Blisko 2,5 tys. mandatów, których nie powinno być. Afera wokół policyjnych radarów

Ostatni raport Najwyższej Izby Kontroli wzbudził poruszenie wokół zasadności i precyzji działania policyjnych radarów wykorzystywanych do nadzorowania ruchu drogowego. Kontrola NIK ujawniła liczne zastrzeżenia dotyczące użytkowania i legalizacji urządzeń do pomiaru prędkości oraz odległości między pojazdami. Do sprawy odniosło się Ministerstwo Rozwoju i Technologii.

Od ponad dwóch lat w Polsce obowiązuje przepis nakazujący zachowanie minimalnego odstępu między pojazdami na drogach szybkiego ruchu i autostradach. Za niestosowanie się do tych przepisów, kierowcom grozi mandat. Problem w tym, że choć istnieją urządzenia, które mogą mierzyć odległość, to nie były poddawane kontroli metrologicznej w zakresie tej funkcji. Najbardziej popularne w Polsce mierniki TruCam LTI 20/20, których pierwszą partię zakupiono już w 2017 roku, służą głównie do pomiaru prędkości i zostały zatwierdzone pod kątem tej funkcji. Brakuje natomiast badań, które potwierdziłyby ich precyzję w określaniu odległości między pojazdami. Szkopuł w tym, że policjanci od 1 czerwca 2021 roku ich używają i wystawiają na ich podstawie mandaty.

I tu pojawia się problem z "suszarkami" 

Według danych opublikowanych przez NIK, między czerwcem 2021 a czerwcem 2023 roku, na podstawie pomiarów odległości wykonanych przy użyciu policyjnych radarów, wystawiono co najmniej 2,4 tys. mandatów. Brak zatwierdzeń typu dla urządzeń to tylko jeden problem. Drugim jest to, że przepisy nie reguluje dokładności takich pomiarów. To z kolei oznacza, że kierowcy, którym zarzucono zbyt mały odstęp, mogą powoływać się w sądach na fakt, że używane przez policję urządzenia nie mają oficjalnego zatwierdzenia dla tej funkcji. Obecny brak kontroli nad ich dokładnością powoduje, że mandaty mogą być podważane w postępowaniach sądowych, a w takich sytuacjach prawo jest po stronie kierowcy. 

Zobacz wideo

Ministerstwo planuje zmiany w prawie 

Sprawie bliżej przyjrzał się Tomasz Budzik z serwisu autokult.pl, który zapytał resort rozwoju i technologii o to, co zamierza zrobić po krytycznym raporcie NIK. Według zapewnień ministerstwa wnioski nie trafią do szuflady, a administracja ma szukać rozwiązania. Resort zlecił już Głównemu Urzędowi Miar (GUM) analizę przepisów oraz opracowanie metody, która pozwoliłaby ocenić wiarygodność pomiarów odległości wykonywanych przez urządzenia TruCam. Po zapoznaniu się z wynikami badań, resort planuje podjęcie dalszych kroków legislacyjnych, co powinno prowadzić do zwiększenia dokładności i przejrzystości kontroli nad policyjnymi miernikami. 

Zmiana przepisów oznaczałaby, że urządzenia stosowane przez policję, w tym radary, które mają możliwość pomiaru zarówno prędkości, jak i odległości, zostałyby objęte prawną kontrolą metrologiczną, również w zakresie funkcji pomiaru dystansu. Dzięki temu policjanci korzystaliby wyłącznie z mierników, które przeszły odpowiednie testy i uzyskały potwierdzenie zgodności z normami dokładności, co pozwoliłoby kierowcom na znacznie mniejszy margines w podważaniu zasadności nałożonych kar. 

Co dalej z pomiarami odległości? NIK dał wytrych kierowcom

Obecnie pomiary odstępów są wykonywane sporadycznie, głównie z wiaduktów nad drogami szybkiego ruchu, co utrudnia skuteczną egzekucję przepisu o zachowaniu odpowiedniej odległości. I takie właśnie pomiary okazały się zbyt mało precyzyjne i w zasadzie nielegalne, a przynajmniej wystawiania na ich podstawie mandatów.  

Oznacza to, że przepis stanie się martwy do czasu przebadania policyjnych radarów i wystawienia im odpowiedniej dokumentacji. A to nie koniec, bo następnie trzeba będzie też znowelizować przepisy. To oznacza, że jeszcze długo przyjdzie nam poczekać. Odebranie policjantom możliwości pomiaru odległości ręcznymi radarami w praktyce sprawia, że przepisy dotyczące odległości stają się martwe. A to nie jest dobra wiadomość, bo "siedzenie na zderzaku" i poganiania innych aut, to wciąż patologia polskich dróg. Szansą są jednak nowe fotoradary montowane przy drogach (Mesta Fusion RN francuskiej firmy Idemia Group), które mają taką funkcjonalność, choć aktualnie nie jest ona wykorzystywana. W tym przypadku dopełnienie formalności może okazać się znacznie łatwiejsze i szybsze.  

Więcej o: