Mercedes C 200 CGI - test | Za kierownicą

C-klasa to Mercedes wyzwolony. Modnie wygląda, chętnie skręca i dobrze smakuje nawet z niewielkimi, acz doładowanymi benzyniakami. Teraz dobre ma stać się jeszcze lepsze - po latach wiernej służby Kompressory ustępują pola silnikom CGI, wspomaganym turbosprężarkami. Tylko co ze starym przysłowiem?

Skórzane kurtki, wyzywająca czerwień ust, pierwsze płyty CD, telefony komórkowe wielkości cegieł i "Dynastia" to przykładowy zestaw wspomnień z lat 80. W tej samej dekadzie Mercedes po raz pierwszy wystawił swojego zawodnika w klasie małych sedanów. Niestety, Baby-Benz nie miał lekko z dotychczasowym mistrzem tej kategorii wagowej - BMW serii 3. Ówcześni yuppies, czyli młodzi, piękni i bogaci, pragnęli prestiżu o dynamicznym zabarwieniu, a słowo "dynamicznym" gdzieś się Mercedesowi zapodziało. Zresztą, wyobrażacie sobie "Ptaszka na uwięzi" z kwitnącą, blondwłosą Goldie Hawn, wsiadającą do... 190-ki?

Dziś jednak miejsce jej filmowej "trójki" kabriolet z powodzeniem mogłaby zająć C-klasa. W ofercie nie ma co prawda wersji ze składanym dachem, ale podwójne okno dachowe rozjaśni kabinę sedana nawet w pochmurne dni. O ile wersje Classic i Elegance wyglądem hołdują mercedesowskiej tradycji, o tyle Avantgarde - szczególnie z pakietem AMG - już na postoju kipi energią. Nic dziwnego, że Niemcy zrobili dla niej wyjątek i po raz pierwszy w czterodrzwiowym modelu zdecydowali się umieścić gwiazdę na wlocie powietrza. Dotychczas był to jedynie przywilej wersji coupe, tak samo jak brak środkowego słupka.

Trochę to trwało, ale Mercedes klasy C (W204) uwolnił się wreszcie od manier 190-ki (W201) i zbliżył charakterem do BMW serii 3 . Nie ma tu śladu po flegmatycznych odruchach, znanych z innych braci czy... Audi A4 . C-klasa jest skupiona, ale nie spięta, zwinna, ale nie nerwowa. Gdzieś tam tkwi w niej doza lenistwa, w sam raz do szybkiej jazdy autostradą. Hydraulicznie wspomagany układ kierowniczy ma dobre wyczucie, a sprężyście zestrojone zawieszenie bezboleśnie (i cicho) rozprawia się z dziurami. Wbrew etykiecie AMG, Mercedes nie wymaga regularnych wizyt u ortopedy czy mierzenia krawężników. A to wszystko bez konieczności wciskania guziczków w zależności od nastroju i towarzystwa.

C-klasa ma jednak coś, czego na razie nie znajdziemy w "trójce". 200 CGI to przedstawiciel nowej rodziny silników z bezpośrednim wtryskiem i turbodoładowaniem, które zajmą miejsce stosowanych od lat Kompressorów. Pośrednia 200-ka z pojemności 1,8 litra wyciska moc 184 KM - taką samą jak 230 K, ale osiąganą przy niższych obrotach (5230 zamiast 5500 obr./min) i maksymalny moment obrotowy 270 Nm, dostępny już przy 1800 obr./min (Kompressor: 250 Nm przy 2800 obr./min). Ten ostatni płynie do kół tylnej osi za pośrednictwem 6-biegowej, ręcznej skrzyni. Na liście opcji widnieje jeszcze 5-biegowy automat.

Niemcy obiecują, że wydusili z nowego silnika o ton lepsze osiągi (100 km/h pojawia się na prędkościomierzu po 8,2 zamiast 8,6 s) i nie ma powodu, by im nie wierzyć. Choć pod maską pracuje turbosprężarka, kierowca ma do dyspozycji większą porcję momentu przy niższych obrotach, a użyteczny ciąg pojawia się już przy ok. 1,4 tys. obr./min. Najbardziej cieszy jednak, że C-klasa nie słabnie bliżej czerwonego pola i efektywnie obsłuży nawet tych, którzy z przyzwyczajenia lubią zredukować 1 lub 2 biegi podczas wyprzedzania. Motor jest tak elastyczny, że co bardziej leniwi mogą używać jedynie biegów 1-2-4-6.

