Chrysler Sebring 2.0 CRD - test | Za kierownicą

Ile jest jeszcze Ameryki w amerykańskich autach? W niektórych w ogóle trudno ją dostrzec. Sebring to naprawdę Europejczyk, pochodzący tylko z Michigan

Było oczywiste, że prędzej czy później jakiś producent z USA sięgnie po nazwę słynnego toru wyścigowego. Sebring International Railway na Florydzie to prawdziwe miejsce chwały amerykańskiego sportu samochodowego. Tam począwszy od 1952 r. rozgrywany jest najsłynniejszy wyścig - 12-godzinny maraton. Aż 28 razy triumfowali w nim Amerykanie, choć czasami w międzynarodowych załogach.

Sebring, jako nowy model auta koncernu Chryslera debiutował w2000r. Początkowo konkurował tylko na rodzimym rynku, lecz potem wyznaczono mu nowe zadanie - pozyskanie nabywców na Starym Kontynencie. Nowy Sebring to już Europejczyk pełną gębą, choć wciąż produkowany w Stanach.

Widać to po kształcie nadwozia, charakterze wnętrza oraz gamie silników. Europa mocno kusi producentów zza oceanu, bo na własnym podwórku coraz trudniej sprzedaje się im auta. Takimi autami jak "średniak" Chryslera szukają szczęścia w krajach przodków.

Jak według Chryslera wygląda recepta na wóz klasy średniej dla Europejczyka? Trochę inaczej niż według Forda, Opla, BMW czy Mercedesa. Przede wszystkim wykorzystano globalną płytę podłogową GS, opracowaną wspólnie przez Mitsubishi i Daimlera Chryslera, a wypróbowaną już w paru modelach Mitsubishi, Citroëna i Peugeota. Zbudowano na niej także auta amerykańskie, między innymi Dodge Avenger, Dodge Caliber i Jeep Compass. Wszystkie weszły do europejskiej oferty koncernu Chrysler. Jak widać w dążeniu do europeizacji potrzebna jest jeszcze odrobina genów japońskich. Oczywiście platformę GS trzeba jeszcze jakoś obudować.

Auto z pewnością prezentuje więcej stylizacyjnej finezji niż typowe amerykańskie limuzyny i wyróżnia się na ulicy, ale niektóre detale wprawiają obserwatora w zakłopotanie. Przedni zderzak wydaje się toporny i zbyt masywny. Nie wszystkim spodobają się też charakterystyczne, podłużne przetłoczenia na pokrywie silnika. Jeśli miały nawiązywać do sportowego Crossfire, to pomysł był raczej nietrafiony. To, co dobre w sportowym coupé, nie zawsze pasuje do eleganckiego sedana.

Wąska szyba przednia i skromna powierzchnia szyb bocznych pozwalają dominować blaszanym elementom nadwozia, co daje poczucie solidności i bezpieczeństwa. Wystarczy jednak nacisnąć palcem zderzak, by przekonać się, jak bardzo jest to złudne. Wielkie połacie plastiku łatwo się wyginają, są cienkie i wiotkie. Trochę "wieje tandetą". Pozostaje nadzieja, że gdzieś głębiej kryją się specjalne profile pochłaniające energię zderzenia.

We wnętrzu też nie wszystko dopieszczono. Konsolka oświetleniowa na suficie ledwie się trzyma, dźwignie przy kierownicy stawiają za duży opór, spory fragment kierownicy jest nieprzyjemnie śliski a pseudoaluminiowe wstawki przywodzą na myśl auta niższych klas. Za to sam projekt wnętrza, oparty na modnych, ostrych liniach może się podobać. Podobnie jak niektóre detale. Pomińmy może drewnopodobne panele i pokryte chromem, drobne elementy, bo one zawsze budzą kontrowersje, ale deska rozdzielcza i zestaw wskaźników z białymi tarczami o subtelnym, jasnoniebieskim podświetleniu są po prostu świetne. Jest także czcionka charakterystyczna dla Chryslera i miły dla oka zegarek.

