Jak bardzo kierowcom by się to nie podobało, rowerzysta ma pełne prawo jechać po jezdni. W mieście przede wszystkim tam, gdzie nie ma wyznaczonej ścieżki dla rowerzystów, a ograniczenie prędkości nie wynosi więcej, niż 50 km/h. Poza miastem praktycznie wszędzie. Wszędzie, bo czasami przy drogach brakuje nawet chodników.
Realnym scenariuszem drogowym jest zatem to, że kierowca podczas jazdy dostrzeże przed maską swojego auta rowerzystę. Niestety pasy w dwóch kierunkach na danym odcinku będzie oddzielać od siebie linia P-4, a więc podwójna ciągła. Czy w takiej sytuacji cyklistę można wyprzedzić? I tak, i nie. Dużo zależy od konkretnego przypadku. Poniżej dwa scenariusze.
W sytuacji, w której pas ruchu jest na tyle szeroki, że zmieszczą się na nim dwa pojazdy, kierowca może wyprzedzić rowerzystę. Kluczowe są jednak dwie rzeczy. Po pierwsze to, że podczas wykonywania manewru nie może nie tylko przekroczyć linii P-4. Kierujący nie może nawet na nią najechać! Musi wykonać manewr wyłącznie na jednym pasie. Po drugie jest zobowiązany do zachowania metrowego odstępu od cyklisty w czasie wyprzedzania. Mówi o tym art. 24 ust. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Nie może zatem wyprzedzić cyklisty w taki sposób, że lusterkiem prawie muśnie mu nerki.
Ważne jest to, że kierowcy często mylą linię podwójną ciągłą z zakazem wyprzedzania. To raz. Dwa warto pamiętać też o tym, że zakaz wyprzedzania wyrażony znakiem B-25 nie dotyczy wyprzedzania rowerzysty. To za tablicą B-25 nadal jest legalne.
Jeżeli samochód i rower nie zmieszczą się w jednym pasie ruchu, ewentualnie kierującemu autem nie uda się zachować metrowego odstępu od rowerzysty, wyprzedzić nie można. Kierujący będzie musiał jechać za cyklistą do momentu, w którym na jezdni pojawi się linia przerywana i warunki ruchu pozwolą na wykonanie manewru. W przeciwnym razie ryzykuje wysokim mandatem. Kara w takim przypadku będzie stanowić składową dwóch wykroczeń:
To oznacza, że kierowca dostanie w sumie 500 zł mandatu i 11 punktów karnych.