Już Kompressory nie były zbyt paliwożerne, ale wersje CGI chwalą się jeszcze niższym apetytem. Testy zużycia paliwa potwierdzają, że przesiadka była warta zachodu. C-klasa za miastem bez specjalnych starań zaspokaja się 6,5 l/100 km. Codzienne dojazdy do pracy windują ten wynik do około 11 l/100 km. W korkach kojąco działa na kieszeń sprawny system start-stop. Szkoda tylko, że komputer nie zapamiętuje woli kierowcy, który nie chce skorzystać z dobrodziejstwa tego dodatku i przy każdym uruchomieniu silnika aktywuje go na nowo. Jeszcze jakieś bolączki? Chyba niezbyt szlachetne, choć stłumione brzmienie rzędowej "czwórki".

Wewnątrz C-klasa sprawia wrażenie wykutej z jednego kawałka stali. Nienaganne materiały, pieczołowite spasowanie i bogate (opcjonalne) wyposażenie jasno sygnalizują, że przekroczyliśmy próg klasy premium. Właściciele starszych limuzyn z gwiazdą bez trudu odnajdą się wśród poukładanych po staremu instrumentów. Jest jeszcze coś, co nie zmieniło się od czasów 190-ki. Baby-Benz (a dziś właściwie Junior-Benz) to auto stworzone raczej z myślą o podróżowaniu w pojedynkę lub we dwójkę. Z tyłu wygodnie rozsiądą się jedynie osoby o wzroście poniżej 180 cm, a i z przodu w wersji z szyberdachem doskwiera niewielka ilość miejsca nad głową.

Inne wady? Przednie fotele - mimo obfitego wyprofilowania oraz ergonomicznych zagłówków Neckpro - mają zbyt krótkie siedziska, a pozbawiony blasku projekt deski rozdzielczej w prostej linii wywodzi się z przednionapędowej B-klasy. Ten purystyczny wyrzut traci jednak na znaczeniu, bo lada dzień do salonów trafią C-klasy z tą samą gamą silnikową, ale w nowym opakowaniu i z kokpitem wzorowanym na flagowych limuzynach Mercedesa. Na koniec rzut oka pod tylną klapę, gdzie kryje się foremny, 475-litrowy bagażnik. O ile Audi A4, BMW serii 3 i Infiniti G mają kufry podobnej wielkości, o tyle udając się w podróż Lexusem IS lub Volvo S60 , jedną walizkę trzeba będzie zostawić w domu.

Właśnie Volvo kusi najlepszą wśród porównywalnych modeli ceną - 122,7 tys. zł za model napędzany 1,6-litrowym turbobenzyniakiem o mocy 180 koni. Na drugim końcu skali jest Lexus IS 250 z 208-konną widlastą "szóstką" i 6-biegowym automatem (cena od 153,6 tys. zł). Zasilane wolnossącym motorem R4 o mocy 170 koni BMW 320i kosztuje co najmniej 133,3 tys. zł, a Infiniti G dostaniemy tylko w mocnej wersji 37 (320 KM, 184,5 tys. zł). Sercem najbliżej Mercedesowi C 200 CGI do Audi A4 2.0 TFSI (180 KM), wycenionym na 130,5 tys. zł. Sama C-klasa to teoretycznie wydatek 133,2 tys. zł. Teoretycznie, bo klasa premium nie może obyć się bez dodatków. Za wariant Avantgarde z pakietem AMG, 18-calowymi obręczami, dachem panoramicznym, nagłośnieniem Harman Kardon i tak dalej trzeba dopłacić około 50 tys. zł.

GAZ jakość wykończenia godna klasy premium, wyśmienita ergonomia miejsca kierowcy, elastyczny i oszczędny silnik, gładka zmiana biegów, dobrze wyważony układ kierowniczy, sprężyste zawieszenie, długa lista opcji

HAMULEC o numer za duża kierownica, krótkie siedziska przednich foteli, skąpa ilość miejsca z tyłu, brak automatycznej skrzyni 7G-Tronic w ofercie, drogie dodatki (np. nawigacja, złącze multimedialne i nagłośnienie kosztują łącznie 15 tys. zł)

SUMMA SUMMARUM Już ponad trzy dekady minęły, odkąd Mercedes wprowadził na rynek pierwszego turbodiesla i choć jego ewolucja trwa do dziś, poczciwe benzyniaki nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Nadal mają w zanadrzu szerszy zakres użytecznych obrotów i prostszą budowę, a w przypadku wersji CGI - niewiele wyższy apetyt. Serce C-klasy to czołówka rzędowych "czwórek", podobnie jak silnik 1.6 HTP autorstwa BMW i PSA czy 1.8 TFSI od Audi .

A C-klasa? Przystojna z zewnątrz i schludna w środku, na drodze gra w lekkoatletycznych konkurencjach. Można się nią cieszyć w każdym wieku i to bez obawy, że ktoś posądzi nas o podkradanie auta ojcu czy o bycie własnym szoferem. BMW, czekamy na twój ruch!

Mercedes C 200 CGI | Kompendium

Nowy Mercedes klasy C od AMG - GALERIA

C-klasa po faceliftingu

Mercedes C-klasa - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA