Otrzymałeś list z fotoradaru? Sprawdź, czy musisz zapłacić. Ten szczegół decyduje

Przekraczanie prędkości jest zaliczane do najczęściej popełnianych wykroczeń drogowych. Przewinienia kierowców wyłapują nie tylko policjanci wyposażeni w ręczne mierniki szybkości oraz nieoznakowane radiowozy z wideorejestratorami. Drogi monitoruje też nowoczesna aparatura, do której zaliczają się fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości. Kiedy zdjęcie z takiego urządzenia jest nieważne i mandatu nie trzeba płacić?

Mandat z fotoradaru jest jednym z najbardziej niechcianych listów, jakie dostarcza poczta. Zgodnie z aktualnymi przepisami właściciel auta, w którym przekroczony został limit prędkości, a wykroczenie to zostało zarejestrowane przez urządzenie pomiarowe, powinien otrzymać pismo za pośrednictwem poczty tradycyjnej za potwierdzeniem odbioru. Po zrobieniu zdjęcia przez fotoradar taki list może zostać dostarczony już po kilku dniach, albo dopiero po kilku miesiącach (termin to 180 dni od dnia wykroczenia).

Zobacz wideo

Zdjęcie przychodzi w terminie do 180 dni

W momencie, gdy kierowca przekroczy dozwoloną prędkość, fotoradar wykonuje zdjęcie pojazdu, rejestrując przy tym m.in. numer rejestracyjny, prędkość, datę i godzinę oraz miejsce zdarzenia. Następnie informacje te trafiają do odpowiednich służb, które na tej podstawie mogą nałożyć mandat. Jeżeli w ciągu 180 dni od ujawnienia wykroczenia mandat nie zostanie wystawiony, sprawa ulega przedawnieniu i dokumenty nie zostaną już wysłane

Procedury administracyjne wyglądają następująco:

Po zarejestrowaniu wykroczenia przez aparaturę pomiarową prędkości, właściciel pojazdu otrzymuje list polecony zawierający: informację o wykroczeniu (data, miejsce, prędkość), zdjęcie z fotoradaru, formularz oświadczenia do wypełnienia.

Odpowiedź na wezwanie zawiera opcje dla adresata, który może:

  • przyznać się do winy i przyjąć mandat,
  • wskazać osobę, która kierowała pojazdem w momencie zdarzenia,
  • odmówić wskazania sprawcy i tym samym przyjąć karę administracyjną w wysokości od 800 do 5000 zł (jeżeli czyn zostanie zakwalifikowany jako zagrożenie w ruchu drogowym, kara sięga 8000 zł),
  • nie odpowiadać w ogóle na pismo (to może skutkować dalszymi konsekwencjami prawnymi).

Właściciel pojazdu ma 14 dni na odpowiedź. Jeśli nie ustosunkuje się do wezwania, może otrzymać grzywnę lub skierowanie sprawy do sądu. Ignorowanie wezwań najczęściej pogarsza sytuację.

fotoradar
fotoradar Fot. Lucek Cykarski / Agencja Wyborcza.pl

W tych sytuacjach nie zapłacisz mandatu

Osoba otrzymująca wezwanie powinna sprawdź jego poprawność i czytelność zdjęcia. Jeśli dostrzeżone zostaną nieprawidłowości, uniknięcie kary jest możliwe. Tak dzieje się w przypadku:

  • stwierdzenia błędów proceduralnych w wezwaniu - np. nieprawidłowa data czy niezgodność z miejscem zdarzenia,
  • nieczytelność zdjęcia, które uniemożliwia dokładną identyfikację pojazdu,
  • przekroczenie terminu wysyłki wezwania, która powinna zostać wykonana w ciągu 180 dni od dnia zarejestrowanego wykroczenia.
  • brak odpowiedzialności właściciela (udowodnienie, że w momencie zdarzenia samochód został wykorzystany bez wiedzy właściciela, czy został użyczony innej osobie), 
  • przedawnienie mandatu (mandat ulega przedawnieniu po 3 latach od momentu zdarzenia, jeśli sprawa nie trafi do sądu).

W razie wątpliwości zawsze najlepiej skonsultować się z prawnikiem, aby ocenić szanse na uniknięcie kary. Ignorowanie wezwania może wiązać z rozprawą sądową, a w przypadku jej przegrania nie tylko z mandatem, ale też z dodatkowymi kosztami procesowymi. Nieopłacenie wystawionego mandatu może doprowadzić do egzekucji administracyjnej (urząd skarbowy może zająć środki z konta bankowego, wynagrodzenia lub zwrotu podatku).

Więcej o: