Seat Ibiza SC - test | Za kierownicą

Wyraziste linie nadwozia, pomarańczowy lakier przywodzący na myśl piekielne Lamborghini, dwusprzęgłowa skrzynia DSG oraz dumny dopisek SportCoupe. Ibiza SC z pewnością obiecuje wiele. A ile daje?

Nie tylko soczysty, przykuwający wzrok kolor lakieru łączy hiszpańskiego malucha z samochodami z szarżującym bykiem na masce. Auto zawdzięcza swój zadziorny wygląd niejakiemu Luc'owi Donkerwolke, byłemu pracownikowi Lamborghini. To właśnie on współtworzył Gallardo i Murcielago, a w Seacie na stanowisku głównego projektanta zastąpił Waltera de'Silvę.

Choć nigdy nie byłem miłośnikiem charakterystycznego "emocion" Seata muszę przyznać, że na żywo auto zrobiło na mnie zaskakująco dobre wrażenie. Mając w pamięci obraz zwykłej, pięciodrzwiowej Ibizy nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że jako coupe narodziło się na nowo. To dlatego, że dzięki krótszym zwisom, niżej opadającej linii dachu i muskularnym, ostro zarysowanym tylnym błotnikom dwudrzwiowa Ibiza SC wydaje się dużo bardziej proporcjonalna. A za sprawą lusterek na smukłych stopkach, głębokich przetłoczeń w drzwiach czy wściekłych tylnych lamp wygląda cały czas świeżo w tłumie miejskich, nudnych lub po prostu bardziej opatrzonych aut.

Nie wszystko złoto...

Nie od dziś wiadomo, jak wielką rolę przy wyborze auta odgrywa pierwsze wrażenie. Seat ten test zdaje na piątkę z plusem. Jednak blask miłości od pierwszego wrażenia blednie po otwarciu drzwi. Kabinie wyraźnie brakuje wigoru i sportowego ducha, którym auto aż tryska na zewnątrz. Nie można zarzucić stylistom, że się nie starali, jednak efekt jest co najwyżej przeciętny. Nieźle prezentują się na przykład zegary w umieszczone w długich tubach oraz skórzana, mocno wyprofilowana, trójramienna kierownica z aluminiopodobnymi wstawkami. Reszta niestety rozczarowuje. Sztampowa, pozbawiona wyrazu konsola centralna, mało czytelna "guzikologia" w otoczeniu lewarka zmiany biegów oraz archaiczne wloty powietrza usypiają pozytywne odczucia rozbudzone przez atrakcyjne nadwozie. Nie zachwyca też ergonomia oraz jakość użytych materiałów, a przednie fotele jak na auto ze słowem "Sport" w nazwie są wyjątkowo mało sportowe.

Po ich odchyleniu pasażerowie uzyskują dostęp do tylnej kanapy, ale by zająć na niej miejsce trzeba wykazać się gibkością godną gimnastyczki. I to nawet w przypadku osób średniego wzrostu. Zresztą wysocy pasażerowie nie mają tam czego szukać. Miejsca na nogi jest jak na lekarstwo, a szybko opadająca linia dachu skutecznie ogranicza wolną przestrzeń nad głową.

Całkiem pojemny jest za to bagażnik. Z wynikiem 284 l Ibiza nie ma się czego wstydzić. Co prawda to tylko o kilka litrów więcej niż w Polo czy Fieście, ale za to o całe 14 litrów więcej niż w przypadku Peugeota 207. Szkoda tylko, że po złożeniu tylnej kanapy nie uzyskujemy idealnie płaskiej podłogi.

Technologii (nie)moc

Zawiedziony przeciętnością wnętrza, uruchomiłem silnik licząc po cichu na "auto emocion". Nie ukrywam, że oprócz hiszpańskiego temperamentu, liczyłem także na niemiecką precyzję. A dokładniej na Volkswagenowską, dwusprzęgłową skrzynię biegów DSG. Wszak skrót ten wciąż powszechnie kojarzony jest z błyskawiczną zmianą przełożeń oraz osiągami nieuchwytnymi dla zwykłych automatów. Nie raz miałem okazję sprawdzić ją w boju i zawsze mogłem wypowiadać się na jej temat w samych superlatywach. Niestety mały Seat stanowi w tym gronie niechlubny wyjątek.

