Motoryzacyjne zawody - taksówkarz

Masz prawo jazdy i szukasz pracy? W naszym nowym cyklu redakcyjnym podpowiadamy jakie motoryzacyjne zawody są opłacalne, a jakie omijać szerokim łukiem. Czekamy na Wasze sugestie i doświadczenia. Na pierwszy ogień wzięliśmy taksówkarza

Nie bez powodu. Zmiana przepisów spowodowała, że z końcem kwietnia znikają licencje. Taksówek w danym mieście będzie więc tyle, ilu chętnych. Do niedawna w wielu dużych miastach istniały ograniczenia co do liczby licencji. Na przykład władze miejskie Krakowa pozwalają w tej chwili jeździć ok. 3800 taksówkarzom, w Warszawie ta liczba wynosi dokładnie 8679. W tym roku dodatkowo licencje otrzyma 783 taksówkarzy. Skąd te limity?  Jest to wynik lobbingu taksówkarzy, którzy nie chcieli konkurencji. Jakie są efekty? W stolicy ok. 2000 ludzi czeka na wydanie licencji nawet... drugi rok. A mają już zdany egzamin - o tym za chwilę. Ale dla taksówkarskiego lobby taka polityka reglamentacji okazała się samobójem. Po pierwsze wielu potencjalnych kierowców zdecydowało się wozić ludzi na podstawie innych przepisów i zasiliło szeregi tzw. przewoźników.

Koniec z "przewozem osób"

Zasadnicza różnica jest taka, że tzw. "przewóz osób" może być wykonywany na terenie całego kraju, taksówka jest przypisana do danej gminy. Czyli np. warszawski taksówkarz może łapać klientów tylko w granicach stolicy. Oczywiście wolno mu zawieźć klienta np. do Lublina, może również dojechać do wyżej wspomnianego miasta na życzenie klienta. Ale wracając do Warszawy po dowiezieniu tam klienta, nie ma prawa stanąć na postoju taksówek gdzieś po drodze.

Fot. Tomasz Kaminski / Agencja Wyborcza.pl Jeśli kierowca chce przewozić zarobkowo ludzi bez licencji taksówkowej lub prowadzić działalność również poza obszarem swojej gminy, wówczas może się ubiegać o licencję na przewóz drogowy osób. Z tej możliwości skorzystały tysiące osób, które nie miały czasu, ochoty i pieniędzy na zdobywanie licencji taksówkarza. Ilu ich jest? Nikomu nie udało się policzyć, ale można ostrożnie założyć, że w dużych miastach co najmniej tyle samo, ile taksówek. W myśl nowej ustawy będą mieli ciężej - najważniejszą zmianą jest to, że usługi przewozowe można świadczyć tylko autem, które pomieści minimum 7 osób  oraz kierowcę. Na razie jednak mogą wozić pasażerów na dotychczasowych zasadach - ustawa dała działającym już przewoźnikom roczne vacatio legis, czyli przepis o dużym aucie zacznie obowiązywać od maja 2012 roku. Nowi muszą mieć już ośmioosobowe auto.

Reglamentacja licencji uniemożliwia lub utrudnia dorabianie na taryfie - pozwolić sobie na to mogą tylko ci taksówkarze, którzy od lat mają licencję i pracują np. tylko w weekendy lub "raz na jakiś czas".

Sytuacja ma się zmienić już za kilka tygodni, kiedy w życie wejdą przepisy deregulujące rynek usług taxi. Całkowicie zniesione zostaną limity na liczbę licencji w gminie. Wtedy licencję będzie mógł dostać każdy, kto przejdzie przez kurs i egzamin na taksówkarza.

Licencje bez ograniczeń

W niektórych miastach już dzisiaj nie ma ograniczeń w wydawaniu licencji. Na przykład w Gdańsku każdy kto zda egzamin, dostanie licencję. Tu lobby radzi sobie w inny sposób - reglamentuje liczbę taksówkarzy w korporacjach. Duże zrzeszenie taksówkarzy daje gwarancję telefonicznych zleceń, ale dostać się do niego nie sposób. Niezależni taksówkarze tkwią na postojach, licząc na przygodny kurs kilka razy w ciągu dnia. Wyżyć z tego trudno, a do korporacji można dostać się wtedy, gdy ktoś zrezygnuje i postanowi sprzedać swój "udział". Odstępne sięga jednak kilku a czasem nawet kilkunastu tysięcy złotych.

