O znakach drogowych opowiadamy również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Znak drogowy E-13 jest niezwykle ważny dla podróżujących. Pokazuje nazwy miejscowości, do których prowadzi dana trasa i określa odległość od nich. Liczba pojawiająca się koło nazwy wskazuje na ilość kilometrów, którą kierowca musi jeszcze pokonać. Zastanawialiście się kiedyś, jak liczona jest ta odległość?
Odległość wskazana na znaku drogowym jest liczona od centralnego punktu miejscowości. Problem polega na tym, że nie ma jednej definicji centralnego punktu. Może to być zatem ratusz, dworzec, połączenie głównych ulic czy ratusz. Nie do końca znana jest także metoda naliczania kilometrów. Nie wiadomo czy te mają być zliczane po trasie drogowej do tego punktu, czy może np. w linii prostej. Przepisy właściwie nie odnoszą się do tej kwestii, a różnice czasami mogą być znaczące.
Zarówno wskazywaniem centralnego punktu, jak i wyliczaniem odległości zajmuje się zarządca drogi, przy której oznaczenie zostało postawione. Może to być zatem GDDKiA (trasy szybkiego ruchu), wojewoda (drogi wojewódzkie), zarząd powiatu (drogi powiatowe) lub wójt, burmistrz albo prezydent (drogi gminne). To ten konkretny organ określa konkretne zasady i te mogą być stosowane wyłącznie jednostkowo. Wyliczenie odległości na każdej z tras może mieć charakter indywidualny. Nie ma unifikacji w tej kwestii.
Dla przykładu GDDKiA podając odległość od Gdańska, Gdyni czy Sopotu liczy ją od konkretnego punktu do głównego dworca kolejowego w danym mieście. Ta zostanie wskazana np. na autostradzie A1. Na drodze wojewódzkiej, powiatowej czy gminnej prowadzonej do Trójmiasta sposób wyliczania odległości może być inny. Zarządca każdej z tych tras może wyznaczyć bowiem swój punkt centralny. Ich cechą wspólną jest jedynie to, że muszą się znajdować w centrum. Tyle.
W tym punkcie rodzi się zatem ważne pytanie. Czy nie lepiej byłoby wyliczać tę odległość do granic administracyjnych miasta? Po pierwsze w ten sposób uzyskalibyśmy jednolity punkt. Każde wyliczenie opierałoby się o ten sam algorytm. Po drugie uniknęlibyśmy sytuacji, w której znak informuje kierowcę o tym, że do Warszawy zostało mu 11 km, podczas gdy 500 metrów dalej mija tablicę informującą go o tym, że właśnie wjechał do stolicy.
Taki pomysł nie byłby mimo wszystko najlepszy. Granice administracyjne miasta się zmieniają. Miejscowości "wchłaniają" kolejne gminy okoliczne. To oznaczałoby konieczność częstej aktualizacji oznaczeń. I mogłoby okazać się jeszcze bardziej mylące dla kierowców.
Na koniec warto wspomnieć o jeszcze dwóch kluczowych faktach.