Hyundai i10 1.1 CRDi - test | Za kierownicą

Ma małe rozmiary i spore zalety. Hyundai i10 został w dwóch krajach uhonorowany tytułem Samochodu Roku 2008. W Chile i Indiach. Czy sprawdzi się na dziurawych drogach Polski?

Jego produkcją zajmuje się Hyundai Motor India. Curry nie lubię, z Indiami mam niewiele wspólnego. Na dodatek znajomy słysząc, czym aktualnie jeżdżę, mało nie spadł z krzesła. Ale kiedy godzinę później siedzieliśmy w i10 z silnikiem diesla, uznał, że jego śmiech był przedwczesny.

W Indiach, największej demokracji świata, potrzeba dużo aut, najlepiej niedrogich. Tam Hyundai i10 walczy o prymat z innymi maluchami - m.in. autami koncernu Tata. Na europejskim rynku czeka go dużo ostrzejsza konkurencja i bardziej wymagający klienci. Wielu ciągle sądzi, że to auta składane z puszek po mielonce w jakimś dalekim kraju. Co do egzotycznego pochodzenia, mają rację, ale co do jakości - nie. W małych autach najbardziej rażą wszelkie niedociągnięcia, a tych nie ma tu wiele.

Hinduskie dzieci ujmują urodą, co z autami? i10 wyglądem może nie porywa, ale pozytywnie wyróżnia się z tłumu. Ciekawy przód, udany tył, duże światła - wszystko jest praktyczne, i nawet zgrabne. Zaskoczeniem jest wysokość: Hyundai mierzy 155 cm, czyli o 12 cm więcej niż np. Ford Focus . Dzięki temu łatwo znaleźć go na parkingu - wystarczy iść w kierunku tego auta, które najbardziej wystaje. Spora wysokość wpływa też na jakość podróżowania - wnętrze jest mimo wszystko przestronne. Co nieco plastikowe, za to całkiem ergonomiczne. Fotele są wystarczająco wygodne, choć pozbawione trzymania bocznego. Wysoko umieszczony drążek zmiany biegów ułatwia ich obsługę. Standardem jest radio z CD i mp3, manualna klimatyzacja, elektrycznie regulowane lusterka i szyby, centralny zamek, regulacja wysokości siedzenia kierowcy i oświetlony bagażnik. Całkiem pojemny - dodajmy - bo mieszczący 225 litrów. A złożenie tylnych siedzeń zwiększa przestrzeń ładunkową do 910 litrów (ale bez płaskiej podłogi).

Silnik diesla w i10 nie jest idealny. Zanadto wibruje i hałasuje. Kiedy w mroźny poranek wsiadłem do samochodu i przekręciłem kluczyk, przypomniało mi się C-330 mojego wujka. Gdy się nagrzeje (silnik nie wujek) mniej się trzęsie, ale wciąż pozostaje głośny. Mimo że trzycylindrowy diesel generuje 75 koni, nie porywa osiągami. Prawie 16 sekund do setki to wynik poniżej oczekiwań. Szybciej przyspiesza większa i cięższa od i10 Fiesta o podobnej mocy. Może to i dobrze, bo wysokie nadwozie nie skłania do szybkiej jazdy.

Auto przechyla się na zakrętach, jego małe kółka walczą z nierównościami drogi, a hałaśliwy silnik zaczyna dokuczać. Za to w mieście Hyundai i10 sprawdza się świetnie. Jeździ się nim wygodnie, a i parkowanie nie nastręcza kłopotów. Widoczność we wszystkie strony jest dobra, więc nie zaskoczy cię jakiś słupek na parkingu. A jeśli nie wiesz, ile miejsca zostało do końca, wystarczy otworzyć okno i wyciągnąć rękę.

Hyundai i10 1.1 CRDi jest też ekonomiczny, choć nieco oszukuje. Po zatankowaniu wskazówka poziomu paliwa bardzo długo pozostaje nieruchoma. Kiedy zacząłem myśleć, że silnik jeździ dzięki sile woli, zaczęła opadać tak szybko, jakby chciała nadrobić zaległości. Nie zmienia to faktu, że średnie spalanie (4,7 l/100) w praktyce niewiele odbiega od deklarowanego (4,3 litra w cyklu mieszanym i 5,3 litra w mieście). Umiejętnie obchodząc się z gazem można bez problemu pokonać na 35-litrowym baku ponad 800 km.

Mały Hyundai z dieslem kosztuje 42 990 złotych. Na tle konkurentów - niemało. Jednak kiedy uwzględnimy wyposażenie obejmujące udogodnienia wymagające gdzie indziej dopłaty, okaże się akceptowalna. Zwłaszcza że i10 jeździ się tanio i jest objęty 3-letnią gwarancją bez limitu kilometrów. Jeden z kobiecych tygodników uhonorował nawet Hyundaia i10 za ekonomiczną jazdę. Przed kolegami też nie należy się go wstydzić.

Gaz

ekonomika jazdy, pojemny bagażnik, bogate wyposażenie

Hamulec

głośny silnik i brak osiągów

Summa Summarum

Ciekawe i ekonomiczne auto, praktyczne w mieście, niewygodne poza nim

Hyundai i10 CRDi - kompendium

Więcej o:
Copyright © Agora SA