Jeśli już sprawdzisz, że masz szanse na licencję, lub po prostu czekasz na zmianę przepisów musisz wiedzieć, że taksówkarz to całkiem niezły pomysł na biznes, pod kilkoma warunkami. Przede wszystkim sam ustalasz sobie godziny pracy, w ciągu dnia możesz zrobić zakupy czy załatwić coś na mieście. Ale są też gorsze strony - jak nie jeździsz, nie zarabiasz. A zarobki są różne - zapomnij o stałej pensji, premii, trzynastkach i świątecznych bonusach. Ile wyjeździsz, tyle masz.

Podstawowe kryteria

Na początek musisz spełniać kilka podstawowych warunków. Wiek - minimum 21 lat, prawo jazdy przynajmniej kategorii B, niekaralność i niezłe zdrowie. Co dalej? Taksówka to niezależność, pracujesz na własny rachunek, więc musisz założyć firmę. czyli tzw. działalność gospodarczą. Na jedno okienko raczej nie ma co liczyć. Procedura trochę trwa, kosztuje sporo nerwów i, w zależności od miasta, ok. 200-300 złotych.

Czeka Cię więc wizyta w urzędzie gminy po komplet niezbędnych formularzy. Pamiętaj, że musisz zarejestrować też działalność w urzędzie skarbowym i zgłosić się do ZUS-u. Załatwianie wszystkiego zajmie kilka tygodni. Dowiedz się, czy możesz ubiegać się o unijne dofinansowanie swojej działalności lub swojego samozatrudnienia. Urzędnicy udzielą Ci wszelkich niezbędnych informacji.

Koniecznie zapytaj w ZUS-ie, czy możesz skorzystać z ulgi w płaceniu składek ubezpieczeniowych. Jeśli przez ostatnie 5 lat nie prowadziłeś działalności gospodarczej, możesz przez dwa lata płacić specjalną składkę ok. 280 zł (miesięcznie), jeśli dodatkowo masz umowę o pracę, to do zapłacenia masz tylko ubezpieczenie zdrowotne ok. 180 zł/m-c.

Kursy i egzaminy

Aby zostać taksówkarzem będziesz musiał przejść kurs i zdać specjalny egzamin. Kurs - w każdym większym mieście jest kilka ośrodków organizujących kurs przewozu drogowego taksówką. Upewnij się, że zapisujesz się na taki, a nie na kurs przewozu drogowego osób. Najlepszego warto poszukać w internecie - liczy się nie cena, a zdawalność (tak jak w przypadku szkół jazdy). Kurs trwa według obecnych przepisów 28 godzin i jest teoretyczny. Nauczysz się podczas niego: przepisów prawa dot. zarobkowego przewożenia osób taksówką, przepisów prawa miejscowego, wybranych zagadnień podatkowych, wybranych zagadnień Kodeksu Pracy, zasad bezpieczeństwa i higienę pracy oraz kultury obsługi pasażera, zasad postępowania w przypadku kontroli służb do tego przeznaczonych, a także zostanie sprawdzona Twoja wiedza z topografii miejsca prowadzenia działalności przewozowej, w szczególności usytuowanie zabytków, bazy noclegowo-gastronomicznej oraz wypoczynkowo-rekreacyjnej.

Kurs kosztuje ok. 500 zł, ale warto zapłacić więcej, jeśli ośrodek szkolenia ma dobre referencje. Wtedy masz szansę oszczędzić na... egzaminie.

Koszty, koszty, koszty

Bo tu zaczynają się kolejne koszty. Każde podejście do egzaminu to 250 zł. Egzamin trwa 25 minut. W tym czasie musisz prawidłowo odpowiedzieć na 15-20 pytań. Szczegóły ustalają władze miasta - dokładne informacje uzyskasz na kursie. Po prostu w każdym mieście jest inaczej - gdzieniegdzie zdawalność sięga 80-90 proc., w innych miastach - zaledwie 15. Nie ma co dywagować, egzamin trzeba zdać i już.

Kolejny krok to urząd miejski i ostatnie dwie sprawy. Pierwsza - musisz przedstawić zaświadczenie od lekarza o zaliczeniu testu psychotechnicznego (koszt ok. 100 zł). Druga to odbiór, a raczej wykupienie licencji. Cena zależy od miasta i tego na ile lat jest wydawana. Ale za licencję na powiedzmy 10 czy 15 lat zapłacisz 200-300 zł.

