Mercedes R 350 CDI L 4Matic - test | Za kierownicą

Najbardziej pojemny z osobowych Benzów dobił właśnie wieku średniego i z tej okazji doczekał się kuracji odmładzającej. Czy nowe oblicze klasy R przekona do siebie klientów? A może nie akceptują oni vana z gwiazdą?

Długie podróże samochodem są męczące. Nawet zakochani w ryczących wiertarkach po 500 km za ich kierownicą miękną i następnym razem rozważają podróż pociągiem lub samolotem. No, chyba że pomyślimy o limuzynie. Cichej, komfortowej, z porządną ilością miejsca na nogi, najlepiej z mocnym i oszczędnym turbodieslem między kołami. A gdyby tak stworzyć limuzynę wśród vanów? W końcu na wakacje nie jeździ się w pojedynkę, a sedany mają swoje ograniczenia.

Zaprawiony w eksplorowaniu nowych segmentów Mercedes postanowił dołączyć taki wóz do oferty swoich kombiaków i terenówek. Projekt wystartował jako koncept w 2001 r. (Vision GST, czyli Grand Sports Tourer), a cztery lata później objawił się w wersji produkcyjnej jako klasa R. Niestety, mimo bogatego résumé (wersje z napędem na 2 i 4 koła, dwa rozstawy osi, a do tego szeroka oferta silników z najjaśniejszą gwiazdą 63 AMG na czele), klienci nie chwycili koncepcji uniwersalnego MPV z gwiazdą.

Jeśli głównym przewinieniem "erki" było osobliwe spojrzenie, nieprzystające do pozostałych Mercedesów, wersja po faceliftingu może liczyć na rychłe zbawienie. Styliści ostrym cięciem przeszczepili jej przedni pas z Vito , muskularnymi przetłoczeniami nawiązujący do klasy E . Wielkie reflektory i jeszcze większy grill uzupełniają paciorki diod LED w zderzaku. Diody znalazły się również w tylnych lampach, które teraz nabrały współczesnej świeżości. Całość z ponętnie zadartą linią okien ma niezłe proporcje, ale i niezłą nadwagę (2295 kg).

Niestety, czuć to podczas jazdy. R-klasa prowadzi się z precyzją zdalnie sterowanego pocisku, o ile kierowca nie zechce nagle ingerować we współrzędne celu. Ten cel to komfort jazdy. Zawieszenie w trybach Comfort i Normal ma spory skok i perfekcyjnie połyka zarówno faliste nierówności, jak i wszelkie uszkodzenia nawierzchni. Trudno nie sięgnąć po wyświechtane stwierdzenie, że Mercedes wręcz płynie po drodze. Właściciele starych "esek" poczują się tu jak w domu, również za sprawą pozbawionego refleksu układu kierowniczego, który myli opór z czuciem nawierzchni. Stoickiego spokoju nie zakłócają nawet 20-calowe alufelgi, dostępne z pakietem AMG.

A co z trybem Sport? Elektronika spina nieco rozmiękczone nastawy układu jezdnego, redukując i tak niezbyt wyraźne przechyły nadwozia. Większe dziury zawieszenie zaczyna kwitować cichymi stukami, nie odżegnuje się jednak od ich łagodnego tłumienia. Na mocno wyprofilowanych łukach kierowcę subtelnie asekuruje ESP. Nawet, gdy znieczulimy elektronikę i sprowokujemy poślizg, 5,2-metrowa "erka" ospale odzyska trakcję i podąży właściwym torem jazdy. Dowodzenie przejmuje wtedy napęd 4Matic, który dostarcza moment obrotowy do obydwu osi w stałej proporcji 45:55. Poza asfaltem przydaje się możliwość zwiększenia prześwitu o 15 mm (do prędkości 40 km/h).

Mercedes R 350 CDI zastępuje wersję 320 CDI (224 KM). W porównaniu z poprzednikiem, silnik ma zwiększone o 0,3 bara ciśnienie doładowania, zmniejszony z 17,7 do 15,5:1 stopień sprężania i turbosprężarkę o zmiennej geometrii łopatek.

Obdarzony solidnym ciągiem turbodiesel V6 ma wyśmienite maniery. Generuje 265 KM i aż 620 Nm maksymalnego momentu, dostępnego od 1600 do 2400 obr/min. R-klasę wprawia w ruch bez zadyszki i wydaje się wymarzonym towarzyszem na dalekie wycieczki, także ze względu na akceptowalny apetyt. W mieście zużywa średnio ok. 13 l/100 km, na drodze ekspresowej zaś 9-10 l/100 km. Sparowana z nim skrzynia 7G-tronic nie pracuje co prawda tak aksamitnie jak konstrukcje BMW , ale z typową dla Mercedesów empatią redukuje bieg już po łagodnym wciśnięciu pedału gazu.

Rozstaw osi R-klasy w wersji L wzrasta z 297,5 do 321 cm.

