Prawo jazdy to często wstęp do dorosłości. Prawo jazdy oznacza też nie tylko możliwość kierowania pojazdem osobowym, ale przede wszystkim daje namiastkę poczucia wolności. Ta namiastka jest tym większa, że jakiś czas temu kierowcy z kat. B otrzymali nowe uprawnienia. Nie wszyscy jednak o tym wiedzą...
W czystej teorii prawo jazdy kategorii B uprawnia do kierowania pojazdem samochodowym o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 t. W czystej teorii. Bo pod trzema warunkami DMC prowadzonego pojazdu może się zwiększyć nawet do 4,25 t. Wyraźnie wspomina o nich art. 6 ust. 3 pkt 4 lit. b ustawy o kierujących pojazdami. A warunki te dotyczą:
Co ważne, do uzyskania nowych uprawnień konieczne jest spełnienie trzech powyższych wymogów jednocześnie.
Nowe uprawnienia są kluczowe. Kluczowe dlatego, że auta zasilane bateryjnie potrafią być naprawdę ciężkie. Duże SUV-y niebezpiecznie zbliżały się do granicy DMC na poziomie 3,5 t. A z czasem ich waga będzie raczej tylko rosnąć. Przykład? Audi e-Tron SUV ma w dowodzie wpisaną wartość 3130 kg. Mercedes EQS ma adnotację mówiącą o 3225 kg. Rozszerzenie uprawnień niedługo może zatem stanowić furtkę, która pozwoli kierowcy prowadzić elektryka bez posiadania kat. C. A jednocześnie uchroni go przed ewentualnym mandatem. Wyjątkowo surowym!
Załóżmy, że kierowca ma kat. B. Nie spełnił jednak powyższych warunków i zasiadł za kierownicą auta elektrycznego, który ma DMC wyższe niż 3,5 t. Co wtedy? W sensie prawnym taki czyn oznacza... prowadzenie bez uprawnień. To uruchamia zatem art. 94 ustawy Kodeks wykroczeń. Kierujący powinien się zatem liczyć z grzywną wynoszącą od 1500 do nawet 30 000 zł. Grzywną, bo policjant mandatu wystawić nie może. Musi skierować sprawę do sądu. I powód jest prosty. Art. 94 KW przewiduje bowiem również obligatoryjny zakaz prowadzenia pojazdów. Ten musi już stwierdzić sąd. Zakaz będzie obowiązywał przez okres od 6 miesięcy do nawet 3 lat.