Wbrew oczekiwaniom, reakcja na wciśnięcie pedału gazu przychodzi często z dużym opóźnieniem, skrzynia żongluje biegami według niezrozumiałego klucza, a oczekiwanie na kick-down trwa czasem wieczność. Czyżby chodziło o możliwe zmniejszenie zużycia paliwa? Jeśli tak, to gra nie jest chyba warta świeczki. Na przejechanie 100 km Ibiza potrzebuje średnio 8,5-9 l benzyny. Nie jest więc ani szybko, ani oszczędnie.

Być może problem leży w programie sterującym przekładnią, który inżynierowie musieli dostosować do współpracy z nieco leciwym, wolnossącym, benzynowym 1.6 pamiętającym jeszcze czasy Golfa czwartej generacji. Silnikowi wyraźnie brakuje elastyczności, a kręcony przez skrzynię w górne zakresy obrotów potwornie hałasuje.

Ten tandem zwyczajnie się nie sprawdza. Kierowcy, którzy lubią dynamiczną jazdę powinni raczej zainteresować się wersją z pięciostopniową, manualną skrzynią biegów, a zaoszczędzone 2 500 zł przeznaczyć na przyprawienie małego Seata dodatkowymi gadżetami. Ewentualnie - jeśli cena auta nie gra większej roli - wybrać wersje z mocniejszymi silnikami z doładowaniem (Ibiza FR oraz Cupra), z którymi to skrzynia DSG dogaduje się znacznie lepiej.

Ciepłe słowa należą się za to konstruktorom za bardzo dobre zestrojenie zawieszenia. Jest na tyle sztywne, by nawet przy szybkich zmianach kierunku gwarantować odpowiednią stabilność i jednocześnie na tyle komfortowe, aby na wyboistych drogach nie nadwyrężać najniżej położonych części kręgosłupa. Nieco bardziej bezpośredni mógłby być tylko układ kierowniczy.

Rachunek sumienia

Jak się okazuje, mimo bardzo zachęcającej aparycji, Ibiza SportCoupe ma swoje mniej pociągające strony. Trochę tak jak w dobrym małżeństwie, są plusy i minusy. Trzeba się tylko nauczyć z nimi żyć. Za auto z wolnossącym 1.6 oraz skrzynią DSG trzeba zapłacić co najmniej 54 290 zł. Sporo? A to cena "golasa", bez bajerów i - uwaga - klimatyzacji. Za manualną trzeba dopłacić 3 990 zł, za automatyczną - tysiąc złotych więcej. Przyciągający wzrok, soczysty lakier Lumina Orange wymaga dopłaty 2 690 zł, biksenony - 2 990 zł. W aucie, którym jeździliśmy na liście wyposażenia znajdował się również system audio z odtwarzaczem CD/MP3 z wejściem AUX i USB. To kolejne 2 290 zł doliczonych do nieubłaganie rosnącego rachunku. Razem daje to około 70 tysięcy złotych. Jak na umiarkowanie praktyczne, miejskie auto z nieszczególnie dynamicznym silnikiem, cena jest zabójcza. Tym bardziej, że za te same pieniądze można kupić nie tylko lepiej wyposażone, konkurencyjne Polo, ale nawet podobnie wyposażony i znacznie większy kompakt - Mazdę 3 czy Opla Astrę.

SUMMA SUMMARUM

Ibiza SC to miejska ślicznotka, potrafiąca w pierwszej chwili uwieść nawet zajadłych przeciwników charakterystycznego, Seatowego stylu. Niestety, w wersji z leciwym, benzynowym 1.6 i skrzynią DSG, poza atrakcyjnym wyglądem i świetnie na polskie warunki zestrojonym zawieszeniem, ma niewiele do zaoferowania. Co więcej, jest przy tym stanowczo za droga. W czasach, gdy marka walczy o utrzymanie na powierzchni jest to podwójnie zaskakujące.

GAZ

Atrakcyjny wygląd, dobrze zestrojone zawieszenie, spory bagażnik

HAMULEC

Mało dynamiczny silnik, zaskakująco kiepsko spisująca się skrzynia DSG, wysoka cena

Kompendium Seat Ibiza SC 1.6 DSG:

Bartosz Sińczuk

ZOBACZ TAKŻE:

Seat Palma - następca Exeo - ZOBACZ TUTAJ

Wszystko o Seacie Ibizie: oceny, dane techniczne, ceny

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.