Seat Altea 1.6 CNG - test | Za kierownicą

Czy samochód napędzany gazem ziemnym jest już alternatywą dla benzynowca? Tak, jeśli można go gdzieś zatankować

Z mocnym biciem serca wsiadam do czerwonego Seata. Jak przystało na minivana w wersji XL, Altea jest obszerna i wygodna. Ma wprawdzie dużo twardego plastiku i niezbyt funkcjonalną deskę rozdzielczą (puste przestrzenie można by zapełnić przełącznikami wciśniętymi w kąt), ale pozwala rozsiąść się na komfortowych fotelach, skorzystać z licznych schowków i chwycić w ręce zgrabną kierownicę.

Jednak moje myśli zaprząta nie wnętrze, lecz to, co w silniku i... bagażniku. Bo tak: benzyna, olej napędowy, LPG, benzyna i prąd, sam prąd, a nawet wodór - wszystko to zaliczyłem. A CNG jakoś nie. Mimo że pracowałem w Gazowni Warszawskiej i parkowałem swój wóz obok "gazowych" furgonetek.

Nim ruszę, chcę znaleźć wskaźnik rodzaju paliwa. Szukam i nic. Kiedy już tracę nadzieję - dostrzegam go hen na dole, tuż przy dźwigni do otwierania pokrywy silnika. Kiepsko, żeby coś odczytać, trzeba mocno się odchylić. Wciskam więc głowę w zagłówek i widzę, jak spod deski rozdzielczej łypie na mnie pomarańczowa dioda. Znaczy się - benzyna.

Szybko odkrywam, że tak przebiega każdy rozruch. Zimny silnik potrzebuje 3-4 min, by przejść na gaz. Kiedy wjeżdżam na rondo - jest już rozgrzany i sięga po danie główne - CNG. Nagle dusi się i traci moc. Robię "przygazówki", by nie zgasł.

Jakby na złość, droga za rondem wiedzie pod górę! Nie wiem, co się dzieje. Choć jeszcze przed chwilą paliły się dwie zielone kontrolki (co znaczy, że mam jeszcze 50 proc. gazu), auto ledwie zipie. Jakoś docieram na szczyt wiaduktu. Tu silnik odzyskuje wigor. Znowu głowa przy zagłówku i rzut oka na kontrolki. Benzyna!

Napięcie opada. Już się bałem, że moja pierwsza przygoda z gazem ziemnym skończy się na lawecie.

Zwykle instalacja zachowuje się bardziej przewidywalnie i wypalenie gazu sygnalizuje dźwiękiem. Trzeba wówczas dotknąć przycisku na wskaźniku z diodami (niewygodnie, robi się to na wyczucie), by silnik przerzucił się na benzynę. Na rondzie coś musiało się zaciąć, bo - jak okazuje się na stacji - gazu było dość. Panowie obsługujący jedyne w Warszawie dystrybutory CNG na ul. Kasprzaka dobrze znają ten model Seata. Sporo wiedzą też jeżdżący na "ziemnym" taksówkarze. Mówią, że instalacja rzadko się psuje, ale wymaga częstych regulacji. I faktycznie. Przy drugim tankowaniu wszystko gra.

Butle w bagażniku połykają 18 m3. Ta ilość gazu starcza w mieście na jakieś 240 km. Styl jazdy ma przy tym znikome znaczenie (plus minus 10-15km). Dopiero na trasie różnica sięga 90-100km.

Policzmy koszty. Te już na pierwszy rzut oka są zachęcające. Przy cenie 2,10 zł za litr CNG dystans 100 km po mieście pochłonął ok. 16 zł. Ten sam dystans Alteą 1.6 na benzynie po 3,90 zł za litr i przy spalaniu 10 l/100 km uszczuplił mój portfel aż o 39 zł. Trzeba jeszcze zamortyzować instalację, która kosztuje aż 8,5 tys zł. Nie jest to trudne, bo przy różnicy 23 zł na 100 km inwestycja zaczyna się zwracać już po 37 tys. km. Czyli w praktyce po półtora roku - dwóch latach.

Sceptyków może zdziwić zużycie benzyny: 10 l/100 km to dużo, ale też Altea XL do lekkich nie należy. Już w zwykłej wersji silnik 1.6 musi się nieźle napocić, by rozpędzić ważącą 1400 kg całość.

Chcąc nagle przyspieszyć, musimy wbić gaz w podłogę. W wersji CNG dochodzi jeszcze balast w postaci instalacji gazowej. Dodatkowe 100kg sprawia, że auto wygląda jak przed wakacyjną podróżą - tył "przygnieciony", koła w lekkim ukosie. I tak też się prowadzi.

Tendencja do myszkowania (wyczuwalna zwłaszcza w koleinach) wymaga korekcji kierownicą. W dodatku na gazie auto ma gorsze osiągi - przyśpieszenie do setki trwa o trzy sekundy dłużej. W mieście jest to dokuczliwe, na trasie utrudnia wyprzedzanie.