Przepastna kabina "erki" mieści do siedmiu pasażerów, ale najlepiej podróżuje się tu... we czwórkę. Z przodu czekają dwa klubowe fotele, przedzielone pełnym schowków tunelem środkowym, a za nimi dwa szersze siedzenia oraz jedno awaryjne miejsce pośrodku. Ciasno? Szerokość wnętrza (155/156,2/125 cm) niewiele odbiega od tej w VW Sharanie (155,7/157,8/125,4 cm). Pasażerowie osłaniani przez drzwi równie wielkie jak te w Maybachu 62 mogą założyć nogę na nogę, jednak ich fotele nie grzeszą wyprofilowaniem. To samo dotyczy trzeciego rzędu, gdzie komfortowo poczują się dwie osoby o wzroście do 1,75 m. Zmyślna budowa siedzeń pozwala cieszyć się za to płaską podłogą bagażnika, który mieści od 633 do 2385 litrów. W tym przypadku ekwiwalent 2385 litrów równa się 2-osobowe łóżko o długości 219 cm.

Opcjonalny, wielokonturowy fotel kierowcy R-klasy - w przeciwieństwie do innych modeli - reguluje się panelem z boku siedziska, a nie na drzwiach. I w przeciwieństwie do innych modeli, wyższym kierowcom może zabraknąć zakresu regulacji wzdłużnej, siedzenie nie odsuwa się bowiem zbyt daleko. Jeszcze jakieś skazy? Nienaganny montaż, wstawki ze skóry i aluminium oraz nowe zegary i kierownica nie są w stanie ukryć, że kokpit Mercedesa ma swoje lata. Instrumenty sterowania pochodzą z archiwalnych półek koncernu, a piętą achillesową jest telematyka pozbawiona pokrętła, ułatwiającego przedzieranie się przez system Comand. Irytuje wielopiętrowe menu komputera pokładowego, sterowanego przyciskami na kierownicy, a do tego - brak gniazdka 230V. I jak na luksusową salonkę, sporo tu tworzyw sztucznych, pokrywających m.in. boczki drzwi.

R-klasy nie kupuje się z pobudek czysto egoistycznych. Wnętrze rozpieszcza komfortem, ale za kierownicą nie myśli się o nadkładaniu drogi do celu. Prędzej o wolnym miejscu parkingowym. Na długiej liście opcji jest jednak pozycja, która umili samotne przejażdżki, a może i zachęci do odkurzenia stojaka z płytami. System audio Harman Kardon (jedyne 4 595 zł) brzmi wybornie i potrafi zatrzymać w środku na dłużej niż do końca aktualnie odtwarzanego kawałka. Wysokie tony są czyste, niskie przypominają cios tępym narzędziem, a to wszystko bez wyszukanych opcji korekcji dźwięku.

Komu nie przystoi kupować vana w salonie Volkswagena , Renault czy Chryslera , a Mercedes Vito kojarzy mu się z wołem roboczym, ten może pomyśleć o R-klasie. Krótka, 5-osobowa wersja konkuruje z BMW 5 GT , natomiast długiej trudno znaleźć rywali. Ceny odmiany 350 CDI L 4Matic startują od 277 tys. zł, a po doposażeniu m.in. w system Comand (15 645 zł), panoramiczny dach (12 035 zł) czy pakiet AMG (24 617 zł) i 20-calowe alufelgi (10 667 zł w pakiecie), w salonie Mercedesa zostawimy ponad 400 tys. zł.

GAZ Przestronność kabiny, ogromny bagażnik, mocny turbodiesel i niezły automat, wyśmienity komfort jazdy, dobra trakcja, bogata lista opcji z doskonałym systemem audio

HAMULEC Skromny zakres regulacji wzdłużnej fotela kierowcy, symboliczne środkowe miejsce i płaskie fotele w drugim rzędzie, niedostatki w obsłudze pokładowej elektroniki, otępiały układ kierowniczy

SUMMA SUMMARUM R-klasa to prom na kołach, stworzony z myślą o relaksacyjnej atmosferze dla 4 lub 6 pasażerów. Gdy jednak zwrócić uwagę na detale, tańsza konkurencja zdaje się lepiej odrabiać lekcje z dziedziny wychowania do życia w rodzinie. Nawet w salonie Mercedesa nietrudno o funkcjonalny model z napędem na cztery koła - wystarczy spojrzeć na E-klasę w wersji kombi lub na ML-a . Luka między nimi jest wąska, a "erce" - nawet po facelitingu - może nie starczyć sił, by się przez nią przepchnąć i dotrzeć do klientów.

Kompendium | Mercedes R 350 CDI L 4Matic

Nowy Mercedes R-klasy - GALERIA

R-klasa po faceliftingu

Mercedes R-klasa - ogłoszenia

https://moto.pl/MotoPL/0,90115.html?tag=moto

Więcej o:
Copyright © Agora SA