Krótkie podsumowanie: masz już firmę (300 zł), ukończyłeś kurs (500 zł), zdałeś egzamin (250 zł). Teoretycznie możesz zacząć pracę. W praktyce przed Tobą jeszcze sporo roboty i wydatków. Zacznijmy od samochodu - masz już samochód? Jeśli nie to wyjścia są dwa - kup sam albo zgłoś się do korporacji. Zwróć uwagę, jakie auta wybierają inni taksówkarze. Głównie niemieckie. Na taryfach jeździ sporo mercedesów, mniej Audi. Jest sporo BMW i najwięcej Volkswagenów, Opli - wybór masz spory i tylko budżet decyduje o marce. Korporacje czasami stawiają przed swoimi taksówkarzami dodatkowe obostrzenia. Kolor, marka, rocznik to te podstawowe. Pamiętaj także, że taxi musi mieć minimum 2 pary drzwi, więc z trójdrzwiowej Corsy taksówki raczej nie zrobisz.

Wymarzona taksówka

Auta nie musisz kupować za gotówkę, warto skorzystać z możliwości leasingu bądź kredytów. Ale pamiętaj, że wtedy musisz sporo pracować, bo zarabiasz i na siebie, i na auto. Niektóre korporacje dają możliwość zatrudnienia się bez samochodu, ten zapewnia firma. Pobiera za to "czynsz", na ogół dość słony. Ale jak nie ma na auto, jest to jakieś rozwiązanie. I jeszcze jedno - jeżdżąc na benzynie dużo wydasz na paliwo, Ostatnie podwyżki dla tych, którzy sporo jeżdżą, to wydatki na paliwo większe nawet o 600 zł. Warto więc zainwestować w instalację gazową. Uszczuplisz portfel jednorazowo o kilka tysięcy w zależności od samochodu, ale na paliwo będziesz wydawał mniej.

Załóżmy, że kupiłeś samochód. Teraz musisz przerejestrować go na taksówkę. Przegląd rejestracyjny, pieczątka w dowodzie i załatwione, z kieszeni ubyło kolejne 200 złotych. Teraz musisz zainwestować w taksometr i kasę fiskalną. Koszty rosną - całość wraz z montażem będzie kosztować ok. 2000 złotych. Załatwione, możesz ruszać w miasto. Możesz jeździć buspasem,  parkować na postojach dla taksówek, dostaniesz kilka zniżek w nocnych jadłodajniach. Ale dużo nie zarobisz, lepiej zgłoś się do korporacji. Na dzień dobry każą Ci zapłacić za radio, potem składkę miesięczną, ale będziesz zarabiał. Radio może kosztować 2-3 tysiące, składka miesięczna jest bardzo różna. W mniejszej korporacji zapłacisz 200 zł, w dużej - 500, ale zasady nie ma. Masz za to gwarancję zleceń o dowolnej porze dnia i nocy.

Ile zarobisz?

Tematu pieniędzy taksówkarze unikają jak ognia, zapewniając, że ledwo wiążą koniec z końcem. I faktycznie rozpiętość zarobków jest bardzo duża. Jeśli ktoś jeździ dorywczo, np. tylko w weekendy lub kilka nocy, zarobi kilkaset złotych. Jazda po kilka godzin dziennie powinna przynieść minimum 2-3 tysiące na rękę. Jeśli postanowisz pojeździć trochę więcej i nocami - możesz zarobić drugie tyle. Stali klienci, choć korporacje dwoją się i troją, żeby taksówkarze ich nie mieli, to kolejne źródło pieniędzy. Czasami za stałe kursy taksówkarz dostanie ekstra bonus.

Fot. Renata Dabrowska / Agencja Wyborcza.pl Zawsze miej jednak odłożone pieniądze na nieprzewidziane naprawy, intensywna eksploatacja samochodu zawsze wiąże się z szybszym zużyciem części. 30 tys. przebiegu w dwa miesiące to na taksówce żaden wyczyn. Pamiętaj też o regularnym myciu i odkurzaniu auta - mając do wyboru dwa samochody, klient wybierze ten czystszy i ładniej pachnący. Możesz też dorobić na innych zleceniach - zrobić komuś zakupy, odwieźć dziecko do szkoły, pomóc odpalić auto z kabla. Zawsze parę złotych wpadnie. Co z podatkami? Kasa fiskalna i taksometr to jedno, życie to drugie. Stali klienci lub osoby prywatne mogą czasem poprosić o nie włączanie fiskalnych urządzeń. Będąc taksówkarzem nie możesz się na to zgodzić.

Podsumujmy: oprócz kosztów kupna samochodu musisz wydać na oko jakieś 6 - 6,5 tysiąca złotych, żeby w ogóle zacząć pracę. Opłaca się? Pewnie tak, chętnych do wożenia ludzi jest wielu, robota mało stresująca, a jeśli lubisz jeździć - wprost wymarzona.

Konrad Bagiński

ZOBACZ TAKŻE:

Co sprawdzić przy zakupie używanego samochodu?

Rdza wciąż groźna

Autotrader.pl - bezpłatne ogłoszenia motoryzacyjne

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.