Kiepsko wygląda też bagażnik. Nie dość, że butla zubaża go o100 litrów, to jeszcze maskowanie elementów woła o pomstę do nieba. Zza zbyt kusej osłony wyziera goła blacha i jakieś styropianowe kształtki. Drobne bagaże nie mają się na czym oprzeć i spadają w czeluść między tylnym pasem a butlami. A wystarczyło dać płat odpowiednio dociętej dykty i przykryć go miękkim dywanikiem. Najwyraźniej producent uznał, że równie dobrze może zrobić to nabywca.

Mimo że testowana Altea nie jest wzorem prowadzenia i ma kiepskie osiągi, całkiem dobrze sprawdza się na co dzień jako rodzinny minivan. Tu jednak pojawia się pytanie: jak ją użytkować przy tak mizernej infrastrukturze stacji CNG? W Polsce jest ich raptem 24. Program drogowej "gazyfikacji" ciągnie się od lat w tempie gorszym niż autostrady. Jeśli ktoś zamierza jeździć głównie po mieście, w którym jest odpowiedni dystrybutor, problem nie istnieje. Gorzej, gdy w grę wchodzą długie trasy. W niektórych rejonach, takich jak Pomorze czy Podlasie, o zatankowaniu CNG można tylko pomarzyć. W innych nie wygląda to najgorzej.

Całe szczęście, że Altea prócz instalacji gazowej ma pełnowymiarowy bak (przy fabrycznych instalacjach najczęściej tylko 15 l). Ostatecznie można więc pokonać duży dystans bez tankowania gazu. Tyle że sporo drożej.

Co dalej z CNG?

Skoro samochód napędzany gazem ziemnym nie ma już tajemnic, pozostaje tylko jedna gazozagadka: jak długo będzie się opłacało jeździć na CNG? Wbrew pozorom nie jest to wcale problem ceny tego paliwa na rynkach światowych. Te będą pewnie rosły, bo gaz ziemny zaczyna mieć znaczenie strategiczne. Dla nas większe wyzwanie stanowią zakusy rządu, który jeszcze wiosną ubiegłego roku planował obłożenie CNG akcyzą.

Gaz ziemny w samochodach cieszy się poparciem w wielu krajach Europy, podobnie jak LPG, ze względu na małą szkodliwość dla środowiska.

Prócz możliwości wjazdu do stref zamkniętych dla zwykłych aut i ulg w opłatach ekologicznych kierowcy decydujący się na instalację CNG mogą liczyć na dopłaty w wysokości nawet 2000 euro. Niemcy zamrozili podwyżkę stawki akcyzowej na CNG do 2018 r. U nas o ulgach nie ma mowy.

Dobrze zatem, że przynajmniej polski parlament utrzymał zerową stawkę akcyzy do 2013 r. (nie uległa też zmianie stawka podatku akcyzowego na LPG). Zapisano to w ustawie, więc żaden minister nie zmieni tych regulacji.

Co potem? To jest właśnie gazozagadka. Jej rozwiązaniem będzie zapewne jakiś podatek. Pozostaje nadzieja, że wyższa cena gazu wciąż będzie konkurencyjna dla benzyny, a branża CNG mocno stanie do tego czasu na nogi. By tak się stało, potrzebne są przede wszystkim kolejne punkty tankowania, bo założenie odpowiedniej instalacji albo kupienie auta fabrycznie przygotowanego do zasilania CNG nie stanowi już problemu

Gaz

Niskie koszty eksploatacji na gazie ziemnym, obszerne i funkcjonalne wnętrze, wygodne i dobrze wyprofilowane fotele, bogate wyposażenie

Hamulec

Wygórowana cena, wysokie zużycie paliwa, nerwowe prowadzenie na gorszych nawierzchniach

Summa Summarum

Wyposażenie Altei XL w instalację gazową to dobry pomysł, bo w wersji benzynowej jednobryłowy Seat jest paliwożerny. By jeździć na CNG, trzeba nieco głębiej sięgnąć do portfela, ale w obecnych realiach zwrot wydanych pieniędzy następuje zdumiewająco szybko. Szkoda tylko, że butle wyraźnie ograniczają ładowność auta, a estetyka ich montażu przywodzi na myśl czasy PRL-u...

 

Dariusz Dobosz

Seat Altea XL 1.6 CNG - kompendium

Ważniejsze elementy wyposażenia seryjnego: ABS z systemem wspomagania siły hamowania, układ optymalizacji przyczepności podczas hamowania silnikiem, system kontroli trakcji, czołowe, boczne i kurtynowe poduszki powietrzne. Elektryczne sterowniki szyb w przednich i tylnych drzwiach, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, relingi dachowe, centralny zamek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.