Ford Fiesta 1.6 TDCi vs. Honda Jazz 1.4 i-VTEC - test porównawczy

Chcesz oszczędzić, kup samochód z silnikiem... No właśnie, z jakim? Sprawa nie jest oczywista, bo decyduje nie tylko to, co pod maską. Czyli - diesel czy benzyna?

Kiedyś wszystko było jasne. Kto stawiał ekonomiczną eksploatację ponad wszystko, kupował diesla. O statusie króla szos mógł jedynie pomarzyć, ignorując przy okazji docinki o śmierdzącym klekocie. Jednak na stacji paliw właściciel powszechnie pogardzanego "rechota" odzyskiwał dobry humor.

Co prawda wersje wysokoprężne dawniej też były zazwyczaj droższe od benzynowych, ale duża różnica w cenie benzyny i oleju napędowego, a także spora dysproporcja w spalaniu na korzyść diesla pozwalały szybko zamortyzować przedsięwzięcie. I nie trzeba było być wcale długodystansowcem. Wystarczył rok góra dwa, by cieszyć się z tego, co zostało w portfelu. A teraz? Turbodiesle są dużo żwawsze i cichsze, ale już nie tak atrakcyjne. Różnice w cenie paliw są niewielkie, a bywa że...żadne.

Wszystko się zmienia. Zdumiewają nas rzeczy, które za kilka lat będą uznane za oczywiste. Włoski Fiat przejmuje amerykańskiego Chryslera i niemieckiego Opla, Jaguarem i Land Roverem zarządzają Hindusi a słynne włoskie Lamborghini należy do Volkswagena.

Dlaczego więc nie postawić naprzeciwko Hondy Jazz ze 100-konnym benzynowcem (1.4 i-VTEC) i Forda Fiesty napędzanego 90-konnym turbodieslem (1.6 TDCi)? Tym bardziej, że Jazza z silnikiem diesla nie znajdziemy w ofercie.

Mała Honda właśnie przeszła modernizację, a Fiesta jest autem na wskroś nowym. I to czuje się na każdym kilometrze. Estetyka Forda jest porywająca. Frapujące kształty nadwozia, nienagannie wykończone i dobrze wyciszone wnętrze, miłe dla oka detale - to wszystko sprawia, że obcowanie z Fiestą to czysta przyjemność. Zawieszenie nie jest zestrojone zbyt sztywno, dlatego zapewnia dobry komfort jazdy. Świetnie działa układ kierowniczy.

Honda w kwestii stylizacji Jazza zrobiła niewiele. Auto jest nieco ładniejsze i bardziej foremne od poprzedniej generacji. Wciąż mamy do czynienia z prostym w kształtach minivanem, który nie porywa swym wyglądem. Wnętrze, choć poprawnie wykończone, nie jest tak przytulne jak w Fordzie. Tworzywa, miejscami w słabym gatunku, zbyt mocno zaznaczają swoją obecność. Lepsze mogło by być też wyciszenie. Silnik na wyższych obrotach hałasuje. Jazz jest jednak bardziej funkcjonalny od Fiesty. Przedział pasażerski daje poczucie przestronności jak w kompakcie. Większy niż w Fordzie jest także bagażnik. Pomysłowo składane fotele tylne dają nie tylko możliwość powiększenia kufra, ale pozwalają też przewozić wysokie przedmioty za pierwszym rzędem siedzeń.

Prowadzenie Jazza nie jest tak przyjemne jak Fiesty. Wyższe i nieco węższe nadwozie Hondy zmusza kierowcę do większej czujności. Chociaż osiągi obu aut na papierze są porównywalne, to jednak Ford daje więcej radości z jazdy. Turbodiesel ma znacznie lepszą elastyczność, przyspiesza spontanicznie na każdym biegu, nie zmusza do częstej zmiany przełożeń. Benzynowiec Hondy od trzeciego biegu wzwyż reaguje na gaz ospale.

Na koniec to, co najistotniejsze - koszty. Honda deklaruje, że nie wprowadzi do Jazza turbodiesla, bo sprawę załatwia bardzo oszczędny silnik benzynowy. Stukonny 1.4 i-VTEC prezentuje się pod tym względem naprawdę nieźle. W polskich warunkach spala średnio ok. 7 l/100 km. Przy tym samym stylu jazdy wynik Fiesty 1.6 TDCi jest o litr lepszy. Jeśli zestawimy to z cenami samochodów, to żadne rozważania nie mają sensu - zakup Forda to krok bezapelacyjnie rozsądniejszy.

Sprawa się komplikuje gdy weźmiemy pod uwagę, o ile bogatszym wyposażeniem dysponuje Honda. Doposażona do podobnego poziomu Fiesta kosztuje nie 49 500, ale 61 400 zł. By zniwelować różnicę do Jazza 1.4 i-VTEC niższymi kosztami paliwa trzeba przejechać Fiestą 1.6 TDCi ok. 90 000 km. Sporo. Dla przeciętnych użytkowników oznacza to od 4 do 6 lat eksploatacji. Poza tym usunięcie ewentualnych awarii jest dużo kosztowniejsze w przypadku diesla. Kalkulacja Hondy ma zatem sens.

Diesel nie zawsze musi być górą. Tyle tylko, że Fiesta robi sporo lepsze wrażenie niemal pod każdym względem i poziom wyposażenia wcale nie musi decydować o wyborze nabywcy. Poza tym Forda można doposażyć tylko częściowo, i wówczas okres amortyzacji znacznie się skróci.

Summa summarum

Zdecydowanie wybieram Fiestę, godząc się nawet z krótką listą wyposażenia seryjnego. Jest ładniejsza, ma lepszy silnik, pewniej się prowadzi. To samochód ze wszech miar dojrzalszy konstrukcyjnie i przyjemniejszy w codziennej eksploatacji. Widać wyraźnie, że opracowanie nowego auta pozwala mocniej odskoczyć od konkurencji. Szkoda, że cenową atrakcyjność Fiesty okupiono tak skromnym wyposażeniem, ale taki ukłon w stronę nabywców z cieńszym portfelem też się liczy. Honda nie daje takiej możliwości, a szkoda.

Kompendium

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.