Historia tego materiału zaczyna się od 36-letniego motocyklisty. Ten poruszając się po drogach powiatu tarnowskiego, mocno przesadził z prędkością jazdy. Pomiar wykazał 122 km/h. I co gorsze, "wynik" ten został osiągnięty w terenie zabudowanym.
Motocyklista został zatrzymany do kontroli drogowej. Policjanci pokazali mu zdjęcie z pomiarem prędkości, a następnie zaproponowali grzywnę. Kierujący za przekroczenie dozwolonej prędkości w obszarze zabudowanym o 72 km/h dostał 2500 zł mandatu. Funkcjonariusze dopisali również do jego konta w bazie CEPiK 15 punktów karnych. Na tym jednak nie koniec. 36-latek stracił także prawo jazdy na 3 miesiące.
Generalnie sprawa wydaje się mocno typowa. Kierowcy uderzył do głowy gaz i drogowo się przelicytował. Taka typowa jednak nie jest. Bo wprawne oko niektórych czytających mogło już wyłapać fakt, że na ekranie suszarki przed wartością zmierzonej prędkości pojawia się minus. Co tak właściwie to oznacza?
Minus wcale nie jest symbolem np. błędu pomiarowego czy jedynie przybliżonego pomiaru. On stanowi informację mówiącą o tym, że kontrola prędkości została przeprowadzona w sytuacji, w której pojazd zdążył minąć patrol drogówki. Policjanci "strzelali" laserem motocykliście "w plecy". Tak, taki pomiar nadal jest ważny. Tym bardziej że współczesne urządzenia pomiarowe są homologowane do jego wykonywania. A do tego gdy stoją na statywie, mogą dokonywać odczytów z naprawdę dużej odległości. To jednak dopiero połowa informacji.
Policjant stojący z "suszarką" w dłoni może mierzyć prędkość zarówno nadjeżdżających pojazdów, jak i tych, które oddalają się z miejsca kontroli. To już wiemy. W tym punkcie możecie jednak pomyśleć sobie, że na co funkcjonariuszom odczyt prędkości auta oddalającego się od patrolu. Przecież on i tak kary nie dostanie. To jednak kolejny błąd! Dostanie. Możliwość taka dotyczy dwóch przypadków.