Podatek ekologiczny to hasło, które budzi strach wśród kierowców. Powód? Daninę trzeba będzie płacić od każdego samochodu. Ale im starszy będzie pojazd, tym większy okaże się domiar. Jednocześnie średni wiek auta zarejestrowanego w Polsce to 14 lat. Nowa opłata może zatem wielu kierowców uderzyć po kieszeni.
Podatek ekologiczny od samochodów spalinowych pojawia się on na liście tzw. kamieni milowych. To warunki, do których spełnienia zobowiązał się poprzedni rząd. Bez kamieni milowych nie będzie wypłat z KPO. Zapis jest jednak mocno ogólnikowy. Nie wiadomo, ile danina mogłaby wynosić. Wiadomo natomiast, że ma pojawić się już pod koniec 2024 r. Pod koniec 2024 r., a więc za kilka miesięcy...
Tak właściwie wiadomo dwie rzeczy. Bo podatek od samochodu w 2024 r. przyjmie formę jednorazowej opłaty. Tajemnicza wartość daniny będzie zależała od normy Euro danego samochodu. Na początek jednorazowej opłaty, bo w głos dokumentów złożonych przez Polskę w UE, od roku 2026 podatek będzie płacony przez kierowców co roku.
Dokument dotyczący kamieni milowych nie zdradza tak naprawdę żadnych szczegółów. Jest ogólnikowy do bólu. Może zatem rąbka tajemnicy uchylą prace prowadzone w Ministerstwie Klimatu i Środowiska? Ten pomysł również okazuje się chybiony. Dla przykładu redakcja radia Eska w październiku 2023 r. pytała o tworzenie projektu regulacji w tym zakresie w MKiŚ. Odpowiedź może jednak zaskakiwać. W tamtym czasie żadne prace dotyczące nowego podatku od samochodów nie były prowadzone. Takiego tematu nie ma w MKiŚ.
Taka sytuacja nie sprzyja "nastrojom społecznym" wśród kierowców. Po pierwsze dlatego, że tajemnicza aura wzmaga wyobraźnię. Wśród prowadzących krążą opowieści o wielotysięcznych daninach, które trzeba będzie wnieść za jazdę kilkuletnim dieslem. Po drugie dlatego, że podatek od auta staje się wielką niewiadomą. To kamień milowy, a więc UE może się przy nim upierać. Rząd z kolei milczy. A przez to informacji nie da się ani potwierdzić, ani zdementować. I kółko się zamyka.