Patrząc tak sobie na te cudeńka, można się wygodnie rozsiąść na szerokich, komfortowych fotelach. Miejsca we wnętrzu jest całkiem sporo. Sebring nie musi też wstydzić się wyposażenia. Już w najtańszej odmianie 2.0 CRD znajdziemy czołowe, boczne i kurtynowe poduszki powietrzne, ABS z EBD i BAS, ASR, ESP, aktywną kontrolę trakcji ASCT, tempomat, automatyczną klimatyzację, radioodtwarzacz z CD i MP3, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, elektrycznie sterowane szyby boczne w przednich i tylnych drzwiach oraz obręcze kół z lekkich stopów.

Gdyby komuś nie wystarczała europejskość nadwozia, tak mocno podkreślana przez producenta, ma jeszcze jeden mocny europejski akcent. Znajduje się pod maską i pochodzi od Volkswagena. To stary znajomy 2.0 TDI o mocy 140 KM. Turbodiesel, który robi dzisiaj światową karierę. Tajemnica jego sukcesu tkwi głównie w dobrej relacji dynamiki do zużycia paliwa. W jakimkolwiek by był aucie, zawsze spali jakieś 8-8,5 l/100 km. Sebring nie stanowi wyjątku.

Ale zasilana pompowtryskiwaczami jednostka Volkswagena ma też brzydką cechę - hałaśliwość. Chrysler w swoim "średniaku" nieźle odizolował turbodiesla od przedziału pasażerskiego, ale mimo wszystko pracę silnika słychać dość wyraźnie. Tyle że nie jest to tak dokuczliwe, jak spory luz w układzie napędowym. Przy ruszaniu czuje się wyraźne szarpnięcia, dostrzegalne są ruchy dźwigni zmiany biegów. Problem nasila się podczas jazdy w korku, gdy wciąż trzeba ruszać i zatrzymywać się. Zadziwiająco głośno pracuje na nierównościach tylne zawieszenie, przednie wytłumiono bez zarzutu.

Generalnie podwozie spisuje się dobrze. Zapewnia wysoki komfort jazdy i dobrą, choć nie rewelacyjną stabilność ruchu. Sportowa jazda Sebringiem wymaga sporych umiejętności i ciągłej kontroli auta. Sprzyja jej bardzo precyzyjny i czuły układ kierowniczy. Może nawet trochę zbyt czuły, szybkie reakcje wozu na ruchy kierownicy wymagają przyzwyczajenia, a na początku są wręcz denerwujące.

Amerykańskiej limuzynie daleko do doskonałości. Oryginalny styl nadwozia psują nie do końca przemyślane detale, wnętrzu przydałaby się większa dbałość o wykończenie, silnik powinien mieć lepszą kulturę pracy, a podwozie należałoby konsekwentnie wyciszyć i z przodu i z tyłu.

Dorzućmy do tego jeszcze skromny bagażnik, a będzie wiadomo, dlaczego Sebring nie góruje nad Fordem Mondeo czy Citroënem C5, a do takich tuzów jak Audi A6, Mercedes E czy BMW 5 jest mu naprawdę daleko.

Cena wydaje się przystępna w zestawieniu z elitą klasy średniej wyższej, ale porównanie z konkurentami z tej samej półki wcale nie wypada tak dobrze. Szansą dla Europejczyka z Michigan może być amerykańskie pochodzenie, bo dla wielu nabywców, chcących się wyróżniać na drodze wciąż jest to mocna karta przetargowa.

Tylko czy wystarczy do przebicia rywali?

Gaz

Wysoki komfort jazdy, oszczędny silnik, precyzyjny układ kierowniczy, przestronne wnętrze, bogate wyposażenie

Hamulec

Niska kultura pracy silnika, przeciętne osiągi, niedociągnięcia w wykończeniu, luz w układzie napędowym, głośna praca

Summa Summarum

Amerykańskiemu "średniakowi" oprócz końcowego, wykończeniowego szlifu, brakuje przede wszystkim cichego i spokojnego silnika z zasilaniem common rail. Taka jednostka mogłaby radykalnie poprawić wizerunek tego niezwykłego, amerykańsko-europejsko-japońskiego auta.

Chrysler Sebring 2.0 CRD - kompendium

Copyright © Agora SA