. To ostatnie można dokupić m.in. wybierając pakiet Sport (sportowe zawieszenie, 18" koła z lekkich stopów, tapicerka częściowo skórzana) za 7 700 zł. To i tak mniej, niż trzeba dopłacić do Titanium S (16 700 zł). Skrzynia biegów PowerShift jest godna polecenia, ale droga. Aby S-Max potrafił zmieniać biegi za kierowcę trzeba dopłacić aż 9 000 zł.
Jeżeli jesteśmy w stanie pogodzić się ze sporym apetytem na paliwo S-Max EcoBoost odwdzięczy się swoimi własnościami jezdnymi i niezłymi osiągami. Sześciobiegowa skrzynia jest niezłą propozycją dla tych, co cenią sobie komfort, lub na co dzień stoją w korkach.
Dobre właściwości jezdne, mocny silnik
Wysokie spalanie, brak możliwości zamówienia łopatek do zmiany biegów