Pamiętaj! Nie stosując się do utrzymania bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu, narażasz na niebezpieczeństwo siebie, swoich bliskich oraz innych uczestników ruchu drogowego. Bezpieczeństwo na drodze w dużej mierze zależy od nas samych
- apeluje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Tzw. jazda na zderzaku jest jedną z plag polskich dróg. Wystarczy krótki odcinek drogą ekspresową lub autostradą, żeby się o tym przekonać. Dojeżdżanie komuś do zderzaka to nie tylko domena piratów drogowych. Czasem także spokojni, jeżdżący zgodnie z przepisami kierowcy jeżdżą zbyt blisko siebie, zupełnie nieświadomie prowokując niebezpieczne sytuacje. Przy prędkościach rzędu 120-140 km/h trzeba sobie dać czas na reakcję, jeśli przed nami coś się stanie. To podstawa bezpiecznej jazdy.
Z niezachowywaniem bezpiecznej odległości na drogach szybkiego ruchu policji trudno walczyć, ponieważ nie ma odpowiednich narzędzi. Kierowcy dostają mandaty, ale nie tak powszechnie jak np. w przypadku przekraczania prędkości. Mandat za jazdę na zderzaku w 2024 r. waha się od 300 do 500 złotych, a do konta kierowcy dopisywanych jest jeszcze pięć punktów karnych.
W tym przypadku powinniśmy jednak nie skupiać się na konkretnej karze, a raczej własnym bezpieczeństwie. Kierowcy powinni mieć świadomość, jak dużo ryzykują, jadąc zbyt blisko siebie. Pamiętajcie, że odstęp zachowujemy dla siebie. Nie dla przepisu samego w sobie. Na drodze trzeba dbać o siebie i swoich najbliższych i nie prowokować niebezpiecznych sytuacji. Pomyślcie tylko, co by się stało, kiedy ktoś nagle zjedzie na pas kierowcy przed wami. Ten będzie musiał awaryjnie hamować, wy też, ale może zabraknąć wam na to czasu.
Zachowując bezpieczną odległość, dacie sobie taki komfort. Zawsze będziecie mieli czas na wciśnięcie hamulca albo ruch kierownicą. Co więcej, to wcale nie jest trudne. Wystarczy wybrać sobie jedną z prostych metod i wyrobić dobry nawyk.
Przepisy określają bezpieczną odległość jako połowę aktualnej prędkości, czyli kierowca jadący 100 km/h musi jechać 50 m za poprzedzającym samochodem, 120 km/h – 60 m, 140 km/h – 70 m.
Najprościej polegać na drogowych słupkach, które są rozstawione, co 100 metrów. Na ich podstawie łatwo wyliczyć dystans od samochodu przed nami. Przy prędkości 100 km/h musi to być 50 metrów, a więc mniej więcej połowa odległości między słupkami. Drugim jeszcze prostszym sposobem jest tzw. metoda dwóch sekund. Wybieramy sobie jakiś punkt na drodze (znowu najłatwiej wykorzystać) słupki. Jeśli miniemy go dwie sekundy po samochodzie przed nami oznacza to, że jedziemy bezpiecznie i zgodnie z przepisami. Francuzi są jeszcze ostrożniejsi i zalecają kierowcom utrzymywanie trzysekundowego dostępu.
GDDKiA ma jeszcze jedną poradę. - Przy określaniu odległości od poprzedzającego pojazdu pomocne mogą być też linie rozdziału pasów ruchu. Długość białej linii wynosi 4 m, a przerwa pomiędzy nimi 8 m. Jeśli więc będziemy widzieć np. tylko dwie, trzy przerwy między liniami to powinien włączy się nam alarm, jesteśmy zdecydowanie za blisko poprzedzającego nas auta - komentuje. Przydatne mogą być także pokładowe systemy samochodu, a przede wszystkim adaptacyjny tempomat, który samodzielnie utrzymuje odpowiednią odległość. Warto go czasem włączyć, żeby zobaczyć, jaka zdaniem producenta auta jest bezpieczna odległość.
We wszystkich tych metodach najważniejsze jest jedno - wyrobienie sobie odpowiedniego nawyku. Nikt przecież podczas każdej trasy nie liczy słupków, linii czy sekund. Zachowywanie odpowiedniego dystansu szybko staje się naturalne i bez problemu określicie go na oko. Przekonacie się także, że bezpieczna odległość wcale nie wpływa na czas dojazdu do celu. Znacząco jednak zwiększa nasze bezpieczeństwo, a to kluczowe podczas każdej przejażdżki samochodem.