BMW 335i Cabrio - test | Pierwsza jazda

Komfortowe i praktyczne jak żaden inny kabriolet z Bawarii. W dodatku eleganckie i szybkie. Oto pierwsze BMW ze składanym sztywnym dachem

W niewielkim miasteczku Scottsdale niedaleko Phoenix noce są o tej porze chłodne. Rześkie poranne powietrze łagodzi skutki jet lagu. Resztę załatwiają lurowata, za to półlitrowa kawa z mlekiem oraz widok wchodzącego do hotelu faceta z koltem u pasa (w Arizonie nie trzeba pozwolenia na broń, wystarczy mieć 21 lat). Już dotarło do mnie, że jestem w Stanach.

22 sekundy (ale nie do setki)

A oto powód wizyty. Kilkanaście BMW 335i cabrio na hotelowym parkingu. Przyglądam im się z ulgą. Dlaczego? Bo większość czteroosobowych coupé-cabrio cierpi na dwie przypadłości. Pierwsza to wielka zachodząca nad głowę kierowcy przednia szyba, która psuje poczucie wolności, jakie daje jazda kabrioletem. Druga to niezgrabne, wielkie tyłki - za te odpowiada twardy dach, który trzeba zmieścić do bagażnika.

Na szczęście w BMW proporcje są zachowane. Trójka cabrio jest równie elegancka co jej trzy poprzedniczki. A przy tym o wiele bardziej niż one praktyczna. Wszystko dzięki nowej technice składania twardego dachu - najpierw trzy elementy układają się jeden nad drugim, potem zgrabnie znikają w bagażniku. Wystarczą 22 sekundy. Ciekawe, czy za dziesięć lat wszystko to będzie działać równie precyzyjnie. Najnowsze kabriolety już nie zimują w garażach. Bez wątpienia za kilka lat będą miały większe przebiegi od jeżdżących dziś egzemplarzy.

Wszystko jednak ma swoją cenę. Eleganckie proporcje udało się zachować kosztem przestrzeni bagażowej. Przed złożeniem dachu trzeba przygotować miejsce w kufrze. Kiedy rozłożymy specjalną osłonę z 350 litrów, na bagaż zostaje tylko 210, czyli niewiele więcej niż w Seicento. Sytuację ratują dostępne za dopłatą firmowe walizki, które można wrzucić na tylne fotele.

Stara skóra nie parcieje

Stawiam ochraniacz od wiatru, podnoszę szyby i w drogę. W samochodzie nawet przy wyższych prędkościach chłód nie jest dokuczliwy, ale nie miałbym nic przeciwko szalikowi z ciepłego powietrza, jaki ma Mercedes SLK.

Ale i BMW ma coś ekstra. To specjalna skóra na siedzeniach - ponoć odporna na promieniowanie słoneczne. Zmniejsza nagrzewanie foteli nawet o 20 stopni i ma wyglądać świeżo nawet za dziesięć lat.

Po założeniu dachu jednie łączenia na słupku C zdradzają, że to nie coupe. Wnętrze jest wciąż świetnie nasłonecznione. W porównaniu z poprzednikiem widoczność przez tylną szybę zwiększono o 38 proc., a przez boczne - o 30 proc. Bardziej przejrzysty jest też iDrive. Niby wygląda tak samo, ale ma osiem dodatkowych przycisków, które torują drogę do podstawowych funkcji systemu. Tym samym BMW przyznało się do tego, że pierwsze wcielenie innowacyjnego systemu obsługi było, hmm, nieco uciążliwe.

Jednak to, co jest absolutnie najważniejsze w każdym cabrio, to sztywność nadwozia. Nowe BMW nie ma powodów do wstydu. Tylko największe arizońskie wyboje wprowadzają kierownicę w ledwie wyczuwalne wibracje. Najwyraźniej gros z dodatkowych 200 kg (Convertible waży aż 1810 kg) pochłonęło wzmocnienie karoserii. Mimo to zachowano idealne (50/50) proporcje rozłożenia masy. Oczywiście kiedy składamy dach, 25 kg wędruje na tylną oś, ale nie sposób tego wyczuć w czasie jazdy. A komfort? Więcej niż zadowalający. Tym bardziej że wersja cabrio ma lekko rozmiękczone zawieszenie w porównaniu z coupé, które przy okazji tuszuje obniżoną sprężystość opon run flat.

Mimo że to chyba najbardziej łagodne w prowadzeniu BMW, wciąż daje ogromną przyjemność z jazdy. Trójka cabrio to obecnie lider wśród czteroosobowych kabrioletów. Również gama silników jest imponująca. Cztery motory benzynowe - od najsłabszego 320i (170 KM), poprzez 325i (218 KM), 330i (272 KM), po najmocniejszy 335i (306 KM) uzupełnia udany diesel 330d (231 KM).

Już po pierwszych kilometrach za kierownicą najmocniejszej wersji nie mam wątpliwości, że jej 3-litrowy, doładowany silnik benzynowy rewelacyjnie sprawdza się w kabriolecie. Choć bałbym się powiedzieć, że najbardziej pasuje właśnie tu. Dwie nieduże turbosprężarki generują maksymalne 400 Nm momentu obrotowego już przy 1300 obr./min. By zasuwać z fasonem, nie trzeba zawracać sobie głowy sięganiem do lewarka ręcznej sześciostopniowej skrzyni biegów. Dla Amerykanów - i nie tylko - jest też w ofercie znakomity 6- biegowy automat.

Wciąż na szczycie

Od początku prac nad nowym silnikiem pierwsze (no, może drugie) skrzypce grali inżynierowie dźwięku. Nie dlatego, że BMW zamierzało wystawić silnik w konkursie Eurowizji, ale by przyzwyczajony do wspaniałych wrażeń dźwiękowych klient bawarskiej marki nie doznał szoku po odpaleniu auta. Problemem są turbosprężarki: dodają silnikowi animuszu, ale za cenę rasowego gangu. Jaki jest efekt wspólnych prac inżynierów? Zakneblowany dwiema sprężarkami silnik brzmi łagodnie i dość cicho. Za to w stan ekstazy wprawia układ wydechowy zakończony dwiema szeroko rozstawionymi rurami. Każde ostre przyciśnięcie pedału gazu (do setki wystarczy zaledwie 5,8 s) sieje spustoszenie na ulicy. Ten kabriolet jest niewiele wolniejszy od odchodzącego M3, w dodatku jego silnik ma mocniejszy "dół".

Dobra wiadomość dla zwolenników jeszcze bardziej rozwianych fryzur: nowe M3, które ma się pojawić na rynku w połowie roku, ma dostać pod maskę 450 KM, także w wersji z twardym otwieranym dachem.

Trójka cabrio nie należy do tanich samochodów (za 218-konne 325i trzeba zapłacić 222 tys. zł), a jeśli komuś nie przeszkadza wielki tyłek i przesadnie wysokie czoło, zawsze może się umówić na pospolitą randkę z 307 CC lub Mégane CC. BMW znowu znalazło idealny kompromis pomiędzy elegancją, komfortem, praktycznością i radością z jazdy. Najważniejsi konkurenci cabrio (CLK iA4) zbliżają się do wieku emerytalnego. Ciekawe, jak długo BMW utrzyma pozycję lidera, bo Audi i Mercedes na pewno nie tracą czasu.

GAZ

rewelacyjny silnik, imponujący moment dostępny w bardzo szerokim zakresie obrotów, znakomite osiągi, stosunkowo ciche wnętrze, wyważone proporcje, szeroka paleta silników, solidne wykonanie, sportowe prowadzenie

HAMULEC

mocno kurczący się po złożeniu dachu bagażnik, mała ilość miejsca na nogi pasażerów siedzących z tyłu

PODSUMOWANIE

BMW późno wprowadziło na rynek kabriolet z twardym dachem, ale warto było czekać. Nie ucierpiały ani wygląd ani jakość wykonania. A dodatkową zaletą jest fakt, że zima mu nie straszna.

Więcej o:
Copyright © Agora SA