Specyficznych gestów za kółkiem od lat nie uczy się już na kursach prawa jazdy, choć dawniej taki sposób komunikacji miał swoje oddzielne miejsce w podręcznikach do nauki jazdy. Od kiedy zniknęły z materiałów dydaktycznych, przekazywali je między sobą sami kierowcy. Mnie osobiście nauczył ich mój tata i pewne w większości przypadków było podobnie. Dziś ten rodzaj komunikacji mocno zubożał i w zasadzie ograniczył się do „migania" światłami drogowymi i używania świateł awaryjnych. Reszta dość bogatego kodu kierowców powoli zamiera, a szkoda, bo był to skuteczny sposób rozwiązania drogowych konfliktów i to bez zbędnych słów.
Chyba najpopularniejszym sposobem ostrzegania się nawzajem kierowców jest "mrugnięcie długimi". W ten sposób daje się często znać, że ktoś ma przez pomyłkę włączone światła drogowe i oślepia innych, ale ostrzega się też o zagrożeniu na drodze, lub (choć coraz rzadziej) o patrolu policji mierzącym prędkość. Wielu kierowców taki sygnał stosuje również, aby dać znać o przepalonych żarówkach lub niewłączonych światłach w pojeździe. Taki sygnał jest również wykorzystywany jako informacja, że ustępujemy komuś pierwszeństwa. Jak widać, zastosowań jest dużo, co może być mylące.
Dlatego dawniej kierowcy w celu pokazania kłopotów z oświetleniem lub brak włączonych świateł pokazywali tzw. symbol "gadającej dłoni". Niestety, z upływem czasu staje się on coraz mniej znany, o czym sam nie dawno się przekonałem pokazując go pewnej pani za kierownicą. W rewanżu wspomniana bohaterka postukała się w czoło.
Niedawno firma Profi Auto przypomniała na swoim profilu społecznościowym jeden zapomniany już gest, czyli uniesiona dłoń z trzema palcami (w tym z kciukiem) w górze. Taki symbol oznacza "przepraszam". Drugi gest, który się to z kolei ręka uniesiona z pięcioma palcami, co z kolei "dziękuję". Ten ostatni gest nadal jest powszechnie stosowany, na przemian z użyciem świateł awaryjnych. Pierwszy natomiast prawie zupełnie już umarł, ale nie zdziwcie się, jak zobaczycie go u starszych kierowców.
W dzisiejszych czasach kierowcy często używają świateł do komunikacji, choć nie zawsze w sposób poprawny. Wielu kierowców używa świateł awaryjnych do wyrażenia przeprosin, co może być mylące, ponieważ te światła są przeznaczone do sygnalizowania niebezpieczeństwa lub nietypowej sytuacji. Lepszym rozwiązaniem jest naprzemienne włączanie kierunkowskazów, co jest praktykowane przez kierowców ciężarówek na drogach o większej liczbie pasów. Niestety, kierowcy samochodów osobowych rzadko korzystają z tego sposobu.