• Link został skopiowany

Nowa sprytna sztuczka policji. Kierowcy wpadali na ostrzeganiu przed kontrolą jeden po drugim

Miganie długimi to efekt solidarności kierowców czy głupoty i złego rozumienia roli policji na drogach? Funkcjonariusze stoją przy tym drugim stanowisku. Dlatego wykorzystali innowacyjną metodę do sprawdzenia zachowań kierowców. Dronem szukali aut migających światłami.
Policyjny dron (zdjęcie ilustracyjne)
Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl

Kierowcy przez lata wypracowali drogowy słownik. Jedno mrugnięcie długimi? To znaczy: włącz światła mijania. Dwa mrugnięcia? Uważaj na patrol policji. Ostrzeganie za pomocą świateł drogowych nie jest legalne. Oznacza wykroczenie. I temu właśnie wykroczeniu ostatnio postanowili przyjrzeć się policjanci z wadowickiej drogówki.

Zobacz wideo Nowa sprytna sztuczka policji. Kierowcy wpadali na ostrzeganiu przed kontrolą jeden po drugim

Dron w służbie policji. Tym razem sprawdzał miganie długimi

Policjanci dość długo zastanawiali się nad tym, jak sprawdzić, czy kierowcy ostrzegają się przed obecnością patrolu. Z pomocą przyszła im jednak technologia, która wchodzi do służby. Do akcji wkroczył... dron. Dron, którym do tej pory funkcjonariusze kontrolowali przede wszystkim przypadki nieprawidłowych zachowań w rejonie skrzyżowań czy przejść dla pieszych.

Obserwacja z drona zakończyła się kilkunastoma kontrolami drogowymi. Każdy z kierujących dostał mandat przewidziany przez taryfikator. Mowa o karze na poziomie 200 zł i 4. punktów karnych.

Kierowcy błyskali, bo... myliły im się manetki przy kierownicy

Policjanci obserwowali zachowania kierowców i zatrzymywali tych, którzy ostrzegali innych światłami. Jak prowadzący tłumaczyli swoje zachowania? Kreatywność nie zna granic... Niektórzy twierdzili, że wjechali w dziurę i to skok nadwozia odpowiadał za "błysk", inni widzieli sarnę i to właśnie przed nią ostrzegali. Byli też tacy, którzy powoływali się na pomyłkę. Po prostu pomylili światła z wycieraczkami.

Najgorsze tłumaczenie? Trafili się kierowcy, którzy twierdzili, że mają niesprawne auto i światła włączają się same. Gdy jednak dowiadywali się, że za to stracą dowód rejestracyjny i dostaną 3000 zł mandatu, nagle samochód cudownie się naprawiał i przyjmowali grzywnę za nieprawidłowe użycie świateł.

Ostrzeganie długimi to wykroczenie. Mówi o tym art. 51 PoRD

No dobrze, ale czemu tak właściwie używanie świateł drogowych do ostrzegania innych kierowców legalne nie jest? Na przeszkodzie staje tu art. 51 ust. 3 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Pozwala na kwalifikację czynu jako wykroczenia z kilku powodów. Mowa konkretnie o tym, że:

  • świateł drogowych nie można używać w czasie od świtu do zmierzchu lub od zmierzchu do świtu na oświetlonych drogach.
  • światła drogowe należy wyłączyć w sytuacji, w której z przeciwnej strony zbliża się inny pojazd lub użytkownik ruchu.

Długimi ostrzega się piratów drogowych, pijanych i kierowców bez prawka

Tyle mówi prawna kwalifikacja czynu. Ostrzegania przed patrolem nie pochwalają także policjanci. I wcale nie chodzi o to, że w ten sposób mogą wystawić mniej mandatów. Kierujący muszą zdać sobie sprawę z tego, że ostrzegają przed kontrolą drogową nie tylko kierowców przekraczających dozwoloną prędkość, ale także pijanych, pod wpływem narkotyków i tych, którzy prowadzą bez uprawnień lub z zakazem prowadzenia. To może doprowadzić do tragedii.

Jak czytamy w komunikacie funkcjonariuszy: "Obserwujemy sytuacje, kiedy rodzice zabierają dzieci ze szkoły i widząc stojący radiowóz, ostrzegają kierowców przed kontrolą pomimo faktu, że niedawno na spotkaniu szkolnym prosili Policję o zwiększenie nadzoru w rejonie szkoły, gdyż często kierowcy przekraczają prędkość, a oni martwią się o swoje dzieci."
Więcej o: