Skrzyżowania o ruchu okrężnym, tzw. ronda, przysparzają kierowcom nie lada kłopotów. Jest na nich kilka pułapek, niektórych stresuje konieczność zmiany pasa, nie wiedzą jak się ustawić, kto ma pierwszeństwo, ale... zdecydowanie najwięcej kłótni i rozmów jest w kwestii używania kierunkowskazów. Wszyscy zgadzają się, że trzeba włączyć prawy, gdy zjeżdżamy z ronda. Ale, jak się zachować, kiedy skręcamy w lewo? Dyskusja trwa i warto ją przypomnieć. Nie, żeby kogoś piętnować i pouczać. Pamiętajcie, że na drodze najważniejsza jest empatia i zdrowy rozsądek. Debatę o migaczu można wykorzystać do jak najlepszego sygnalizowania swoich manewrów na drodze. To podstawa bezpiecznej jazdy.
Sądy administracyjne kilkukrotnie dołączyły do tej dyskusji za sprawą egzaminów na prawo jazdy. Zdarzały się sytuacje, że egzaminator kazał przerwać, ponieważ zdający nie włączył lewego kierunkowskazu podczas skręcania w lewo na rondzie. Tak było np. w 2016 r. w Gliwicach i dwa lata później w Lublinie. To dwa najczęściej przywoływane wyroki, w których poparto egzaminowanych. Najlepiej wyjaśniło to Samorządowe Kolegium Odwoławcze:
Stosownie do § 36 ust. 1 rozporządzenia ministrów infrastruktury i spraw wewnętrznych i administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych, znak C-12 "ruch okrężny" oznacza, że na skrzyżowaniu ruch odbywa się ruchem okrężnym dookoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym na znaku. Przy wjeździe na takie skrzyżowanie kierujący zachowuje swój dotychczasowy kierunek ruchu.
Ta interpretacja była potem jeszcze potwierdzona Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie. Co powinien więc robić kierowca podczas skręcenia w lewo w idealnym scenariuszu?
W praktyce mamy dwa obozy w Polsce. Wielu kierowców popiera jednak zdanie egzaminatora, o którym kilka lat temu zrobiło się głośno. Ich zdaniem cała operacja powinna wyglądać tak:
Pewnie interpretując przepisy co do joty i skupiając się na prawniczych przepychankach, trzeba by to uznać za błąd i ich potępić, ale takie zachowanie wynika przecież z dobrej woli. Kierowcy włączają lewy kierunek, żeby pokazać innym, jaki dokładnie manewr zamierzają wykonać. Włączony lewy migacz sygnalizuje kierowcom czekającym na wjazd na rondo, że dany samochód nie zamierza jeszcze zjeżdżać. Ma to więc pomóc w sprawnej i bezstresowej jeździe po rondzie.
Dlatego nie ma co się obrażać i kłócić, ponieważ obie strony mają swoje racje, a lewy kierunek wrzucany jest w dobrej wierze. Problemem jest w ogóle sygnalizacja swoich zamiarów na rondzie. Tak naprawdę lewy kierunek jest zbędny, ponieważ brak kierunku oznacza dokładnie to samo. W idealnym świecie wszyscy kierowcy przy zjeździe z ronda włączaliby prawy migacz, a czekający na wjazd doskonale, by wiedzieli czego się spodziewać.
Poprawne używanie kierunkowskazów może przysporzyć trudności, zwłaszcza niedoświadczonym kierowcom. Jest jedna skuteczna rada, jak sobie radzić. Polecamy stosować ją także na skrzyżowaniach z pierwszeństwem łamanym. Zawsze zadajcie sobie pytanie, jakbyście chcieli, żeby inny kierowca na waszym miejscu zasygnalizował manewr, żebyście mieli jasność, co robi. Kierunkowskazów używamy do komunikacji z innymi. W sytuacji, kiedy nie macie pewności, co dokładnie nakazują przepisy, to włączcie ten migacz, który najlepiej zasygnalizuje wasze intencje.
Kłótnie o kierunkowskazy lepiej odłożyć na bok i zostawić je największym znawcom tematu. W prawdziwym życiu nikomu nic złego się nie stanie, kiedy ktoś włączy lewy migacz, a niby nie musi tego robić. Na drodze najważniejsza jest współpraca ze sobą nawzajem.